Zbrodnia w mundurku szkolnym
„Dręczony nastolatek popełnił samobójstwo”, „Chłopak powiesił się przez kolegów”, „Szkolni koledzy zaszczuli mi syna” – to niektóre z nagłówków prasowych, opisujących przypadki agresji, szykanowania, czy psychicznego gnębienia przez nieletnich. Ostatnio 21-latek ze Strzegomia popełnił samobójstwo. Prawdopodobną przyczyną śmierci był film w internecie, w którym małoletnia Paulina opowiada, jakie problemy miał jej kochanek podczas współżycia. – Dzieci wzrastają w klimacie, w którym normą staje się otwarte, czasem wręcz ekshibicjonistyczne mówienie o swoich prywatnych sprawach, takich jak seks, ale też obrażanie innych i drwienie z nich – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską psycholog Jacek Wezgraj, pracujący m.in. z młodzieżą i rodzinami.
20 października 2006 r. Tego dnia miało dojść do molestowania 14-letniej Ani przez kolegów. Kiedy nauczyciel wyszedł z sali, dwóch chłopców zaatakowało dziewczynę. Rozebrali ją, dotykali, a trzeci sfilmował zajście komórką. Świadkami zajścia byli pozostali uczniowie. Dzień później nastolatka powiesiła się. O sprawie mówiła cała Polska. W dniu pogrzebu pamięć o dziewczynie uczcił minutą ciszy Sejm, a pod koniec października jej grób odwiedził prezydent Lech Kaczyński.
Tragedii podobnych do tej można wymienić wiele. Pod koniec 2006 r. 15-letni uczeń gimnazjum we Włocławku popełnił samobójstwo. Prawdopodobną przyczyną dramatu, jak podawały media, było dręczenie ze strony szkolnych rówieśników. W marcu 2008 r. 17-latek z Bytowa powiesił się po powrocie ze szkolnej wycieczki. Koledzy wykorzystali fakt, że chłopak był nietrzeźwy, nagrali z nim film o seksualnym podtekście. W pożegnalnym liście nastolatek miał napisać: „Nie chcę żyć ze świadomością, że do końca życia będą wytykać mnie palcami”.
Zwierzenia 16-latki
21-latek ze Strzegomia, zdaniem jego znajomych i rodziny, powiesił się po tym, jak ktoś umieścił o nim 3,5-minutowy filmik w sieci. Jego bohaterką jest 16-letnia dziś Paulina, która w momencie kręcenia filmu była uczennicą gimnazjum. Dziewczyna, nie szczędząc pikantnych szczegółów i wulgaryzmów, opisuje, jakie problemy jej kochanek miał podczas współżycia.
Paulina, przesłuchana przez policję, miała wyprzeć się intymnego spotkania z chłopakiem, twierdząc, że „nic takiego nie miało miejsca” - podała "Polska Gazeta Wrocławska". Dziewczyna nie przyznała się również do zamieszczenia filmu w sieci. W winę chłopaka nie wierzą też znajomi i rodzina. Treść nagrania oceniają jako „bujną wyobraźnię małolaty”, za załamanie się 21-latka obwiniają emisję filmu w internecie. Po tragedii jedna z osób, podająca się za bliskiego znajomego ofiary, miała powiedzieć, czytamy w gazecie, że „zanim biegli i psychologowie doszliby do tego, że być może ta dziewczyna fantazjuje, chłopak zostałby napiętnowany. Nie mówiłoby się o nim w Strzegomiu inaczej jak pedofil”.
Kilka dni po tragedii można było zobaczyć - uwaga! - parodię filmu „Zwierzenia 16-latki”. Młodzi autorzy, donosiła gazeta, postanowili z nieszczęścia młodego człowieka zrobić komedię. Przebrani za gimnazjalistki, opowiadali o swoich przygodach seksualnych. O tym, czy podobne historie to wśród polskiej młodzieży norma, rozmawiamy z psychologiem Jackiem Wezgrajem.
