1 listopada pojechali pod dom Olusia. Zastali widok łamiący serce
1 listopada to 13. dzień poszukiwań Grzegorza Borysa, który jest podejrzany o zabójstwo swojego synka Olusia. W dniu Wszystkich Świętych w okolicy, gdzie doszło do tragedii znajdują się znicze i pluszaki.
Blok przy ul. Górniczej w Gdyni przypomina o okrutnej śmierci małego chłopca. Tam gdzie mieszkał z rodzicami, nadal wiszą zasłony, a w okolicy stoi Żandarmeria Wojskowa. Jednak to, co najbardziej przykuwa uwagę, to obraz, który stworzyli ludzie poruszeni tragedią. Niedaleko bloku powstało istne miejsce pamięci.
Jak podaje "Fakt", ciągle pojawiają się tu nowe maskotki, zabawki i dziecięce znicze. Nie ma dnia, żeby ktoś nie przyszedł i nie stanął w zadumie. Szczególnie w dniu 1 listopada ten widok szczególnie porusza.
W czasie gdy trwa żałoba po chłopcu, służby nadal intensywnie poszukują podejrzanego o jego śmierć. 44-letni Grzegorz Borys od dnia zbrodni (20 października) nadal przebywa na wolności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do osób przebywających na terenie Gdyni w środę ponownie został przesłany SMS związany z poszukiwaniami 44-latka. "Nie utrudniaj działań służb i nie wchodź do lasu" - apelują służby.
W poniedziałek Interpol wystawił "czerwoną notę" za poszukiwanym. Zdjęcie Grzegorza Borysa wraz z informacjami o nim pojawiło się na stronie Interpolu.
Nowe informacje ws. Grzegorza Borysa
We wtorek Wirtualna Polska opisywała nowe, nieoficjalne ustalenia z policyjnej akcji poszukiwawczej Grzegorza Borysa. - Przy jednym ze zbiorników wodnych policjanci znaleźli plecak niewątpliwie należący do poszukiwanego - przekazało nam źródło związane z Żandarmerią Wojskową. W środku były m.in. pieniądze.
Przypomnijmy, że policja kilka dni temu informowała, że mężczyzna zostawił w mieszkaniu elektronikę, gotówkę i niezbędne dokumenty. W plecaku, w którym miały znaleźć służby, miało być niedużo pieniędzy. - Większość zostawił w domu - podsumowywał funkcjonariusz znający kulisy sprawy.
Czytaj też: