10‑miesięczna dziewczynka zabrana Polakom przez Jugendamt. "Marcelinka powoli już nas nie poznaje"
Dwie urzędniczki Jugendamtu wtargnęły w nocy do mieszkania państwa Kwiatkowskich w Hamburgu i zabrały 10-miesięczną dziewczynkę, szarpiąc się z babcią dziecka. Rodzice akurat byli w szpitalu, teraz mają do zapłacenia rachunek za pobyt dziecka w przytułku - 7 tys. euro miesięcznie. Polskie Stowarzyszenie Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci alarmuje, że niemiecki urząd zabiera dzieci głównie ze względów finansowych.
Do dramatu doszło 15 października o godz. 2 w nocy. Dwie urzędniczki niemieckiego urzędu ds. dzieci i młodzieży wtargnęły do mieszkania polskiej rodziny w Hamburgu i brutalnie wyrwały 10-miesięczną wnuczkę Marcelinkę jej babci - tak wynika z relacji kobiety.
"Nagabywali matkę, by się rozwiodła"
Rodzicom, którzy na konferencji nie kryli rozpaczy i łez z powodu decyzji urzędników, wystawiono rachunek: 7 tys. euro miesięcznie za pobyt Marcelinki w przytułku. Matkę dziewczynki Jugendamt nagabywał, by się rozwiodła z mężem oraz przeprowadziła się do domu dla maltretowanych kobiet, mimo że w domu nie dochodziło do stosowania przemocy - informuje Polskie Stowarzyszenie Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci. Na konferencji ojciec Marcelinki, Piotr Kwiatkowski zaapelował do polskiego rządu o pomoc.
Według TVP Info feralnego wieczoru doszło do kłótni między małżonkami. Pani Ilona zasłabła i jej mąż poprosił przez telefon matkę, by wezwała pogotowie. Kobieta przyjechała do syna. Wraz z ratownikami przyjechała policja, która zabrała Piotra i Ilonę do kliniki. W czasie ich nieobecności w domu pojawiły się wspomniane urzędniczki. Babcia Marcelinki, która opiekowała się dzieckiem, po szarpaninie ma ranne kolano.
Jak przypomina Polskie Stowarzyszenie Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech, urząd o nazwie Jugendamt "głównie ze względów finansowych dowolnie zabiera dzieci rodzinom w Niemczech i w Austrii; dziennie na dziecko urząd dostaje minimum 190 euro plus inne dodatki".
"Polka była ofiarą przemocy, a urząd zabrał jej troje dzieci. Takich spraw jest więcej"
Zastępca Zbigniewa Ziobry Michał Wójcik poprosił o wyjaśnienia niemiecki resort sprawiedliwości i Jugendamt - informuje PAP.
26 października odbyło się - po raz pierwszy od pięciu lat - spotkanie polsko-niemieckiej grupy roboczej, która zajmuje się m.in. tematem odbieraniem polskich dzieci przez urzędników. Wiceminister Wójcik przypomniał wtedy, że w Sejmie toczą się prace nad przygotowanym przez ministerstwo sprawiedliwości projektem ustawy, która "reformuje postępowanie z wnioskami o przekazanie dziecka za granicę, wynikającymi z Konwencji Haskiej". Projekt daje również instrumenty prawne niezbędne do reagowania w przypadkach odebrania za granicą dziecka polskiemu obywatelowi.
W Niemczech - według resortu sprawiedliwości - mieszka ok. 800 tys. Polaków wyłącznie z obywatelstwem polskim. A osób, które mają podwójne obywatelstwo, polskie i niemieckie - jest około 1,5 miliona. "Ministerstwo udziela pomocy polskim obywatelom - przykładem może być przypadek Polki, która stała się ofiarą przemocy domowej, a Jugendamt zabrał jej troje dzieci. Przed kilkoma dniami, dzięki zaangażowaniu resortu, dzieci wróciły do matki. Tego rodzaju spraw jest więcej" - informuje Wójcik.
W 2007 r. Komisja Europejska stanęła po stronie Polaków, którzy oskarżali niemieckie instytucje o dyskryminację w zakresie prawa do odwiedzin dzieci i posługiwania się językiem polskim. W 2009 r. Komisja Petycji Parlamentu Europejskiego stwierdziła, że niemieckie urzędy ds. dzieci i młodzieży dopuszczają się licznych naruszeń zasady niedyskryminowania ze względu na narodowość i powinny być poddane demokratycznej kontroli.
Źródło: Facebook,TVP Info,michalwojcik.eu,WP,PAP