Kiedy mięso świeci
Mieszkanka Piły - zamiast żeberek - najadła
się strachu. Okazało się, że mięso, które kupiła w jednym z
supermarketów świeciło w nocy. Sprawę opisuje "Gazeta Poznańska".
Irena W. żeberka kupiła wieczorem. Zamiast na stół trafiły one jednak do śmietnika. Bałam się, że mogły być napromieniowane - tłumaczy kobieta.
W mojej lodówce przepaliła się żarówka. Kiedy otworzyłam ją w nocy zobaczyłam fosforyzujące kości w żeberkach. Wyjęłam je z lodówki, ale one nadal świeciły. Byłam w szoku - opowiada dziennikowi.
Z takim przypadkiem inspektorzy pilskiego Sanepidu spotkali się po raz pierwszy. Nie znamy przyczyny, dla której to mięso mogło świecić - mówi dyrektor pilskiego Sanepidu Dorota Majewska. Żadnego sygnału jednak nie bagatelizujemy i jak najszybciej przeprowadzimy kontrolę w tym sklepie. Być może jej wyniki wyjaśnią sprawę - dodaje.
Kierownik higieny radiacyjnej na województwo wielkopolskie Grażyna Grobelna, uspokaja: Żeby ustalić, czy mięso jest napromieniowane, nie wystarczy licznik Geigera. Potrzebne są drobiazgowe badania. Wątpię jednak, by fosforyzujące kości miały jakikolwiek związek z napromieniowaniem. To nie jest tak, że jak coś jest napromieniowane, to świeci - dodaje rozmówczyni dziennika.
Pierwszy raz słyszę o takim przypadku. Moim zdaniem, żeberka nie miały prawa świecić. To musiała być kwestia załamania się światła - mówi "Gazecie Poznańskiej" poznański lekarz powiatowy Ireneusz Sobiak. (PAP)