Tusk: żarty się skończyły, grozi nam rozpad strefy euro
Kierunek i zasadnicze tezy wystąpienia szefa MSZ Radosława Sikorskiego w Berlinie były zaakceptowane przeze mnie i są wynikiem wielomiesięcznej pracy całego rządu - oświadczył Donald Tusk. Premier poinformował, że rozmawiał z prezydentem i nie odniósł wrażenia, żeby Komorowski był krytyczny wobec wystąpienia szefa MSZ Zdaniem Tuska, "żarty się skończyły i nie ma już czasu na dalsze zwlekanie", jeśli chodzi o kryzys w strefie euro.
01.12.2011 | aktual.: 01.12.2011 17:17
Tusk podkreślił, że jesteśmy na kilka dni przed rozstrzygającym spotkaniem Rady Europejskiej. - Decyzje lub - nie daj, Boże - ich brak, mogą rozstrzygnąć o przyszłości kontynentu - ostrzegał szef rządu.
Premier cytował prasę, która podkreśla, że kryzys może doprowadzić nawet do konfliktów i końca całej północno-zachodniej cywilizacji. - Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że żarty się skończyły i nie ma już czasu na dalsze zwlekanie - stwierdził Tusk.
Jeśli Europa nie znajdzie w sobie siły, aby przerwać "łańcuch pozornych działań i bezczynności" oraz zapobiec rozpadowi strefy euro, starania Polaków o dobry stan gospodarki mogą zostać zaprzepaszczone - powiedział premier Donald Tusk.
- To, czego doświadczamy w ostatnich trzech latach - starania Polaków o to, żeby gospodarka Polski była w dobrej kondycji, żeby finanse publiczne Polski były w dobrej kondycji przynoszą efekt, który może zostać zaprzepaszczony, jeśli Europa nie znajdzie w sobie wystarczająco dużo siły, aby zapobiec rozpadowi strefy euro, jeśli Europa nie znajdzie wystarczająco dużo siły, aby przerwać ten łańcuch pozornych działań i bezczynności maskowanej setkami spotkań na najwyższym i na średnim szczeblu, które nie przynoszą żadnego zadowalającego rozwiązania - powiedział Tusk na konferencji prasowej.
Tusk zadeklarował, że Polska podejmie wysiłki na rzecz ratowania strefy euro. Podkreślił, że nasz kraj, tak jak inne europejskie państwa, jest zależny od tego, co się stanie w tej strefie.
Zapowiedział, że w ciągu najbliższych godzin i kilku dni Polska będzie przekonywać do planu działań związanego ze zbliżającym się posiedzeniem Rady Europejskiej i tym, co się będzie działo po unijnym szczycie.
Premier podkreślił, że Polska chce się aktywnie włączyć w ratowanie strefy euro, nie dlatego, że przecenia swoje możliwości, ale dlatego, że "wiemy z całą pewnością i przenikliwością", iż Polska, podobnie jak wszystkie kraje europejskie, jest zależna od tego, co stanie się w strefie euro.
Polska, nie będąc w strefie euro, chce na mocy zmian traktatowych, być obecna w czasie wszystkich prac, które będą naprawiały i zarządzały strefą euro - powiedział w czwartek premier Donald Tusk. Oświadczył, że Polska jest za szybką zmianą traktatu.
- Opowiadamy się za zmianą traktatu, szybką, bez zbędnej, przedłużającej się i jałowej dyskusji. Ta zmiana traktatu musi służyć wzmocnieniu dyscypliny finansowej strefy euro, twardego, skutecznego zarządzania gospodarczego w strefie euro - powiedział Tusk na konferencji prasowej.
Jak zaznaczył, polskim postulatem na rzecz zachowania integracji Europy, przy wzmocnieniu zarządzania strefą euro będzie przyjęcie zasady "participate not vote", czyli - wyjaśnił Tusk - "obecności bez możliwości głosowania w sprawach strefy euro przez państwa członkowskie niebędące w strefie euro, ale będące członkami UE".
- Polska i inne kraje, które są członkami Unii Europejskiej, nie będąc w strefie euro, chce na mocy zmian traktatowych uczestniczyć, być obecna, w czasie wszystkich prac i spotkań, które będą naprawiały i zarządzały strefą euro, ze świadomością, że głosowania w sprawie strefy euro powinny być domeną uczestników strefy euro - powiedział Tusk.
Premier Donald Tusk opowiedział się w czwartek za wzmocnieniem Komisji Europejskiej i Europejskiego Banku Centralnego. Podkreślił, że nad wyposażoną w mocne narzędzia KE powinna być wbudowana demokratyczna kontrola, a taką rolę mógłby odgrywać Parlament Europejski.
- Jednym z kluczowych narzędzi, i tego powinny dotyczyć zmiany w traktacie, powinna być bardzo mocna rola Komisji Europejskiej i innych instytucji europejskich, także w procesie zarządzania gospodarczego i dyscyplinowania finansowego państw członkowskich strefy euro - powiedział premier na konferencji prasowej.
Oświadczył, że takie kraje jak Polska nie powinny i nie będą przeszkadzać w "procesie używania narzędzi europejskich, jak KE przez strefę euro na rzecz jej naprawy", a także dyscyplinowania krajów i silniejszego zarządzania gospodarczego.
Zastrzegł, że potencjalne wyposażenie m.in. Komisji w silniejsze instrumenty i możliwości działania, powinno być podane kontroli demokratycznej. Jak zaznaczył kierunek myślenia, który zmierza do tego, że KE miałaby wprost możliwość kontrolowania budżetów narodowych "nie powinien być automatycznie odrzucany".
