10 lat pracowała z Bronisławem Komorowskim. Anna Godzwon dziś przyznaje: jestem alkoholiczką
Dziś główny specjalista w Krajowym Biurze Wyborczym, kiedyś dziennikarka i wieloletnia współpracowniczka Bronisława Komorowskiego nie pije od 12 lat, piła przez 14. Teraz otwarcie mówi o swoim alkoholizmie: - Wieczory, noce - picie, byle dotrwać do weekendu i pić na umór.
04.05.2018 | aktual.: 28.03.2022 09:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Tłumaczyłam sobie, że piję za swoje, więc co komu do tego - powiedziała w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" Anna Godzwon. Od 2008 do 2011 roku pracowała w biurze prasowym Kancelarii Sejmu, a w Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego od 2011 do 2015 roku.
Jak przyznała, nie powiedziała ówczesnemu prezydentowi o swoim problemie. - Może wiedział, ale nie dawałam mu po sobie poznać - stwierdziła. I dodała: - Myślę, że gdybym mu powiedziała, byłby ze mnie dumny. Pracowaliśmy ze sobą prawie 10 lat. Byłam w jego biurze prasowym, najpierw kiedy był marszałkiem Sejmu, potem gdy został prezydentem.
O jej alkoholizmie wiedział z kolei Jarek Szczepański, który zatrudnił ją w biurze prasowym Sejmu, oraz przewodniczący PKW Wojciech Hermeliński. Kiedy wraca myślami do tamtego czasu, przypomina sobie jeden moment. - Widziałam, jak prezydent Obama szturcha prezydenta Komorowskiego na placu Zamkowym w Warszawie, wskazuje na mnie i mówi: "She is great". Co by było, gdybym dalej piła? Nie siedziałabym z moimi dwiema współpracowniczkami z Pałacu Prezydenckiego na przeciwko trzech facetów z Białego Domu i nie ustalilibyśmy krok po kroku wizyty prezydenta Stanów Zjednoczonych w Polsce. Zresztą pewnie by mnie nie było, pewnie bym się zapiła - powiedziała.
Zanim jednak, jak zaznacza, "przeszła na ciemną stronę mocy", pracowała w Polskim Radiu, w Informacyjnej Agencji Radiowej jako dziennikarka polityczna. Przyznaje, że jej przełożony wiedział o tym, że pije.
- Byłam świetną reporterką sejmową, zarządy się zmieniały, były czarne, czerwone, zielone, a ja pracowałam. Nastał kolejny, PiS-owski z prezesem Czabańskim na czele - wywalili bardzo dużo osób, a na ich miejsce przyjęli swoich. Podobno ja zbyt gorliwie zajmowałam się SLD - mówiła. Do radia wrócić nie chciała.
Przestała pić, bo jak podkreśliła, "swoje już wypiła". - Dotarło do do mnie, że za chwilę przejdę przez cienką czerwoną linię, za którą już nic nie będzie. Nie będzie roboty, która kocham, nie będzie przyjaciół, mogę stracić mieszkanie. (…) I jeszcze bałam się tego, co by powiedzieli ci wszyscy ludzie, których numery mam w swojej komórce, ci ważnie politycy, prezydenci, premierzy, gdyby zobaczyli mnie w takim stanie.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl