PolitykaTo on może być czarnym koniem Kaczyńskiego

To on może być czarnym koniem Kaczyńskiego

„Byłoby dobrze, gdyby PiS poparł w wyborach na prezydenta Warszawy Czesława Bieleckiego” – radzi prof. Jadwiga Staniszkis na łamach Wirtualnej Polski. Sam Bielecki nie mówi „nie” i przyznaje, że chętnie zmierzyłby się z „zimnym prawnikiem”, jak określa Hannę Gronkiewicz-Waltz. Czy jednak Jarosław Kaczyński będzie chciał oddać tak ważne stanowisko komuś spoza swojej drużyny? Zdaniem niektórych politologów taki ruch ma sens.

To on może być czarnym koniem Kaczyńskiego
Źródło zdjęć: © PAP | Radosław Pietruszka

10.09.2010 | aktual.: 10.09.2010 14:22

O pomyśle poparcia Czesława Bieleckiego jako kandydata na urząd prezydenta Warszawy prof. Staniszkis pisała wfelietonie dla Wirtualnej Polski. Dziś powraca do tego tematu na łamach prasy: "W Kaczyńskim wyczuwa się lęk przed zwycięstwem"

Według prof. Staniszkis Czesław Bielecki ma realną szansę na wygraną z Hanną Gronkiewicz-Waltz”, a PiS musi odnieść jakieś zwycięstwo, co pozwoli przełamać obecne, podsycane przez przeciwników potknięcia. I znów zaktywizuje młode pokolenie i samego Jarosława Kaczyńskiego.

Czesław Bielecki, znany architekt i pomysłodawca monumentu ku pamięci ofiar smoleńskiej tragedii, jest zainteresowany pomysłem kandydowania w wyborach. – Stolica potrzebuje bezpartyjnego prezydenta i bezpartyjnej polityki miejskiej – przyznaje.

– Mam wrażenie, że scenariusz prof. Staniszkis może okazać się realny – mówi Wirtualnej Polsce politolog dr Ryszard Kessler z Uniwersytetu Zielonogórskiego. - Po zamieszaniu wokół partii , jakie wywołał list Marka Migalskiego do prezesa, Kaczyński wydaje się mieć o wiele mniej zaufania do swoich ludzi. Partia jest wewnętrznie mocno osłabiona, a Kaczyński może działać na oślep - uważa politolog.

Rzeczywiście, Jarosław Kaczyński ostatnio nie oszczędza tych, którzy w kampanii prezydenckiej pomagali mu najbardziej. W zeszłym tygodniu delegację PiS w Europarlamencie musiał opuścić Marek Migalski. W środę w prawach członka partii została zawieszona posłanka Elżbieta Jakubiak, uważana wcześniej za wyjątkowo lojalną wobec swojego szefa. Nieoficjalnie wiadomo, że poszło o słowa, jakie padły w wywiadzie dla Wirtualnej Polski. Jakubiak mówiła wówczas: „tylko w czasach komunistycznych nie wolno było dyskutować, dziś ludzie mają poglądy i głośno o nich mówią”.

Losy Migalskiego i Jakubiak mogą podzielić, ostatnio również niepokorni, Paweł Poncyljusz i Joanna Kluzik-Rostkowska, która otwarcie pochwaliła Marka Migalskiego za „odważne, krytyczne słowa” wobec prezesa PiS. Kaczyński może mieć też ograniczone zaufanie do Zbigniewa Ziobro, którego media kreowały na następcę obecnego szefa partii. W niełaski prezesa mógł też popaść Paweł Kowal, który, jak spekulują media, stoi za listem otwartym Migalskiego.

- Po ostatnich decyzjach prezesa Kaczyńskiego, wątpię, żeby w wyborach na prezydenta Warszawy chciał on postawić na kogoś z szeregów partii. Odnoszę wrażenie, że postanowił z nikim nie dzielić się władzą i nie działać na rzecz wzmocnienia pozycji któregoś z posłów PiS – twierdzi Kessler

Prezydent bezpartyjny?

A jest się czym dzielić. Samo panowanie w stolicy jest łakomym kąskiem, a dodatkowo zwycięstwo w wyborach w Warszawie może być trampoliną do jeszcze większych zaszczytów. Doświadczył tego Lech Kaczyński, który po trzech latach rządów w stolicy, zasiadł w fotelu prezydenta kraju.

