"Wprost": Ile naprawdę pracuje nauczyciel?
Godzina pracy nauczyciela kosztuje blisko dwa razy więcej niż przeciętne godzinowe wynagrodzenie. Mimo to na tle innych państw polscy pedagodzy pracują mało, za to uczniowie na naukę po szkole muszą poświęcać o wiele więcej czasu niż ich koledzy z zagranicy - pisze Artur Grabek w nowym numerze tygodnika "Wprost".
Analitycy OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju zrzeszająca kilkadziesiąt najbardziej rozwiniętych państw) przyjrzeli się, ile czasu poszczególne kraje poświęcają na nauczanie matematyki i przedmiotów ścisłych. Dirk Van Damme, szef departamentu innowacyjności i rozwoju OECD, zwraca uwagę, że tzw. trzecia i czwarta rewolucja przemysłowa – czyli rozwój wysokich technologii i masowe wykorzystanie systemów informatycznych zarówno w przemyśle, jak i życiu codziennym – powinny wymusić zmiany i w czasie, i sposobie nauczania tych przedmiotów.
Jak się okazało, Polska jest tym krajem, gdzie czasu na naukę matematyki poświęca się najmniej. Statystycznie każdego dnia nauki jest to mniej niż pół godziny. Średnia dla krajów OECD wynosi 45 minut nauki matematyki każdego dnia, a są państwa, np. Francja czy Portugalia, gdzie jest to ponad godzina.
Mało lekcji
Polski program nauczania zarezerwował na naukę matematyki w szkołach podstawowych 14 proc. czasu, w gimnazjach 12 proc. To podział zbliżony do średnich OECD, gdzie jest to odpowiednio 15 i 12 proc., choć np. Niemcy poświęcają na ten przedmiot 20 proc. czasu nauki, a Francuzi 21 proc.
Przeczytaj również: Raporty polskiej Agencji Wywiadu. Rosyjscy agenci wśród imigrantów
Problem polega na tym, że polscy uczniowie spędzają w szkole o wiele mniej czasu niż ich zagraniczni koledzy. Rok nauki w szkole podstawowej to 635 godzin lekcji, średnio w krajach OECD są to 804 godziny. Rok w gimnazjum to 810 godzin lekcji, przy średniej OECD wynoszącej 916. W sumie dziewięć lat obowiązkowej nauki w Polsce (szkoła podstawowa i gimnazjum) to 6,2 tys. godzin lekcyjnych – o blisko 20 proc. mniej, niż wynosi średnia OECD, gdzie jest to ok. 7,6 tys. godzin.
Z drugiej strony polscy uczniowie tygodniowo poświęcają dziesięć godzin na naukę poza szkołą, to jeden z najwyższych wskaźników pośród państw OECD. Dla przykładu Finowie aż trzy razy mniej, Niemcy czy Francuzi o 33 proc. mniej. Niższy wymiar czasu pracy polskich szkół relatywnie obniża czas nauki wszystkich przedmiotów i związanych z nimi umiejętności.
Gdy pod koniec 2013 r. aż trzej ministrowie edukacji rządu PO-PSL chwalili się wspaniałymi osiągnięciami polskich uczniów w testach PISA (międzynarodowe badania umiejętności 15-latków), żaden z nich nie wspomniał o fatalnych wynikach dotyczących umiejętności rozwiązywania problemów przez polskich uczniów, czyli wykorzystywania wiedzy w praktyce. W tym teście wyprzedzili nas nie tylko Niemcy czy Francuzi, ale też uczniowie portugalscy, rosyjscy czy czescy.
Dobra stawka
Według ostatnich danych z raportu OECD „Education at a Glance 2015” nauczyciel szkoły podstawowej na zajęcia dydaktyczne poświęca dziennie trzy i pół godziny. Nauczyciel gimnazjum przy tablicy spędza dziennie trzy godziny. Jeżeli chodzi o ten etap edukacji, krócej pracują jedynie pedagodzy tureccy, rosyjscy i greccy.
Z danych przekazanych nam przez resort edukacji wynika, że w 2015 r. przeciętne wynagrodzenie nauczyciela gimnazjum wynosiło 4478 zł brutto, a nauczyciela szkoły podstawowej 4362 zł. Główny Urząd Statystyczny wyliczył, że w październiku 2014 r. godzinowa stawka nauczycieli gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych wynosiła 44,6 zł, czyli blisko 195 proc. przeciętnego wynagrodzenia, które w tym czasie wynosiło 22,9 zł. Jeżeli chodzi o nauczycieli szkół podstawowych, było to 39 zł, czyli 170 proc. przeciętnej godzinowej stawki. W przeliczeniu na godzinę pracy nauczyciele w tym czasie zarabiali lepiej niż lekarze (36,3 zł), architekci (23,8 zł) czy programiści (38,9 zł).
