PolitykaWielka mistyfikacja w Platformie Obywatelskiej?

Wielka mistyfikacja w Platformie Obywatelskiej?

Czy Janusz Palikot założy własną partię? Wiele wskazuje na to, że na razie nie wyleci z Platformy, ale czy pozostanie w niej na dłużej? Zdaniem premiera Donalda Tuska, kontrowersyjny poseł z Lublina już dziś zachowuje się tak, jakby go w Platformie nie było. - PO musi rozważyć, czy jest w stanie ponosić ryzyko dalszego trzymania Palikota ze świadomością, że w każdej chwili może utworzyć własne ugrupowanie. Może lepiej jednym chirurgicznym cięciem przeciąć te dylematy – zastanawia się politolog dr Jacek Zaleśny. Zdaniem dr. Norberta Maliszewskiego, eksperta ds. marketingu politycznego, ani Palikot nie chce odjeść z Platformy, ani nikt nie chce go wyrzucać, a cała sprawa jest mistyfikacją.

Wielka mistyfikacja w Platformie Obywatelskiej?
Źródło zdjęć: © WP.PL

W piątek, dzień przed kongresem Platformy, sąd koleżeński ma rozstrzygnąć o losie Palikota w Platformie. Wiele wskazuje na to, że na razie Palikot z PO nie wyleci, ale czy pozostanie w niej na dłużej? Sam poseł mówi o utworzeniu własnej formacji, o jego planach dowiemy się 2 października, kiedy odbędzie się kongres Ruchu Poparcia Palikota. W wywiadzie dla Wirtualnej Polski mówił: - Jeśli zostanę usunięty, to na pewno nie będę się z tego cieszył, ale też nie będę płakał i założę własną partię od razu, nie będę z tym czekać do przyszłego roku. (...). Jeśli zapadnie niezrozumiała dla mnie decyzja, niezrozumiana też dla tysięcy Polaków, którzy wysyłali listy protestacyjne do władz krajowych partii, wówczas będę musiał zacząć własne życie polityczne. W pewnym sensie polityk stosuje więc szantaż wobec macierzystej partii i jej szefa. Co zrobi szef Tusk, gdy polityk odejdzie z PO? - Będzie mi go żal - mówi Donald Tusk.

Jak podkreśla dr Jacek Zaleśny, społeczne postrzeganie posła-milionera zmieniło się na przestrzeni ostatnich kilku lat. Z polityka niszowego, o specyficznym sposobie działania, który budził mieszane uczucia i był traktowany ironicznie, zmienił się w polityka popularnego, wpływowego, który jest w stanie oddziaływać na zjawiska zachodzące wewnątrz Platformy. - Pozycja Palikota stała się na tyle silna, że zaczął on w ramach Platformy stawiać warunki i żądania, grozi, że jeśli nie zostaną one spełnione, doprowadzi do utworzenia własnej formacji, czyli de facto do rozłamu w PO. Platforma musi zastanowić się, w jakim zakresie jako partia zinstytucjonalizowana może zarządzać żądaniami Palikota, czy jest w stanie je skanalizować w ramach PO – mówi dr Zaleśny.

"Palikot przestał być politykiem sterowalnym, ma własne ambicje”

Politolog jest zdania, że ryzyko związane z niepewnością, co do zachowania Palikota sprawia, że władze Platformy muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, czy są w stanie ponosić ryzyko trzymania go w partii, kiedy w każdej chwili może opuścić macierzystą formację. Jak mówi, sprawa nabierałaby znaczenia bezpośrednio przed wyborami parlamentarnymi. - Wówczas zawirowania wywołane aktywnością Janusza Palikota mogą odebrać partii kilka procent społecznego poparcia, a sam Palikot – na krótkookresowej fali społecznego zainteresowania – uzyskać kilkuprocentowe społeczne poparcie dla swojej partii. Z punktu widzenia Platformy Obywatelskiej może lepiej jednym chirurgicznym cięciem przeciąć te dylematy – zauważa. Zdaniem eksperta, zwłoka może się dla PO skończyć „nieprzyjemnie”. - Palikot w pewnym momencie może powiedzieć „basta” i dokonać rozłamu w partii. Jest zdeterminowany. Z jego punktu widzenia bycie posłem to żadna atrakcja. Przestał być politykiem sterowalnym, specem od tzw. brudnej roboty. Ma własne ambicje, które
chce realizować samodzielnie – mówi dr Jacek Zaleśny.