WP: Anna Kalocińska: Zaskoczył Pana puszczony w sieci filmik „Zwierzenia 16-latki”? Czy podobne historie, nagrywanie szokujących informacji o kolegach, a potem drwienie z nich i upublicznianie nagrań, to wśród polskiej młodzieży norma?
Jacek Wezgraj:– Zachowania, jakich przykładem jest ten filmik, to przejaw zmian kulturowych odnośnie podejścia do intymności, bliskości. Dzieci wzrastają w klimacie, w którym normą staje się otwarte, czasem wręcz ekshibicjonistyczne mówienie o swoich prywatnych sprawach, takich jak seks, ale też obrażanie i drwienie z innych. Dla nich zwyczajne i normalne jest to, co dla ich rówieśników 10 czy 20 lat temu byłoby w ogóle nie do pomyślenia. To kwestia, którą bardziej powinni zająć się socjolodzy niż psycholodzy.
WP:
Dlaczego młodzi ludzie posuwają się do takich kroków?
– Znają to z telewizji, internetu. To, co szokujące, jest fajne i ciekawe. Brakuje tu jakiejkolwiek refleksji nad swoimi działaniami. Każda sytuacja jest inna, myślę jednak, że częściej się to będzie zdarzać wśród dzieci pochodzących z mniejszych miast, mających gorzej wykształconych rodziców, których status materialny nie jest zbyt duży, a zarobienie na życie wiąże się z koniecznością ogromnego zaangażowania się w pracę, w efekcie czego dzieciaki zostają zostawione same sobie. W rodzinach takich pojawiają się również problemy z alkoholem, narkotykami czy przemocą. Dzieci wzrastające w takich warunkach mają zazwyczaj niską samoocenę, przekonanie, że akceptację i uznanie wśród rówieśników zdobyć można tylko poprzez ekstremalne zachowania i brak zahamowań.
WP: W ubiegłym roku media nagłośniły sprawę znęcania się dzieci nad ich 12-letnim szkolnym kolegą. Bili go, okręcali wokół szyi drut kolczasty i zmuszali do czynności seksualnych...
– To kolejny przykład na to jak bolesne konsekwencje ma rozluźnianie więzi rodzinnych, brak stawiania granic dzieciom w domu przez rodziców i brak reakcji na nieco mniej drastyczne zachowania, co prowadzi do ich eskalacji. WP: W jaki sposób polscy uczniowie gnębią psychicznie swoich kolegów ze szkoły, podwórka, czy po prostu młodych znajomych? Jakie metody psychologicznej manipulacji stosują?
– Uciekają się do wszystkiego, co pozwala im poczuć się lepszym, wartościowszym. Chodzi zwykle o upokorzenie, ośmieszanie czy izolowanie od grupy. Jedna lub więcej osób, które sprowadzi się do roli tych gorszych, działa integrująco na pozostałych w grupie rówieśniczej. Można wtedy sobie powiedzieć: „my jesteśmy ci lepsi, fajniejsi, a tamci to szkoda gadać” W tym przekonaniu trzeba się trwale utwierdzać, dlatego zjawisko psychicznego gnębienia jest zwykle tak długotrwałe.
WP: Czy zamieszczanie filmików w sieci jest popularną, Pana zdaniem, metodą straszenia? I czy, w emocjonalnym odbiorze młodych ludzi, skuteczną?
– Na pewno jest to jedna ze skuteczniejszych metod; daje to nie tylko niepowtarzalną możliwość upokorzenia i sprowadzenia do parteru, ale wiąże się również z „efektem publiki”. Świadomość, że taki filmik obejrzy kilka tysięcy, lub nawet kilkanaście czy kilkadziesiąt, jak zainteresuje się tym prasa, zwiększa moc tego upokorzenia czy zastraszenia i znacząco stygmatyzuje taką osobę. Żyjemy w dobie internetu: duża część życia nastolatków przeniosła się na takie serwisy jak fotka.pl czy naszaklasa.pl. To, co się tam dzieje, jest równie, jeśli nawet nie bardziej istotne niż to, co się wydarza.
