List otwarty dziennikarzy. Apel o pisanie prawdy
"Prawda nie leży po środku" – piszą w liście otwartym dziennikarze i publicyści. Apelują o nieuleganie źle rozumianej zasadzie bezstronności przy opisywaniu łamania zasad demokratycznego państwa. Zauważają, że szacunek do podstawowych zasad demokracji powinien być niezależny od poglądów politycznych.
14.04.2017 | aktual.: 14.04.2017 11:33
"W obliczu bezprecedensowego łamania konstytucji, które ma miejsce w Polsce od listopada 2015 roku, (…) Obserwujemy przypadki przemilczania, niedopytywania, bagatelizowania, lub uzupełnianie (…) informacji o przykłady z przeszłości, często nieadekwatne, które miałyby (…) stworzyć fałszywą symetrię poprzez sugerowanie, że podobne rzeczy już się działy w przeszłości" – piszą dziennikarze.
Według nich takie prezentowanie wydarzeń jest źle rozumianą zasadą bezstronności, ponieważ prawda nie leży po środku sporu. A "nazywanie łamania prawa łamaniem prawa" nie świadczy o sympatyzowaniu z opozycją. Ostrzegają też, że umniejszanie wagi łamania prawa może doprowadzić do "następnych nielegalnych lub po prostu niegodziwych działań rozmontowujących polską demokrację".
W liście kilkakrotnie pojawia się termin "symetryzm". Określa się nim osoby uważające, że zmiany forsowane przez rząd PiS nie odbiegają aż tak bardzo od działań podejmowanych przez koalicję PO-PSL. Według "symetrystów" należy zachować odpowiedni dystans do działań PiS, ponieważ poprzednie rządy również obsadzały stanowiska w spółkach skarbu państwa swoimi ludźmi i też naginały zasady demokracji. Jednak z takim poglądem nie zgadzają się przeciwnicy "symetrystów" podkreślający skale działań PiS-u.
Reakcja na list otwarty dziennikarzy
Pod apelem podpisała się Renata Kim z "Newsweeka", Bartosz Wieliński z "Gazety Wyborczej", Marcin Wojciechowski. Pod listem popisał się też Przemysław Szubartowicz związany w ostatnich latach z "Polskim Radiem" i będącym teraz redaktorem naczelny portalu wiadomo.co, na którym opublikowano list otwarty.
W środowisku dziennikarskim list wywołał mieszane uczucia. Agnieszka Burzyńska prowadząca swój program w fakt24.pl i onet.pl nazwała go manifestem politycznym.
W podobnym tonie zareagowały dziennikarki Polsatu. Dominika Długosz i Agnieszka Gozdyra dystansują się od listu.
Zupełnie inaczej na apel zareagował redaktor naczelny "Forbes", który cytuje fragment listu, że prawda nie leży po środku.
Źródło: WP, wiadomo.co