Szyszko twierdzi, że korupcji nie było
Urlopowany przez premiera minister łączności Tomasz Szyszko powiedział, że nie obawia się śledztwa w sprawie domniemanej korupcji w jego resorcie. Zaprzecza, że zdarzenie takie miało miejsce. Prokuratura Okręgowa w Warszawie rozpoczęła w poniedziałek śledztwo w tej sprawie.
W wypowiedzi dla * Programu III* Polskiego Radia Szyszko zaprzeczył, że w jego resorcie mogło dojść do korupcji. Minister uważa, że zarzuty Najwyższej Izby Kontroli, iż sprzyjał praktykom monopolistycznym TP SA podczas przyznawania koncesji na telefonię UMTS są bezpodstawne.
Zdaniem Szyszki - kiedy operator, np. internetowy, stara się o koncesję, to po uiszczeniu pewnej opłaty każdy ją dostaje. Przetargi robi się tylko wtedy, kiedy jakieś dobro jest ograniczone, a w tym przypadku - według ministra - tak nie było.
Według nieoficjalnych informacji osobą, która miała przyjmować łapówki od firm starających się o koncesje w dziedzinie telekomunikacji, miałby być Jan Łuczak, b. doradca ministra łączności.
Postępowanie prowadzone przez prokuraturę w sprawie ewentualnego przyjęcia korzyści majątkowych przez funkcjonariuszy Ministerstwa Łączności jest prowadzone w sprawie, a nie przeciwko jakiemukolwiek urzędnikowi - tłumaczy rzeczniczka warszawskiej prokuratury Małgorzata Dukiewicz. Postępowanie dotyczy zawiadomienia o przestępstwie, jakie do prokuratury przesłała NIK. (reb)