100 dni Donalda Trumpa. Jakie obietnice będzie mógł spełnić nowy prezydent?
• Donald Trump w krótkim orędziu nakreślił cele na 100 dni prezydentury
• Większość będzie mógł wprowadzić za pomocą prezydenckich dekretów
• Niektóre mogą spotkać się z oporem Kongresu
• Niektóre sztandarowe obietnice Trumpa nie znalazły się w planie na 100 dni
22.11.2016 | aktual.: 22.11.2016 16:39
Priorytety, które w poniedziałek nakreślił Donald Trump, w większości teoretycznie są łatwe do wprowadzenia. Wystarczy bowiem, że podpisze on odpowiednio przygotowane dekrety prezydenckie (executive orders), które zrealizują konkretny cel lub przekażą go do wykonania do odpowiedniego departamentu.
Większość elementów planu 100-dniowego nie wymaga aprobaty Kongresu. Jak zapowiedział Trump w krótkim orędziu, umieszczonym w serwisie YouTube, będą one realizowane od "pierwszego dnia" jego prezydentury 20 stycznia 2017 roku. Jednak wśród postulatów są i takie, które mogą nie doczekać się realizacji.
Prezydent-elekt zakłada:
- Wypowiedzenie umowy handlowej o Partnerstwie Transpacyficznym (TPP) i negocjacje umów dwustronnych pomiędzy USA a zainteresowanymi krajami.
- Zniesienie prośrodowiskowych restrykcji w sektorze energetycznym.
- Wprowadzenie zasady, że w miejsce każdej nowej regulacji muszą zostać zniesione dwie stare.
- Przygotowanie kompleksowego planu ochrony amerykańskiej infrastruktury przez cyberatakami i wszelką agresją innego rodzaju.
- Sprawdzenie wszelkich nadużyć w programach wizowych, które uderzają w amerykańskich pracowników.
- Wprowadzenie pięcioletniego okresu karencji dla osób, które opuszczają administrację Białego Domu i przechodzą do amerykańskich firm lobbyingowych oraz dożywotniego zakazu pracy dla zagranicznych firm lobbyingowych.
Większość z tych postulatów została zawarta już w przedwyborczym "kontrakcie z głosującymi".
Punkt po punkcie
Jeśli chodzi o realizację pierwszego punktu orędzia Trumpa, to można śmiało powiedzieć, że jest to pierwszy "sukces" nowego prezydenta jeszcze przed przejęciem władzy w Białym Domu. Donald Trump nie musi bowiem nawet kiwnąć palcem, by zrealizować obietnicę - Senat nigdy nie aprobował umowy TPP i z politycznej arytmetyki wynika, że nie ma na to szans w najbliższej przyszłości.
By znieść ograniczenia, które administracja Baracka Obamy wprowadziła z myślą o ochronie środowiska (punkt drugi), Trump będzie podążał odwróconą ścieżką swojego poprzednika. Szereg ekspertów podkreśla jednak, że ten ruch może nie być do końca skuteczny, bo wiele firm już zainwestowało w "zielone" technologie i ograniczenie emisji gazów cieplarnianych. - Kierujemy się ku niskowęglowej gospodarce. Pociąg już ruszył ze stacji - niedawno mówił na ten temat w rozmowie z "The New York Times" Ernest J. Moniz, sekretarz ds energetyki. MBR
W punkcie czwartym swojego orędzia Donald Trump nieprzypadkowo mówił nie o wprowadzeniu, a o stworzeniu planu ochrony przed cyberatakami i wszelką agresją innych krajów. Przede wszystkim wydaje się, że nie jest to zadanie na 100 dni, bo nakreślenie i wdrożenie kompleksowego programu to znacznie bardziej czasochłonne zadanie. Co więcej, wprowadzenie tego rodzaju prawa musiałoby zostać zatwierdzone w Kongresie, co dodatkowo wydłużyłoby cały proces lub nawet go zablokowało.
W piątym punkcie Trump zapowiedział prześledzenie nadużyć w programach wizowych pod kątem szkód wyrządzanych amerykańskim pracownikom. Samo "sprawdzenie szkód" przez odpowiedni departament nie jest jeszcze żadnym wiążącym działaniem. Ciężko więc spekulować na temat kroków, jakie podejmie administracja Trumpa, jeśli natknie się na nieprawidłowości.
Zakazy dla byłych byłych członków administracji Białego Domu, którzy przechodzą do firm lobbyingowych (punkt szósty) Trump będzie mógł zrealizować natychmiast. Członkowie jego przyszłej administracji podpisują już zresztą klauzulę, która ma w przyszłości wprowadzić takie ograniczenie. W tym miejscu prezydent-elekt nie przywołał jednak całej obietnicy z kampanii, w której postulował taki sam zakaz dla były członków Kongresu. Problem w tym, że wymagałoby to zatwierdzenia przez Kongres, a trudno oczekiwać, by waszyngtońskie elity zamykały sobie tak lukratywną furtkę.
Lista zadań na później albo na nigdy
Na razie Donald Trump nie poruszył zacznie trudniejszych do zrealizowania obietnic wyborczych, które wymagałyby większych nakładów finansowych i ludzkich, ale przede wszystkim zatwierdzenia przez Kongres.
Mówiąc o polityce imigracyjnej prezydent-elekt nie podjął kwestii budowy mury na granicy z Meksykiem. Pominął też zakaz imigracji dla muzułmanów oraz wzmocnienie straży granicznej i stworzenia specjalnej służby, która miałaby na celu przeprowadzenie procedur deportacyjnych. W związku z muzułmanami Trump w ostatnim czasie złagodził zresztą nieco swoje poglądy i już nie powtarza słów o całkowitej delegalizacji imigracji, anie redukowania do zera liczby uchodźców z Syrii.
Póki co, Trump nie wspominał też o 1 bilionie dolarów, który obiecywał przeznaczyć na projekty infrastrukturalne, ani likwidacji reformy służby zdrowia Obamacare. Oba te pomysły wymagałyby zatwierdzenia przez Kongres. Nie wiadomo zresztą czy Trump chce realizować ten ostatni postulat, bo niecałe dwa tygodnie temu w programie "60 minutes" na antenie CBS News mówił, że zachowa kluczowe elementy tego programu.