Polityka10 tys. Misiewiczów w samorządach. PiS: sztuczny problem

10 tys. Misiewiczów w samorządach. PiS: sztuczny problem

W samorządach pracuje 10 tysięcy doradców i asystentów politycznych. - To osoby pokroju pana Misiewicza. Są zatrudniani z powodu sympatii politycznych, bez kompetencji, za to z wysokimi pensjami - mówi Wirtualnej Polsce Tomasz Jaskóła, poseł Kukiz '15. Jego klub chce w ramach oszczędności zlikwidować gabinety polityczne działające przy wójtach, burmistrzach i prezydentach miast.

Politycy Kukiz '15 już złożyli w Sejmie projekt ustawy, która likwiduje gabinety polityczne w samorządach. Jak wynika z uzasadnienia, obecnie wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast, starostowie i marszałkowie województw mogą zatrudniać asystentów i doradców. Zgodnie z przepisami liczba zatrudnionych doradców i asystentów nie może przekroczyć w gminach do 20 tys. mieszkańców - 3 osób, w gminach do 100 tys. mieszkańców oraz w powiatach - 5 osób, a w pozostałych gminach oraz województwach - 7 osób. W sumie jest ich ok. 10 tysięcy.

- Te stanowiska to nic innego, jak synekury partyjne. Przepisy nawet nie określają, jakie te osoby mają obowiązki i za co odpowiadają. Na dodatek otrzymują pracę bez konkursów - mówi poseł Jaskóła. Według cząstkowych danych MSWiA w 2015 r. gminy na uposażenia asystentów i doradców przeznaczyły kwotę w wysokości 33, 6 mln zł. W powiatach to koszt 3,7 mln zł, a w samorządach województw - 3,5 mln zł.

Klub Kukiz '15 już raz złożył projekt dotyczący likwidacji gabinetów politycznych. Obejmował on jednak nie tylko samorządy, a wszystkie urzędy, także ministerstwa. - Posłowie PiS, PO, Nowoczesnej i PSL odrzucili ten projekt, ale politycy PiS na komisji przyznali, że byliby skłonni poprzeć likwidację gabinetów w samorządach. Dlatego złożyliśmy okrojony projekt - mówi poseł Jaskóła.

PiS nie deklaruje na razie swojego stanowiska w sprawie projektu, ale jednocześnie broni asystentów i doradców. - Asystent czy doradca to prawa ręka ministra czy burmistrza. Ci ludzie są potrzebni do załatwiania bieżących spraw. Jeśli zostaliby zwolnieni, to w ich miejsce trzeba by zatrudnić urzędników, którzy wykonywaliby te same obowiązki. Posłowie Kukiz '15 podnoszą sztuczny problem - mówi Wirtualnej Polsce poseł PiS Bogusław Rzońca, który głosował za odrzuceniem poprzedniego projektu.

pisBartłomiej Misiewiczgabinet polityczny
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (333)