Kaczyński grozi: jeśli Komorowski usunie krzyż...
- Jeśli Komorowski usunie krzyż sprzed Pałacu, będzie jasne kim jest. Będzie po tej samej stronie co Grzegorz Napieralski i Zapatero - powiedział Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej w sejmie. Zdaniem prezesa PiS krzyż można usunąć wówczas, gdy stanie tam pomnik ofiar. Poproszona przez Wirtualną Polskę o komentarz Małgorzata Kidawa-Błońska z PO stwierdza, że Jarosław Kaczyński stara się sobie zawłaszczyć wszystko. I tragedię smoleńską, i to gdzie mają w Polsce stać pomniki. Stefan Niesiołowski mówi nam z kolei, że "prezes PiS na szczęście przegrał wybory i nie on będzie decydował", jak długo krzyż będzie stał na Krakowskim Przedmieściu. - Teraz widać, co by Polsce groziło, gdyby Jarosław Kaczyński został prezydentem - dodaje.
Prezes PiS podkreślił, że krzyż jest symbolem, który odnosi się do wszystkich ofiar katastrofy i dopiero gdy przed Pałacem Prezydenckim stanie pomnik ofiar, będzie można zmienić jego miejsce. - Każdy, kto twierdzi coś innego, dopuszcza się ciężkiego moralnego nadużycia - uważa Kaczyński
Kaczyński dodał, że dobrą ilustracją jest w tym kontekście cytat dotyczący Jana Pawła II, na który powołał się Zbigniew Ziobro w liście otwartym do prezydenta-elekta. - Jeżeli pan Komorowski to odrzuca, to niech to jawnie powie. Niech ma odwagę powiedzieć, że jest po tej samej stronie co pan Napieralski, pan Zapatero i tym podobne - powiedział Kaczyński.
W liście w którym Ziobro apeluje , by nie przenosić krzyża spod Pałacu , powołuje się na słowa papieża i cytuje : "Brońcie krzyża(…).Dziękujmy Bożej Opatrzności za to, że krzyż powrócił do szkół, urzędów publicznych i szpitali. Niech on tam pozostanie! Niech przypomina o naszej chrześcijańskiej godności i narodowej tożsamości, o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, i gdzie są nasze korzenie".
W sprawie przyszłości krzyża toczą się od kilku dni rozmowy pomiędzy przedstawicielami Metropolitalnej Kurii Warszawskiej, kancelarii prezydenta i harcerzami. W piątek odbywa się kolejne spotkanie w tej kwestii.
"To nie nowa strategia, to imperatyw moralny"
Jak podkreślił Kaczyński, była podstawa do przejęcia od Rosjan śledztwa w sprawie katastrofy . Prezes PiS zapowiada kolejne konferencje i "białe księgi w skali Europy", w sprawie katastrofy smoleńskiej. Biała księga będzie dotyczyć - mówił - zaniedbań rządu w tej sprawie. Jak podkreślił, jego partia chce przedstawić opinii publicznej okoliczności katastrofy oraz to, jak doszło do tego, że prezydent Kaczyński poleciał akurat 10 kwietnia.
Jarosław Kaczyński tłumaczył także dlaczego PiS ponownie zajął się sprawą tragedii smoleńskiej. - Ja mam moralny obowiązek zajmować się tą sprawą, gdyż dotyczy ona mojego brata, mojej bratowej, moich przyjaciół oraz dziesiątek ludzi, którzy zginęli w tej, trzeba to powiedzieć, dziwnej katastrofie - stwierdził.
- To nie jest zmiana polityki. To imperatyw moralny. Żaden uczciwy człowiek na moim miejscu nie zostawiłby sprawy katastrofy - tłumaczył Jarosław Kaczyński. Dodał, że Lech Kaczyński za życia był przedmiotem obrzydliwego, odrażającego ataku.
Pytany o kontrowersyjne wypowiedzi Janusza Palikota, prezes PiS powiedział, że wszystkie wypowiedzi posła z Lublina traktuje jak wypowiedzi Donalda Tuska, bo on mógłby to w każdej chwili "przeciąć".
"W każdym demokratycznym kraju doszłoby do dymisji"
W każdym demokratycznym kraju każdy, kto w najmniejszym stopniu odpowiadałby za największą tragedię musiałby zejść ze sceny politycznej - powiedział w Warszawie prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Podkreślił, że wyjaśnienie wszystkich okoliczności związanych z katastrofą prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem jest kwestią "co najmniej moralnej i politycznej odpowiedzialności".
- Nie może być tak, że w Polsce demokracja jest po prostu cieniutką, przezroczystą fasadą, za którą kryją się zupełnie inne mechanizmy. W każdym demokratycznym kraju ludzie, którzy choćby po części w niewielkim stopniu odpowiadaliby za największą tragedię po 1945 r. - a PO sama to uchwalała - musieliby zejść ze sceny politycznej - podkreślił Kaczyński.
