Senat za podawaniem frekwencji wyborczej
Senat przyjął bez poprawek nowelizację ustawy o referendum. Wiadomo już, że podpisze ją prezydent. Dzięki temu poznamy frekwencję wyborczą po pierwszym dniu głosowania.
Senat nie wprowadził poprawek do nowelizacji ustawy o referendum, która umożliwia podawanie frekwencji po pierwszym dniu głosowania w czerwcowym referendum unijnym. Nowelizacja trafi teraz do podpisu przez prezydenta.
Nowelizację poparło 71 senatorów, 3 było przeciw, żaden nie wstrzymał się od głosu.
Ani senackie komisje, które rozpatrywały nowelę, ani żaden z pięciu senatorów, którzy w środę zabrali głos w debacie, nie zgłosili poprawek do ustawy.
Zgodnie z nowelą, komisje obwodowe po zakończeniu pierwszego dnia głosowania będą miały obowiązek podać informację o liczbie wydanych kart do głosowania, kart niewykorzystanych oraz osób uprawnionych do głosowania. Nie będzie zakazu wykorzystywania tych danych i podawania ich do publicznej wiadomości przez media.
Senatorowie podkreślali, że nowelizacja ustawy o referendum jest dowodem na słabą kondycję procesu legislacyjnego w Polsce.
Zbigniew Romaszewski (Blok Senat 2001) uznał, że nowela jest przykładem instrumentalizacji prawa. "Takie działania, które dostosowują prawo do koniunkturalnych wydarzeń, ciążą na budowaniu państwa prawa" - powiedział.
Jego zdaniem, "takie dopasowywanie prawa prowadzi do kompromitacji parlamentu". "Przyjmowanie ustaw na dwa tygodnie przed referendum jest sprzeczne z dobrym smakiem" - dodał.
Jan Szafraniec (LPR) zwrócił uwagę, że w kręgach parlamentarnych nowelę nazywa się "legislacyjną brewerią, hucpą, manipulacją".
Mieczysław Janowski (Blok Senat 2001), choć na początku swojego przemówienia zapewnił, że będzie głosował za przyjęciem nowelizacji, zwrócił uwagę, że jest ona przykładem złego stylu tworzenia prawa w Polsce.
Powiedział, że to nie jedyna ustawa, która tuż po uchwaleniu ponownie trafia do parlamentu do poprawy. "To źle świadczy o obu izbach parlamentu i rządzie" - dodał.
Janowski zwrócił też uwagę, że wprowadzone do ustawy zmiany będą dotyczyć nie tylko referendum europejskiego, ale wszystkich referendów ogólnopolskich.
"Dlatego myślę, że po doświadczeniach referendum akcesyjnego ustawa powinna być jeszcze raz na spokojnie przejrzana i poprawiona" - powiedział.
Anna Kurska (Blok Senat 2001) podkreślała bezsensowność wprowadzanych do ustawy zmian. "No i co z tego, że po pierwszym dniu referendum dowiemy się, jaka była frekwencja. Przecież i tak nie można prowadzić agitacji w czasie ciszy wyborczej" - zauważyła.
Jej zdaniem "światli obywatele" i tak pójdą głosować, a wydłużanie referendum do dwóch dni oraz podawanie frekwencji po pierwszym dniu tylko podwyższa koszty głosowania.
Józef Dziemdziela (SLD-UP) apelował do senatorów o przyjęcie nowelizacji, która jego zdaniem, jest próbą zrobienie wszystkiego, co możliwe, by wynik referendum był wiążący".