PolskaOstra debata na UW - bez Napieralskiego i Kaczyńskiego

Ostra debata na UW - bez Napieralskiego i Kaczyńskiego

O swoich wizjach prezydentury - polityki zagranicznej, wewnętrznej, o bezpieczeństwie - również energetycznym - oraz o in vitro i związkach partnerskich, mówili w środowej debacie na Uniwersytecie Warszawskim kandydaci w czerwcowych wyborach prezydenckich. Debata trwała ponad dwie godziny. Na UW zabrakło Jarosława Kaczyńskiego (PiS) i Grzegorza Napieralskiego (SLD).

Ostra debata na UW - bez Napieralskiego i Kaczyńskiego
Źródło zdjęć: © PAP

09.06.2010 | aktual.: 10.06.2010 02:58

Po zakończeniu debaty część sali skandowała "Gdzie jest Kaczor?". Z kolei zwolennicy Komorowskiego przynieśli transparenty "Dosyć Kaczora, wybieramy KOMORA". Przeciwnikom Komorowskiego nie spodobało się jego stwierdzenie, że trzeba powstrzymać Jarosława Kaczyńskiego i PiS, bo "Polska jest zbyt poważnym krajem, żeby eksperymentować czy przemiana kandydata PiS jest tylko wyborcza, czy rzeczywista".

Waldemar Pawlak (PSL) przekonywał, że polityka nie musi być zakładnikiem "dzikich igrzysk", może być pozytywną rywalizacją. Dowodził też, że "ma farta", a razem "wszystko jest możliwe". Mówił, że prezydent powinien budować wspólnotę narodową, innowacyjną gospodarkę i silną pozycję Polski w UE.

Andrzej Olechowski przekonywał, że w pierwszej turze "trzeba powiedzieć co się chce", a dopiero w drugiej "ewentualnie wybrać mniejsze zło". "W tych wyborach będą dwie tury - bądźcie pozytywni i w pierwszej głosujcie za mną" - apelował.

Marek Jurek (Prawica Rzeczypospolitej)
wskazał, że w obecnym momencie kampanii rysuje się już obraz tego, kto zmierzy się w drugiej turze. Dodał, że w pierwszej turze rozstrzygnie się to, kto będzie trzecią siłą w Polsce. "Ja nie chcę, żeby tą trzecią siłą (...) była radykalna lewica reprezentowana przez nieobecnego Grzegorza Napieralskiego, przez SLD" - zaznaczył.

Janusz Korwin-Mikke (Wolność i Praworządność) powiedział, że chciałby żyć w państwie, w którym rząd nie wtrąca się do gospodarki i "nie bierze łapówek", w którym "podatki wynoszą jedną siódmą obecnych". "Marzę o państwie, w którym kobieta może mieć bogatego męża, a bogaty to jest taki, któremu nie zabierają dziesięciu procent jego dochodów" - dodał. Nazwał też główny nurt polskiej polityki "kloaką" i zaapelował o głosy tych, którzy nie chcą rządów "bandy czworga".

Bogusław Ziętek (Polska Partia Pracy) apelował, żeby pójść do wyborów, bo to "jedyny dzień, kiedy wszyscy jesteśmy równi". Zapewniał też, że nie kandyduje po to, żeby być "pochowanym na Wawelu".

Andrzej Lepper (Samoobrona) mówił, że jest "gwarantem Polski spokojnej". Przekonywał, że do wszystkiego w życiu doszedł "ciężką pracą", a także, że "widzi problemy wszystkich".

Kornel Morawiecki skrytykował rząd za to, że nie wprowadził stanu klęski żywiołowej. Deklarował też, że kandydując chce m.in. złożyć hołd przyjaciołom z Solidarności Walczącej.

Kandydaci odpowiadali też na pytania skierowane specjalnie do nich. Ziętek pytany, czy powinno się rozszerzyć dostęp do broni palnej odparł, że "ludzie, którzy mają ważne problemy nie myślą dzisiaj o tym, żeby kupić sobie pistolety do zabawy".

Pawlak pytany czy dążyłby do zmian w prawie dotyczącym przerywania ciąży mówił, że ewentualne zmiany powinny być wprowadzane większością 3/5 głosów.

Olechowski zadeklarował, że nie byłby przeciwny ustawie legalizującej miękkie narkotyki pod warunkiem, że byłaby przyjęta w konsensusie europejskim, bo w przeciwnym razie Polska stałaby się celem turystyki narkotykowej

Lepper dostał pytanie, czy i jak powinna być uregulowana prawnie kwestia in vitro. Powiedział, że rodzinom, które "z przyczyn obiektywnych" nie mogą mieć dzieci należy w tym pomóc.

Korwin-Mikke wzbudził entuzjazm sali odpowiedzią na pytanie, czy powinno się prawnie uregulować status związków partnerskich. "Wszyscy znani mi homoseksualiści nie potrzebują, żeby regulować im stosunki, oni sami są w stanie to robić, bez żadnej regulacji" - powiedział.

Jurek sprzeciwił się wprowadzeniu do konstytucji zapisu definiującego sztywny poziom deficytu; zapewnił, że jest zwolennikiem dyscypliny budżetowej, ale argumentował jednocześnie, że "konstytucja nie może utrudniać działania państwa".

W części poświęconej wpływowi prezydenta na politykę wewnętrzną Komorowski mówił, że prezydent powinien stać na straży ładu konstytucyjnego i ułatwiać współpracę między koalicją, a opozycją. Zdaniem Pawlaka prezydent powinien przede wszystkim budować poczucie jedności narodowej oraz nowy ład społeczno-gospodarczy.

Ziętek mówił, że instytucja prezydenta nie powinna być traktowana przez pryzmat weta. "Instytucja prezydenta to także inicjatywa ustawodawcza. I ja chcę z tej inicjatywy korzystać" - zaznaczył. Olechowski ocenił, że prezydent powinien naprawiać i rozwijać Polskę. Powinien też szanować i wspierać wszystkich obywateli w kraju i nie brać udziału w sporach politycznych, ale je łagodzić. Morawiecki z kolei zauważył, że prezydent powinien przede wszystkim uosabiać i bronić majestatu Rzeczpospolitej.

Zdaniem Leppera, prezydent ma duży wpływ na politykę wewnętrzną . "A polityka wewnętrzna to sprawa służby zdrowia, nauki, bezpieczeństwa wewnętrznego, również pomocy socjalnej. (...) I prezydent może poprzez inicjatywy ustawodawcze zrobić bardzo dużo" - powiedział.

Korwin-Mikke wskazywał z kolei, że weto prezydenckie jest ważnym atrybutem, bo chroni przed złym prawem. Dodał, że do jego pierwszych inicjatyw ustawodawczych będą należały: reforma sądownictwa, emerytalna i obrony narodowej.

Podobnie uważa Jurek, który powiedział, że prezydent powinien być łącznikiem między rządem a opozycją. Dodał, że do zadań prezydenta należy też powoływanie Rady Gabinetowej, a na miejscu marszałka Komorowskiego powołałby Radę w sytuacji klęski powodziowej dwa tygodnie wcześniej.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (450)