Katastrofa smoleńska. Radosław Sikorski kłamał?
Radosław Sikorski - minister spraw zagranicznych, kiedy doszło do katastrofy smoleńskiej - miał nie mówić prawdy w sądzie, podkreślając, że "nie miał żadnej wiedzy" na temat organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu w 2010 r. Co więcej, po tragedii w Smoleńsku Sikorski miał wyrazić zadowolenie z klimatu w dwustronnych relacjach z Rosją.
O autentyczności tych informacji świadczą dokumenty, do których dotarł tygodnik "wSieci". O zapowiedzi artykułu pisaliśmy tutaj.
Przypomnijmy, że 11 kwietnia w warszawskim sądzie okręgowym odbyła się rozprawa dot. niedopełnienia obowiązków przy organizacji wizyty prezydenta RP w Rosji w 2010 roku. Tego dnia pod przysięgą zeznania złożył Sikorski. Jak wówczas zaznaczył, nie zajmował się polityką organizacyjną, ale zagraniczną. - Nie mam żadnej wiedzy na ten temat - mówił.
Według gazety nie miał.
Putin unikał Lecha Kaczyńskiego
Wystąpienie Kaczyńskiego w 2009 r. na Westerplatte, podczas którego mówił m.in. o sowieckim totalitaryzmie i zbrodni katyńskiej, miało bardzo nie spodobać się Władimirowi Putinowi, dlatego nie chciał, by prezydent RP przyjechał do Katynia. Inny stosunek premier Rosji miał mieć do premiera RP Donalda Tuska. - Premier Putin wyraził wdzięczność Premierowi Tuskowi za jego osobiste zaangażowanie i zaangażowanie rządu przezeń kierowanego w polepszenie stosunków polsko-rosyjskich. Uznał, że "z tym rządem RP można pracować" - brzmi fragment notatki sporządzonej wówczas w MSZ.
Z dokumentów dot. ustaleń ws. organizacji ochodów w Katyniu wynika, że powstał plan, który zakładał spotkanie się Tuska i Putina. Co z prezydentem? - Należałoby w odległej przyszłości podjąć rozmowy z ośrodkiem prezydenckim nt. udziału prezydenta L. Kaczyńskiego w rosyjskich obchodach 65. rocznicy zwycięstwa nad faszyzmem i przesłania, jakie prezydent zamierza sformułować podczas ewentualnej wizyty w Moskwie, w dniu 9 maja 2010 r. - napisał Jarosław Bratkiewicz, ówczesny szef Departamentu Wschodniego w MSZ. O jego notatce wiedział MSZ, czyli Sikorski również. Z jej treścią nie zapoznała się natomiast Kancelaria Prezydenta.
Kolejne spotkania przedstawicieli strony polskiej i rosyjskiej potwierdzają chęć rozdzielenia wizyt (w Katyniu i w Moskwie). Z dokumentów wynika, że to Rosji zależało bardziej na realizacji planu. Polska natomiast przystawała na jej wersję. Andrzej Kremer, ówczesny podsekretarz stanu w MSW, po spotkaniu 20 października 2009 r. z rosyjskim wiceministrem spraw zagranicznych Władimirem Titowem, napisał, że "intencją strony polskiej" jest wysłanie do Katynia jednej delegacji. - Strona rosyjska szczególnie obawia się "polityczno-historycznego szumu", który z okazji ceremonii upamiętniania zbrodni katyńskiej mógłby wywołać np. obecny prezydent RP - dodał. Kremer zgodził się, że po uroczystościach na Westerplatte Rosja może "dystansować się wobec kolejnego przedsięwzięcia rocznicowego, które tym bardziej, w jej subiektywnym odczuciu, może pokazać Rosję w złym świetle czy zgoła 'upokorzyć' ją". To pismo, podobnie jak poprzednie, otrzymuje m.in. Sikorski, a KPRM - nie.
Ustalenia trwają, prezydent nadal nic nie wie
27 stycznia 2010 r. podsekretarz KPRP Mariusz Handzlik poinformował Sikorskiego, że Lech Kaczyński planuje przyjechać do Katynia.
3 lutego 2010 r. Putin w rozmowie telefonicznej oficjalnie zaprasza Tuska na obchody do Katynia. Ustalono datę 7 kwietnia. Tym razem, tak jak poprzednio, wie o tym m.in. Sikorski, Kancelaria Prezydenta nie otrzymała takich informacji.