Jego zdaniem, gdyby przyjąć taki "kierunek myślenia w Europie" trzeba by wbudować w to mechanizm demokratycznej kontroli. Nie wykluczył, że w tym kontekście, że rolę taką mógłby odgrywać Parlament Europejski.
Poinformował, że Polska będzie też popierała wzmocnienie Europejskiego Banku Centralnego, co - jak zauważył - nie wszystkim "kluczowym graczom w Europie jest na rękę". - Doświadczenia tego kryzysu pokazują, że strefa euro potrzebuje banku centralnego z prawdziwego zdarzenia - stwierdził Tusk. Jego zdaniem, działania EBC nie mogą mieć charakteru awaryjnego, sytuacyjnego, a powinny być opisane w przyszłym unijnym traktacie.
"Polska za zmianami traktatowymi w UE"
Donald Tusk poinformował, że głównymi tematami jego czwartkowej telefonicznej rozmowy z kanclerz Niemiec Angelą Merkel był finał rozmów z Ukrainą na temat umowy stowarzyszeniowej oraz przygotowania do ewentualnych zmian traktatowych w UE.
- Przyjąłem z dużą satysfakcją tę gotowość wsparcia stanowiska polskiej prezydencji, jeśli chodzi o ewentualność parafowania umów z Ukrainą, będziemy jeszcze oczywiście rozmawiać z naszymi partnerami - powiedział Tusk. Jak dodał, cieszy się, że prezydencja polska będzie miała "wsparcie ze strony wielu państw, jeśli chodzi o sformułowanie ostatecznej decyzji w sprawie Ukrainy".
Odnosząc się do zmian traktatowych w UE, Tusk zastrzegł, że Polska ma w tej kwestii jednoznaczne zdanie: "preferujemy zmianę traktatu, a nie umowy międzynarodowe w obrębie strefy euro".
- Będziemy wspierać tych polityków, te kraje, które będą chciały pójść tą drogą, ponieważ ona w naszej ocenie zdecydowanie bardziej chroni integralność Europy - zapowiedział Tusk. Jak ocenił, w Europie nic już nie będzie takie samo, jak przed kryzysem. - Europa wyjdzie z tego kryzysu albo bardziej zintegrowana, albo zdezintegrowana - uważa premier.
Zaznaczył, że dla niego zasadniczym pytaniem jest to, czy ta reintegracja pokryzysowa obejmie wszystkie państwa UE, czy tylko wybrane. - Polska stoi na stanowisku, że trzeba zrobić wszystko, aby zmiany traktatowe umożliwiły skuteczne zarządzanie strefą euro oraz by jednocześnie chroniły integrację i proces dośrodkowy, a nie odśrodkowy w UE - powiedział Tusk.
Jak mówił, w wystąpieniu prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego spodziewa się tezy trochę innej. - To znaczy tezy na rzecz raczej umów międzynarodowych niż traktatu, mam nadzieję, że znajdziemy porozumienie w obrębie 27 państw - powiedział Tusk.
Premier zaznaczył, że zarówno na temat zmian traktatowych, jak i Ukrainy będzie także rozmawiał w czwartek z szefem KE Jose Manuelem Barroso.
Na szczycie przywódców UE 8-9 grudnia w Brukseli przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy i szef Komisji Europejskiej Jose Barroso przedstawią raport na temat tego, czy i jakie zmiany traktatu UE są potrzebne, by wzmocnić zarządzanie gospodarcze strefy euro i dyscyplinę finansów publicznych państw członkowskich.
Nalegają na to przede wszystkim Niemcy, domagając się m.in., by Trybunał Sprawiedliwości UE sądził niesubordynowane kraje. Berlin zapowiada, że jeśli nie uda się uzyskać zgody wszystkich 27 państw na zmianę traktatu (sprzeciwić może się zwłaszcza Londyn), to wówczas chętne kraje zawrą traktat w formie umowy międzyrządowej o nowym pakcie stabilności euro. Taki traktat, jak zapewnia Berlin, byłby otwarty dla Polski.
"Komorowski nie był krytyczny wobec Sikorskiego"
Premier poinformował, że rozmawiał z prezydentem i nie odniósł wrażenia, żeby Komorowski był krytyczny wobec wystąpienia szefa MSZ. - Wręcz przeciwnie, w rozmowie ze mną, ale też publicznie potwierdził, że wystąpienie Radosława Sikorskiego jest w tych głównych tezach także zbieżne z poglądami pana prezydenta - oświadczył Tusk.
Na pytanie, czy przed takim wystąpieniem ministra spraw zagranicznych nie powinny odbyć się w kraju konsultacje, odparł, że zgadza się, iż taka debata w Polsce jest potrzebna, ale uważa, że ona trwa nieustannie. - Czy efektem debaty w kraju będzie przyjęcie tak daleko idących stanowisk, jakie proponował w swoim wystąpieniu minister Sikorski, to jest odrębna sprawa, ale cieszę się, że ministrowie polskiego rządu wtedy, kiedy wygłaszają publicznie swoje sądy, potrafią sięgnąć trochę dalej i nie obawiają się sformułować perspektywę o wymiarze strategicznym - podkreślił Tusk.
Jak zaznaczył, to, czy propozycje zawarte w wystąpieniu Sikorskiego zostaną przyjęte przez większość w parlamencie i przez polski rząd w całości, to jest rzeczywiście przedmiot do debaty. Ale - jak podkreślił premier - "jest bardzo usatysfakcjonowany i w 100% zadowolony zarówno z wypowiedzi ministra Sikorskiego, jak i ze sposobu, w jaki wykorzystuje margines wolności, jaki daje każdemu swojemu ministrowi".