Kandydat PiS nie zostanie szefem Rady Europejskiej. Ale partia Kaczyńskiego i tak na tym zyska
Jacek Saryusz-Wolski nie ma szans na zajęcie fotela Donalda Tuska. Ale Prawo i Sprawiedliwość, które stoi za wysunięciem jego kandydatury, i tak zyska na całej akcji.
Utrudnienie kampanii "Tusk 2020"
Pod koniec tygodnia najprawdopodobniej skończy się kariera Jacka Saryusz-Wolskiego jako przyszłego szefa Rady Europejskiej. Przedłużenie mandatu Donalda Tuska mają popierać nawet Węgry, przedstawiane przez Prawo i Sprawiedliwość jako ich żelazny sojusznik. Saryusz-Wolski nie ma szans, ale może się ziścić powiedzenie "gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta". W europejskiej prasie coraz częściej pojawiają się doniesienia, że z tego chaosu może wyłonić się inny kandydat, na przykład socjalista albo inny przedstawiciel chadecji.
I to byłaby pierwsza korzyść PiS z całej akcji - Donald Tusk zostałby bez pracy. To istotne także w kontekście jego powrotu do Polski i ewentualnego startu w wyborach prezydenckich w 2020 roku. Z jednej strony miałby więcej czasu na kampanię i krytykę PiS. Z drugiej powróciłby jako przegrany, który nie był w stanie zapewnić sobie reelekcji, choć w przypadku tego stanowiska jest ona normą.
Popieranie Polaka
Prawo i Sprawiedliwość przez lata przekonywało, że potrafi wznieść się ponad krajowe spory i na arenie międzynarodowej popierać Polaków, nawet jeśli są z politycznej konkurencji. Taką linię argumentacji przedstawił kilka miesięcy temu Ryszard Czarnecki, który opublikował w "Rzeczpospolitej" obszerny tekst uzasadniający poparcie PiS dla Tuska. Dzisiaj ten sam Ryszard Czarnecki jest jednym z bardziej aktywnych medialnie krytyków kandydatury Tuska.
Wystawienie do wyścigu Saryusz-Wolskiego pozwala PiS rozbroić tę minę - bo przecież popierają Polaka. I taki komunikat już trafia do wyborców partii. Dla nich nie jest istotne, że nie wystarczy wysunąć kandydatury JAKIEGOKOLWIEK Polaka. Bo choć Saryusz-Wolski zna się na Unii i jest cenionym europosłem, to szefostwo RE to zupełnie inny poziom. Poziom szefów rządów i państw, a z dwójki Polaków tylko Tusk ma takie doświadczenie.
Niemiec Tusk
Gdyby PiS po prostu poprzestało na niepopieraniu Tuska, przy każdej okazji jego politycy słyszeliby, że "nie poparli Polaka w walce o ważne stanowisko". I nie szkodzi, że "to ten okropny Tusk".
PiS nie tylko chroni się przed znacznymi stratami wizerunkowymi, ale może wręcz zyskać. Wyraźnie widać, że nową linią partii jest przekonywanie, że Tusk to kandydat niepolski, czy wręcz niemiecki. Na część wyborców taka linia będzie działała, tak jak zadziałał "dziadek z Wehrmachtu".
Ponad podziałami
To nie jedyna korzyść polityczna PiS. Ugrupowanie oskarżane o partyjniactwo w spółkach Skarbu Państwa oraz w instytucjach, sięga po człowieka z przeciwnego obozu politycznego. Takie transfery są zawsze cenne - pokazują, że u "tych drugich" jest już tak źle, że politycy przechodzą do nas. Dotychczas były one domeną PO (Sikorski, Kluzik-Rostkowska czy Paweł Zalewski).
Nie bez przyczyny Saryusz-Wolski związał się z PiS jeszcze jako członek PO. Bo postawił swoją partię w trudnej sytuacji - zmusił ją do wyrzucenia go ze swoich szeregów. Władze partii podjęły taką decyzję w weekend, wkrótce analogiczną podejmie Europejska Partia Ludowa, której Saryusz-Wolski jest wiceszefem.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
O tym ciszej
Poza tym zajmując się rozważaniami "Tusk czy Saryusz-Wolski" nie zajmujemy się innymi kwestiami, które nie są na rękę PiS. W Unii właśnie zaczyna się wielka dyskusja o jej przyszłości, którą zapoczątkowało przemówienie szefa Komisji Europejskiej. Rozmawialiśmy o nim z szefem przedstawicielstwa KE w Polsce Markiem Prawdą. PiS nie ma w tej sprawie wiele do powiedzenia - Prezes mówi o konieczności zmiany traktatów, ale Juncker i szefowie najważniejszych państw członkowskich to wykluczają.
Także w kraju dzieje się wiele rzeczy, które mocno szkodzą PiS: ustawa o wycince drzew, prokuratorskie zarzuty dla kierownictwa PKP, problemy z przeszłością ambasadora w Berlinie Andrzeja Przyłębskiego czy kolejne kontrowersje wokół współpracowników Antoniego Macierewicza. To wszystko oczywiście funkcjonuje w przestrzeni medialnej, ale nie z taką mocą, na jaką zasługuje. A wszystko dzięki Jackowi Saryusz-Wolskiemu.
Teraz czeka nas kilka dni udawania, że kandydatura Saryusz-Wolskiego jest na poważnie. Szef MSZ i jego zastępca zapowiadają lobbing wśród unijnych liderów. Ale chyba sami nie do końca wierzą w jego powodzenie. Zapytany o zadeklarowane poparcie dla kandydata PiS, Witold Waszczykowski odparł z rozbrajającą szczerością: - Nie wiem, nie kolekcjonujemy tego. Nie interesuje mnie to, kto go popiera.