Misiewicz na urlopie. Jego portal zawieszony?
Po zaledwie tygodniu działania strona internetowa Bartłomieja Misiewicza została zawieszona? Nie można przeczytać zamieszczonych na niej wcześniej tekstów. Zamiast tego znajduje się tam komunikat: "Próba powołania tego serwisu okazała się sukcesem. O następnych krokach będziemy informować".
Rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej przebywa cały czas na urlopie. W tym czasie założył jednak stronę internetową dezinformacja.net. - Serdecznie zapraszam do odwiedzin, obserwowania, ale także współtworzenia nowego portalu. Sugeruję zapoznać się z treścią, strona w najbliższym czasie będzie nowocześniejsza. Dziękuję za uwagi! - napisał na Twitterze Misiewicz.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
A na stronie internetowej wyjaśniał: - Przeciętny czytelnik ma olbrzymi problem z poruszaniem się w informacyjnej dżungli. Z rozróżnieniem informacji prawdziwych od sprytnie zmanipulowanych. Nasz portal, demaskując kampanie dezinformacyjne, pokazując technikę dezinformacji i wskazując na inspiratorów, będzie starał się być dla Państwa przewodnikiem.
Wśród przykładów dezinformacji znalazła się m.in. "operetkowa próba zamachu stanu 16 grudnia ubiegłego roku", "kłamstwa na temat resortu Obrony Narodowej", czy sprawa wpisu na Facebooku na fałszywym koncie Bartłomieja Misiewicza, dotycząca gen. Waldemara Skrzypczaka.
Nie obyło się bez wpadek. Na stronie głównej swojego serwisu Misiewicz zamieścił grafikę przedstawiającą zestawienie pierwszych stron gazet, którą zamieszcza portal Wirtualnemedia.pl. Dzień później zdjęcie zostało usunięte, a redakcja portalu przeprosiła za jego wykorzystanie.
Teraz na dezinformacja.net nie można przeczytać żadnego tekstu. Na stronie głównej widnieje komunikat: ";Szanowni Państwo! Bardzo dziękujemy za zainteresowanie tematyką dezinformacji w Polsce. Pierwsza odsłona portalu dotarła do ponad 140 tysięcy internautów w tydzień. Próba powołania tego serwisu okazała się sukcesem. O następnych krokach będziemy informować".