W kolejnej notatce MSZ, ze spotkania marszałka Senatu Bogdana Boruseiwcza m.in. z przewodniczącym Rady Federacji Rosyjskiej Siergiejem Mironowem i Siergiejem Ławrowem, czytamy, że Borusewicz mówił, że w Polsce trwają ustalenia, kto miałby reprezentować kraj podczas uroczystości 9 maja w Moskwie. Znowu jednym z adresatów dokumentu jest Sikorski, na liście brakuje Kancelarii Prezydenta.
23 lutego Kremer chce szybkiej deklaracji prezydenta ws. obecności 10 kwietnia w Katyniu. Prezydent potwierdza gotowość. Nie wie, że Tusk z Putinem mają spotkać się już 7 kwietnia. Choć bezpoeśrednio po potwierdzeniu wizyty prezydenta, MSZ powinno natychmiast ją notyfikować, zrobiło to dopiero po napomnieniu przez Handzlika.
Przypomnijmy, że Sikorski zapytany o to w sądzie, odpowiedział, że podwładni nie wykonali poleceń oraz że informacje, które otrzymywał, były nieoficjalne. Dwa oficjalne pisma z KPRP zapowiadające wyjazd prezydenta do Katynia z 27 stycznia i 23 lutego przeczą słowom Sikorskiego.
W notatce ze spotkania Tomasza Arabskiego, szefa KPRM, i doradcy Putina Jurija Urszakowa z 25 lutego czytamy, że Uszakow stwierdził, że uczestnictwo Kaczyńskiego w uroczystościach w Katyniu postawiłoby stronę rosyjską w kłopotliwej sytuacji ze względu na nieobecność prezydenta Miedwiediewa. Ten dokument również nie dotarł do KRPR, w przeciwieństwie do Sikorskiego.
18-19 marca Handzlik chciał przyjechać do Moskwy w związku ze zbliżającymi się uroczystościami. Sikorski, poproszony przez niego o pomoc przy spotkaniach ze stroną rosyjską, zapewnił go, że "naturalnie" na taką pomoc może liczyć. Jednak Handzlik w Rosji usłyszał, że rozmowy się nie odbędą, ponieważ w tym czasie będą prowadzone z Arabskim. Wtedy też MSZ poinformowało Handzlika, że Sikorski nie poleci z prezydentem do Rosji.
Kolejny dokument, do którego dostęp miał Sikorski, a KPRP nie, to notatka z wizyty Kremera w Moskiwe 17 marca. - Wyjaśniłem, że strona polska traktuje uroczystości 7 kwietnia w kontekście ich szczególnego symbolizmu z uwagi na zaproszenie wystosowane przez W. Putina do Premiera RP, natomiast uroczystości 10 kwietnia stanowią swoisty "zagraniczny" element obchodów 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, wpisujący się w wieloletnią tradycję odwiedzania przez delegacje polskie Katynia - napisał Kremer.
W notatce Bratkiewicza z 1 kwietnia czytamy, że spotkanie prezydentów Polski i Rosji ma "charakter wydarzenia w pierwszej kolejności międzynarodowego", a wizyta Kaczyńskiego to "zagraniczny komponent wewnątrkrajowych uroczystości". Tego dokumentu również nie otrzymała Kancelaria Prezydenta.
Po katastrofie
- Spotkanie Premierów Polski i Rosji 7 kwietnia w Katyniu oraz tragiczna śmierć polskiej delegacji w katastrofie lotniczej w Smoleńsku 10 kwietnia br. stworzyły szczególny klimat w relacjach dwustronnych, wydatnie poszerzający przestrzeń dialogu, współpracy i pojednania. (...) Można uznać, że głębia współczucia oraz zakres pomocy ze strony rosyjskiej przekroczył standardowe zachowania - tak brzmi pismo Bratkiewicza, sporządzone dwa dni po katastrofie w Smoleńsku. Czytamy tam też, że polskie MSZ cieszy się, że prezydent Rosji "uaktywnił się", składając kondolencje, zapowiadając możliwość złożenia wizyty w Polsce.
Jeden z egzemplarzy dokumentu trafił do Sikorskiego. Dokument został utajniony - miał klauzule "Zastrzeżone".
Kto mówi prawdę?
Do tekstu w sieci odniósł się Sikorski na swoim twitterowym profilu. Jak podkreślił, to "zniesławienia kłamców smoleńskich z wSieci". - Podejmę decyzję po konsultacji z prawnikami - zaznaczył.
Źródło: "wSieci"