Zaznaczył, ze ludzie w zachodnich demokracjach muszą schodzić ze sceny politycznej z powodu niewielkich incydentów, za rzeczy, które w porównaniu z katastrofą smoleńską są - jego zdaniem - całkowicie bez żadnego znaczenia.
- Chcemy, aby w Polsce było tak samo - oświadczył prezes PiS. - Chcemy, żeby Polska była dużo bliżej Danii, niż tego miejsca, w którym teraz jest, na różnego rodzaju międzynarodowych listach. Gdzie niestety bardzo nam blisko do różnych krajów trzeciego świata - mówił Kaczyński.
Niesiołowski: Kaczyński to wściekły z nienawiści frustrat
Zdaniem Stefana Niesiołowskiego z PO Jarosław Kaczyński to wściekły z nienawiści frustrat. - Szef PiS szkodzi Polsce od 20 lat. Jest to przegrany polityk, który teraz wylewa swoje żale - twierdzi poseł PO w komentarzu dla Wirtualnej Polski. Niesiołowski mówi, że nie wie nawet, co konkretnie Kaczyński zarzuca Platformie. - To, że krytykowaliśmy Lecha Kaczyńskiego? Krytykowaliśmy, bo był złym prezydentem, ale z tego nie wynika, że przez nas samolot spadł. Tym bardziej, że coraz bardziej staje się prawdopodobna teza, że za katastrofę odpowiada Lech Kaczyński. Już pomijam to, że leciał niepotrzebnie. Samolot spadł prawdopodobnie z powodu nacisków na pilotów i skłaniania ich do lądowania. Wygląda na to, że tak było. Może właśnie to do szału doprowadza Jarosława Kaczyńskiego, że to główny pasażer odpowiada za tę katastrofę - mówi.
Pytany o słowa Jarosława Kaczyńskiego dotyczące usunięcia krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego stwierdził, że "prezes PiS na szczęście przegrał wybory i nie on będzie decydował", jak długo krzyż będzie stał na Krakowskim Przedmieściu. - Teraz widać, co by groziło Polsce, gdyby Jarosław Kaczyński został prezydentem - dodał.
Poseł PO odpiera też ataki Jarosława Kaczyńskiego dotyczące nieprawidłowości w działaniach polskiego rządu w sprawie katastrofy. Niesiołowski twierdzi, że jego zdaniem prezes PiS prezentuje rodzaj zupełnie niezrozumiałej absurdalnej paranoi, a jego zarzuty mają charakter schizoidalny. - Nie bardzo wiadomo, co Kaczyński zarzuca Platformie. Że wystrzeliła ten samolot? Te wszystkie zarzuty są dość mętne, to obłudne insynuacje. Dla mnie ma to wszelkie cechy jakiegoś braku kontaktu z rzeczywistością i wścieklej nienawiści i frustracji człowieka, do którego po tygodniu dotarło, że przegrał wybory - przekonuje.
"Prezes PiS wrócił do starego języka"
- Jarosław Kaczyński stara się sobie zawłaszczyć wszystko. I tragedię smoleńską, i to gdzie mają w Polsce stać pomniki. Zawłaszcza sobie prawo mówienia, kto jest dobrym człowiekiem a kto złym. Podważając jednocześnie zaufanie do państwa, wszystkich demokratycznych instytucji. To jest język jakiego żaden polityk, a tym bardziej lider partii, nie powinien używać – komentuje dla Wirtualnej Polski słowa Jarosława Kaczyńskiego Małgorzata Kidawa-Błońska z PO. Zauważa, że prezes PiS wrócił do swojego starego języka sprzed kampanii, przy czym „jest on jeszcze gorszy, gdyż snucie teorii spiskowych jest rzeczą bardzo niebezpieczną”.
Kidawa-Błońska pytana, co sądzi o postulacie Jarosława Kaczyńskiego, że będzie można zmienić miejsce krzyża dopiero, kiedy przed Pałacem stanie pomnik ofiar, odpowiada, że „pomniki buduje się w zgodzie, ludzie stawiają je z potrzeby serca. Robią to samorządy, stowarzyszenia. Rozmawiają z władzami samorządowymi. To wszystko wymaga pewnych procedur, co jest fajne, bo ludzie podejmują pewne działania, a nie narzucają, formą dyktatur, swoje stanowisko bez konsultacji z kimkolwiek”.
Większość Internautów Wirtualnej Polski uważa, że krzyż powinien zostać przeniesiony w inne miejsce. Takiej odpowiedzi udzieliło 72% osób.
.