WP:
To znaczy?
– Nastolatki „żyją” w świecie niedostępnym dla dorosłych i w dużej części niezrozumiałym, rządzącym się zupełnie innymi zasadami. Tam ważne jest to co bardziej szokujące, przekraczające kolejne granice. Tak zdobywa się tam poklask i zainteresowanie innych. Rozmawiamy o sytuacjach, które ujrzały światło dzienne. Pewnie takich, które nie zostały wykryte jest więcej ale na ich tle te mogą wcale nie być tak niezwykłe i szokujące.
WP: Wobec kogo groźby czy szykany są najczęściej kierowane? Kolegów z tej samej klasy, a może młodszych, a przez to i słabszych uczniów?
– Groźby i szykany największy wpływ mają na osoby słabsze, mniej pewne siebie, nie mające siły przebicia. Takie, które dają się sprowadzić do roli kozła ofiarnego i nie potrafią się od tego wybronić lub robią to w sposób nieskuteczny. To mogą być osoby młodsze od prześladowców ale również w tym samym wieku czy nawet nieco starsze.
WP: Osamotnienie, zamknięcie w sobie i problemy z plotkami na temat wulgarnego filmu oraz presja społeczna z tym związana są, podaje „Polska”, najbardziej prawdopodobną przyczyną targnięcia się na życie 21-latka ze Strzegomia. Mógł, Pana zdaniem, wytrzymać taką presję? Czy w Polsce ludzie młodzi są przygotowani na odpieranie podobnych ataków?
– Jeżeli ktoś z czymś takim zostaje sam, to niezależnie od tego, czy ma lat 21, czy 51, ciężko mu będzie poradzić sobie z taką presją. Od tego są nauczyciele, psycholodzy, urzędnicy, aby w takich sytuacjach reagować, organizować wsparcie i pomoc, jeśli sami rodzice nie są w stanie lub nie chcą tego uczynić.
Zastanawiam się, jak to się stało, że w Strzegomiu potrzebna była tragedia, aby ktoś w jakikolwiek sposób zareagował. Nauczyciele muszą robić wszystko, aby młodzi ludzie mieli do nich zaufanie na tyle, aby w trudnych i bolesnych dla nich sprawach mogli się do nich zgłosić w poszukiwaniu pomocy.
WP: W procederach szykanowania, wyśmiewania i agresji – jak można zauważyć przeglądając nagłówki prasowe – często uczestniczą dziewczyny. Czy coraz częściej? Dlaczego to robią?
– Dziewczyny, z natury postrzegane jako słabsze, muszą zrobić więcej, aby ich działania zostały dostrzeżone i uznane przez grupę rówieśniczą. Dlatego ich zachowania są często są bardziej szokujące i częstsze.
WP: Niedawno na YouTube trafił film nagrany podczas lekcji angielskiego w gimnazjum Dziadkowej Kłodzie. Uczeń obnażał się i obrażał swego nauczyciela. Nagranie trafiło do internetu, tam znalazła je policja. Jak dużym, Pana zdaniem, problemem jest agresja wobec nauczycieli w polskich szkołach? Dlaczego uczniowie uciekają się do podobnych metod? Chodzi tylko o to, żeby popisać się przed kolegami?
– Historie o uczniach znęcających się nad nauczycielami pojawiają się już od ładnych paru lat. I jest to problem narastający. Wynika on z braku środków, jakimi mogłaby posłużyć się szkoła, aby takich uczniów zdyscyplinować. Nauczyciel, jeśli nie ma w sobie siły wystarczającej do zdobycia autorytetu wśród uczniów, często jest wobec nich bezradny. A przemoc wobec belfrów to kolejny sposób na pokazanie grupie swojej siły i wartościowości.
Jacek Wezgraj- jest psychologiem pracującym m.in. z młodzieżą i rodzinami w Pracowni Psychologicznej RELACJA w Koszalinie.