"Po ślubie zapuściłam wąsy i brodę, żeby nie było wątpliwości, kim naprawdę jestem"
Po szkole średniej rozpoczęła studia psychologiczne na Uniwersytecie Warszawskim. Działała w Socjalistycznym Związku Studentów Polskich, a potem - po jego przekształceniu - w Zrzeszeniu Studentów Polskich. Tak tłumaczy swoje zaangażowanie: "Naszą wspólną pasją była polityka. Polityka rozumiana jako sztuka kształtowania stosunków społecznych. Chcieliśmy innej polityki, innego społeczeństwa. Marzył nam się lepszy, sprawiedliwszy świat. Wierzyliśmy, że można go zmieniać. Wiedzieliśmy, że trzeba zmienić także nasz kraj. Wierzyliśmy w socjalizm, ale nie w taki, jaki nas otaczał. W taki, w którym nie ma biedy, opresji, sobiepaństwa i narzucanej wszystkim głupoty notabli. Chcieliśmy zmieniać tamtą politykę i tamten szary, smutny świat".
Ślub ze Śnieżynką wzięła w kościele. "Dla mnie składanie przysięgi przed Bogiem nie miało takiego znaczenia jak dla niej. To jej chciałam przysiąc wszystko, ale nie tak, przysiąc uczciwie, z całej siebie. Ona ślubowała mi przed Bogiem, w którego wierzyła, a ja jej, po prostu jej. Pamiętam, jak bardzo byłam szczęśliwa, idąc środkiem kościoła i trzymając Śnieżynkę pod rękę. - Jesteś moja. Moja! Na zawsze! Nie zawiodę cię. Czułam, że spełniło się to, co powinno, i że będziemy szczęśliwi".
Po ślubie zapuściła wąsy i brodę, aby nie było wątpliwości, kim naprawdę jest. Zamierzała być prawdziwym mężczyzną. "Kim miałam być, jeśli nie facetem?! Anią nie będę przecież nigdy" - sądziła wtedy. W 1986 r. została dyrektorem i redaktorem naczelnym w wydawnictwie Alma-Press, a potem jego prezesem. Po sześciu latach małżeństwa na świat przyszedł jej syn. "Szalałam z radości. Wystawałam pod oknami szpitala położniczego przy Madalińskiego. W tym czasie nie było telefonów komórkowych. Mogliśmy rozmawiać tylko przez okno" - opisuje.