Czy Jarosław Kaczyński, który boryka się z problemami wewnątrz partii, będzie więc chciał wystawić kogoś spoza PiS? Takiego scenariusza nie wyklucza Kessler. - Słowa prof. Staniszkis, żeby Kaczyński poparł w wyborach Czesława Bieleckiego, mogą być zwiastunem tego, co nas naprawdę czeka. Być może chcieli [przyp. red. Jarosław Kaczyński i prof. Staniszkis] oswoić z tematem media i sprawdzić, jak się to przełoży na poparcie w sondażach – mówi politolog. Zauważa też, że wystawienie osoby z zewnątrz byłoby równoznaczne z oświadczeniem Kaczyńskiego: „Zobaczcie, ja tu rządzę! I nikt nie będzie budował sobie moim kosztem pozycji politycznej. Ani Migalski, ani Jakubiak, ani Ziobro, ani żaden inny poseł z PiS.

Czy zatem Bielecki oczekuje na oficjalne poparcie prezesa Kaczyńskiego? - W Polsce konkurują ze sobą dwie silne partie. Jeśli chce się coś zrobić dla miasta, potrzebne jest poparcie części elektoratu jednej z tych partii, jak i elektoratu obojętnego. Nie ukrywam, że bliżej mi do PiS niż PO. Natomiast, i to stanowczo podkreślam, chciałbym być bezpartyjnym kandydatem na urząd prezydenta Warszawy popieranym przez PiS – mówi.

Zaznacza przy tym, że zgodziłby się wystartować w wyborach na prezydenta Warszawy; ale tylko wtedy, gdyby wewnątrzpartyjne sondaże wskazywały na jego bezpośredni pojedynek z Hanną Gronkiewicz Waltz w drugiej turze. – Myślę, że jako człowiek konkretu i budowania, miałbym szansę się zmierzyć się z „zimnym prawnikiem” – przyznaje. - Ale przede wszystkim interesuje mnie, czy elektorat chciałby takiej zdecydowanej i otwartej polityki jaką ja uprawiam. Czyli mówiąc inaczej: czy jest popyt na taki sposób wypowiadania się i taką politykę, jaką od lat reprezentuję jako Czesław Bielecki – mówi architekt. I dodaje: - Jeżeli okaże się, że jest, to i ja jestem zainteresowany startem w wyborach. Ale oczywiście ważne jest, żeby poparła mnie największa partia opozycyjna, czyli PiS.

Na razie internetowy sondaż Wirtualnej Polski, w którym wzięło udział ponad trzy tysiące użytkowników, nie daje Bieleckiemu zbyt wielkich szans. Internauci szukają kandydata PiS na prezydenta Warszawy wśród niepokornych członków drużyny Jarosława Kaczyńskiego. Najchętniej widzieliby w tej roli Joannę Kluzik-Rostkowską (18% głosów), potem Pawła Poncyljusza ( 14%) i Zbigniewa Ziobro (10%). Czesław Bielecki zdobył poparcie 6% głosujących i musiał jeszcze uznać wyższość Elżbiety Jakubiak (8%).

PiS ich poprze?

Nie tylko Bielecki może liczyć na poparcie PiS. Wprawdzie kandydatów w wyborach samorządowych partia Jarosława Kaczyńskiego przedstawi na konwencji pod koniec września, ale już media spekulują na temat kandydatur wiernych urzędników poprzedniego prezydenta: Andrzeja Dudy, Jacka Sasina i Anny Fotygi. Według PAP była szefowa kancelarii Lecha Kaczyńskiego, a wcześniej minister spraw zagranicznych najpewniej kandydowałaby z ramienia PiS na urząd prezydenta Gdańska. Jednak sama zainteresowana stanowczo temu zaprzecza. Andrzejowi Dudzie, który odpowiadał za sprawy prawne w kancelarii, miałby walczyć o stanowisko prezydenta Krakowa. Tymczasem Jacek Sasin może być kandydatem PiS do sejmiku mazowieckiego i zostać marszałkiem województwa.

Anna Kalocińska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)