Sikorski przeprasza. "Zawiodła mnie pamięć. Tego spotkania nie było"
Chciałem państwa serdecznie przeprosić za niezręczność, która miała miejsce dzisiaj rano. To, że skróciłem swoją wypowiedź wynikało z presji czasu - tłumaczył marszałek sejmu Radosław Sikorski zerwanie porannej konferencji, na której dziennikarze usiłowali poznać więcej szczegółów, dotyczących wywiadu dla portalu "Politico". Jak powiedział, zawiodła go pamięć, gdy rozmawiał z "Politico". - Nie było dwustronnego spotkania Tusk-Putin - mówił.
- Chciałem przeprosić za niezręczność, która miała miejsce dziś rano. Szczególnie jako były dziennikarz, nigdy nie unikałem kontaktu z mediami. To, że skróciłem swoją wypowiedź wynikało z presji czasu - wyjaśnił Sikorski na popołudniowej konferencji prasowej.
Jak przypomniał, "kilka minut wcześniej otwierał wystawę dotyczącą Nowej Zelandii i czekała na niego sala obrad". - A pierwszym obowiązkiem marszałka sejmu jest prowadzenie obrad, a drugim rzetelne i wszechstronne informowanie mediów - dodał marszałek.
Portal "Politico" napisał, że Rosja usiłowała wplątać Polskę w inwazję na Ukrainę i przytoczył słowa Sikorskiego: - Chciał (Putin), żebyśmy uczestniczyli w podziale Ukrainy. Od lat wiedzieliśmy, że tak myślą. Była to jedna z pierwszych rzeczy, jakie Putin powiedział premierowi Donaldowi Tuskowi w czasie jego wizyty w Moskwie. Mówił, że Ukraina jest sztucznym krajem, a Lwów jest polskim miastem i dlaczego by nie załatwić tego wspólnie. Na szczęście Tusk nie odpowiedział. Wiedział, że jest nagrywany" - zacytował portal b. szefa polskiej dyplomacji.
Podczas porannego briefingu pytany przez dziennikarzy o tę wypowiedź Sikorski odesłał do wywiadu dla wyborcza.pl. - Nie byłem świadkiem tej rozmowy, ale dotarła do mnie taka relacja. Słowo "propozycja" jest nadinterpretacją. Miały paść słowa, które wtedy można było wziąć za aluzję historyczną albo ponury żart - powiedział Sikorski w wywiadzie dla portalu wyborcza.pl.
Radosław Sikorski po południu powiedział, że jest mu przykro, iż postawił Donalda Tuska i premier Ewę Kopacz w niezręcznej sytuacji. - Zdarza się człowiekowi zagalopować, tak było w tym przypadku - przyznał.
Jak ocenił, w nieautoryzowanym tekście dla portalu "Politico" nastąpiła nadinterpretacja. - Zawiodła mnie też pamięć, bo po sprawdzeniu okazało się, że w Moskwie nie było spotkania dwustronnego premier Donald Tusk - prezydent Władimir Putin - mówił marszałek sejmu.
Sikorski mówił też, że przyjął "mocne postanowienie mówić już tylko to, co sam na własne uszy słyszał".
Sikorski powiedział też: - Mam nadzieję, że przejdziemy w tej dyskusji o tym, kto komu powiedział sześć lat temu do tego, co jest jądrem sprawy - to znaczy, że to, co zostało ogłoszone w umowie aneksacyjnej Krymu - czyli doktryna niesienia pomocy zbrojnej wszędzie tam, gdzie w opinii Rosji zagrożone są prawa obywateli rosyjskich, że to jest wszystko nie do przyjęcia.
- To, co prezydent Putin zrobił, jest groźniejsze niż to, co kiedyś powiedział czy nie powiedział - bo mnie przy tym nie było - w formie słownej, którą można różnie interpretować - stwierdził.