Nauczycielskie związki, które alergicznie reagują na dyskusje na temat czasu pracy i zarobków nauczycieli, wskazują, że pensum dydaktyczne to jedynie część pracy pedagoga, poza którą musi się on jeszcze przygotować do lekcji, sprawdzić prace klasowe czy uczestniczyć w zebraniach z rodzicami.
Związkowa narracja sprowadza się do tego, że tygodniowy czas pracy nauczyciela to kodeksowe 40 godzin, co w efekcie sprawia, że pedagodzy zarabiają o wiele mniej, niż wylicza to GUS. Problem w tym, że nikt nie wie, ile dokładnie czasu nauczyciele poświęcają na dodatkowe czynności. Za to z informacji zebranych przez prof. Jana Fazlagicia z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu wynika, że najlepsi nauczyciele w dużych miastach na udzielaniu korepetycji zarabiają nawet 10 tys. zł miesięcznie. Niektóre państwa, by zwiększyć wymiar czasu pracy pedagogów w szkole, poza czasem pracy dydaktycznej określiły także wymiar godzin, w ramach których pedagog musi być do dyspozycji uczniów.
Dla przykładu angielski nauczyciel w szkole podstawowej rocznie przy tablicy musi przepracować 722 godziny, ale w szkole musi być obecny w sumie przez 1265 godzin. Siatka lekcji francuskiego pedagoga ze szkoły podstawowej to 924 godziny rocznie, poza którą musi być obecny w szkole przez kolejne 972 godziny. W USA w ciągu roku nauczyciel podstawówki musi spędzić w szkole 1362 godziny.
Zajęcia na macie
W Polsce od 2009 r. do tygodniowego 18-godzinnego pensum dołożono nauczycielom szkół podstawowych i gimnazjów dodatkowe dwie godziny pracy, które mają przeznaczyć na realizację zajęć dodatkowych dla uczniów lub opiekę świetlicową. Od września ma się to zmienić, bo obecne kierownictwo resortu edukacji wycofało się z tego rozwiązania. Zdaniem polityków Prawa i Sprawiedliwości prowadziło ono do patologii.
Poseł PiS Lech Sprawka mówi o tym, że aż 20 proc. tych dodatkowych godzin pracy nauczyciela wykorzystywano na opiekę w świetlicach. – Nauczyciele przedmiotów, zamiast prowadzić dodatkowe lekcje rozwijające umiejętności i wiedzę uczniów, byli wykorzystywani do tego, by obniżyć koszty funkcjonowania świetlicy. Przy czym były to tzw. zajęcia na macie, czyli macie warcaby i grajcie – mówi. Zdarzały się przypadki, że dodatkowe godziny wykorzystywano na prowadzenie zajęć przygotowujących do egzaminów, a to jest niezgodne z prawem, bo nie można ich wykorzystywać do rozszerzania czasu obowiązkowych zajęć dydaktycznych.
Bywało też, że lekcje dodatkowe odbywały się jedynie na papierze, bo nauczyciele i dyrekcja musieli się rozliczyć przed kuratorem z ich wykonania. Odejście od godzin karcianych nie musi jednak oznaczać tego, że nauczyciele będą pracować jeszcze krócej. Zmienione prawo wprowadza zapis, że pedagog poza pensum może wykonywać „inne zajęcia i czynności wynikające z zadań statutowych szkoły, w tym zajęcia opiekuńcze i wychowawcze uwzględniające potrzeby i zainteresowania uczniów”.
Ministerstwo Edukacji przypomina, że Karta nauczyciela określa maksymalny czas pracy pedagogów na 40 godzin tygodniowo. "Zmiana ta nie wyklucza możliwości prowadzenia np. zajęć związanych z potrzebami uczniów i rozwijających ich zainteresowania w ramach 40-godzinnego czasu pracy nauczyciela" - napisała nam Justyna Sadlak z wydziału informacji MEN. Dodaje, że dyrektor szkoły dysponuje dodatkiem motywacyjnym, którym może zachęcać pedagogów do prowadzenia zajęć dodatkowych. "O ile teraz dyrektor mógł wymagać od nauczyciela maksymalnie dwóch godzin pracy w szkole ponad pensum, o tyle teraz jedynym ograniczeniem jest 40-godzinny tydzień pracy" - wskazuje Sprawka.
Minister edukacji Anna Zalewska zapowiedziała, że po wejściu zmian w życie będzie monitorować organizację zajęć dodatkowych.
Przeczytaj również: US Army w Polsce. Rozsypała się Jałta i strategia nowej Rosji