Zdaniem dr. Zaleśnego Platforma musi wybrać odpowiedni moment, jak również odpowiednie środki, by zneutralizować zagrożenie ze strony Palikota. - W momencie ogłoszenia inicjatywy utworzenia partii Palikota, sondaże dawały tej formacji kilkanaście procent poparcia, ale ono się nie utrzyma. By odnieść sukces partia Palikota musiałaby mieć struktury w każdym powiecie, a na to posła z Lublina organizacyjnie nie stać. Czym innym są happeningi, wystąpienia na konferencjach czy na blogu, a czym innym działanie dzień w dzień w terenie, pilnowanie dziesiątek z pozoru drobnych spraw, w które w sumie warunkują polityczne powodzenie. Bez szerokiego zespołu współpracowników Palikot temu nie podoła – uważa politolog.

Dr Norbert Maliszewski, ekspert ds. marketingu politycznego, kierownik studiów podyplomowych „Psychologia reklamy” UW, zwraca uwagę, że Palikot ma rację, co do diagnozy, że doszło do przewartościowania w polskim społeczeństwie. W ciągu ostatnich pięciu lat m.in. o 20% zmalała liczba osób deklarujących wiarę zgodnie z nauką Kościoła, wzrosła aprobata dla aborcji, stosowania środków antykoncepcyjnych, współżycia przed ślubem (w związku z tym rozziewem pomiędzy życiem codziennym na nauką Kościoła, rośnie liczba osób wierzących „na swój sposób”). - Antyklerykalne wypowiedzi Palikota mają pomóc Platformie zagospodarować tę zmianę. Jednak podłączenie się pod ten liberalny trend wymaga dużej politycznej ekwilibrystyki – połączenia sprzecznych wartości Kowalskiego - katolika, wierzącego na swój sposób, o liberalnych poglądach – tłumaczy ekspert ds. marketingu politycznego. Dlatego w Platformie wciąż będzie miejsce i dla Janusza Palikota, i Jarosława Gowina. Popularność Platformy bierze się z jej multi-ideowości,
umiejętności zawłaszczenia centro-prawicy i centro-lewicy.

"To mistyfikacja, teatr - skończy się na gadaniu"

Zdaniem dr. Norberta Maliszewskiego cała sprawa jest mistyfikacją, więc „skończy się na gadaniu”. Palikot, jak mówi, wcale nie urwał się ze smyczy, wciąż jest politykiem sterowalnym. Na to, by samodzielnie utworzyć ugrupowanie nie ma szans. Zresztą sam Palikot przyznaje się do tego, gdyż w "Kurierze Lubelskim" twierdzi, iż na pewno nie odejdzie z PO do końca roku. - Ten zamysł jest planowany na tzw. w grudniu po południu. Palikot „liczył szable”, które były mu potrzebne do walk pomiędzy obozami w ramach PO. W tym celu korzystał z chwytów marketingowych, których ostrze wcześniej było skierowane przeciw PiS. To był kłopot dla Platformy, ale w ostatnim tygodniu premier Donald Tusk uporządkował relacje w Platformie, nie tylko pomiędzy Grzegorzem Schetyną, ale także i Palikotem, który na razie nie będzie drugim Berlusconim - mówi Maliszewski.

Jak podkreśla ekspert, celem Palikota wcale nie jest teraz odejście z partii, ale zagospodarowanie nowego, społecznego trendu, wyborcy mają usłyszeć, że to on w ramach Platformy jest „agentem liberalnych wartości”. Również Tusk nie zamierza go wyrzucać. – Wobec Palikota już kilkakrotnie były rozpatrywane rozmaite wnioski o ukaranie i zawsze rozchodziło się po kościach. Owszem są w Platformie osoby, które niechętnym okiem patrzą na obecność Palikota w partii, ale w interesie PO i Donalda Tuska jest go w partii zatrzymać. Tusk musi zachowywać się jak car, karać bojara za złe zachowanie, utrzymywać wobec niego dystans, ale to nie oznacza, że chce się go pozbywać – wyjaśnia Maliszewski.

Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)