Wyrok w procesie seryjnego zabójcy już jutro
Przed Sądem Okręgowym w Katowicach zakończył
się w poniedziałek proces seryjnego zabójcy Sławomira P.,
uznawanego za jednego z najgroźniejszych polskich przestępców lat
90. Ze względu na obszerność materiału w tej sprawie sąd przesunął
publikację wyroku na wtorek. Oskarżonemu grozi dożywocie.
W poniedziałek głos zabrali ostatni trzej spośród ośmiorga oskarżonych w tej sprawie. Grzegorz P., pseud. Pokid, domniemany szef jednego ze śląskich gangów, poprosił o uniewinnienie oraz podważył obciążające go zeznania świadków. Jak twierdził, inny oskarżony obciążył go w zamian za obietnicę wcześniejszego zwolnienia. Pozostali oskarżeni prosili o łagodny wymiar kary.
Proces w tej sprawie trwał prawie 2,5 roku. 37-letni dziś Sławomir P. odpowiada m.in. za cztery zabójstwa, usiłowanie kolejnych sześciu i podżeganie do morderstwa.
Jak wykazało śledztwo, bandyta zabijał na zlecenie, jego ofiarami padały też przypadkowe osoby. Zastrzelił m.in. wracającego nocą z pracy górnika w Jastrzębiu Zdroju oraz przypadkowego mężczyznę, który zwrócił jego znajomym uwagę, że myją auto w niewłaściwym miejscu. Chcąc upozorować własną śmierć, P. brutalnie zabił i podpalił przypadkowo spotkanego narkomana.
Sławomir P. jeszcze w czasie śledztwa przyznał się prokuratorom do niemal wszystkich spośród 37 zarzucanych mu przestępstw, m.in. do wszystkich zabójstw. Proces rozpoczął się w listopadzie 2001 roku. "Mam w naturze, że chętnie pociągam za spust" - oświadczył przed sądem oskarżony podczas jednej z pierwszych rozpraw. W czasie składania wyjaśnień wycofał część zeznań z prokuratury, w których obciążał współoskarżonych.
Razem ze Sławomirem P. na ławie oskarżonych zasiada osiem innych osób, m.in. "Pokid", domniemany szef jednego ze śląskich gangów, odpowiadający za zlecenie zabójstwa. Innymi oskarżonymi są m.in. Celina Z., która ukrywała Sławomira P., oraz Krystyna P., która zleciła mu zabójstwo własnego męża. Prokurator zażądał dla Sławomira P. kary dożywocia, a dla pozostałych oskarżonych kar od 5 do 25 lat więzienia.
Bandyta wpadł tuż po ostatnim zabójstwie w czerwcu 1999 roku, dzięki akcji śląskich antyterrorystów w centrum Katowic. Miał przy sobie broń gotową do strzału.