ŚwiatDwie kobiety wysadziły się w moskiewskim metrze

Dwie kobiety wysadziły się w moskiewskim metrze

Co najmniej 38 osób zginęło, a 65 zostało rannych w wybuchach, do jakich doszło w moskiewskim metrze. Wśród ofiar są dzieci. Zamachów dokonały dwie kobiety-samobójczynie. Według szefa Federalnej Służby Bezpieczeństwa, Aleksandra Bortnikowa, sprawcy zamachu przypuszczalnie pochodzili z Północnego Kaukazu. Wstępne ekspertyzy wskazują, iż w ataku użyto heksogenu - wybuchowego materiału plastycznego.

Dwie kobiety wysadziły się w moskiewskim metrze
Źródło zdjęć: © AFP/RIA NOVOSTI

29.03.2010 | aktual.: 29.03.2010 15:06

Do pierwszego wybuchu na stacji Łubianka (czerwona linia metra Sokolniczeska) w centrum Moskwy doszło o 7.57 czasu miejscowego (5.57 czasu polskiego). Eksplozja nastąpiła gdy pociąg stał na stacji, najprawdopodobniej w trzecim wagonie składu. Nie doszło do pożaru. Według Ria Nowosti co najmniej 23 osoby zginęły, a 18 zostało rannych. Według ratowników, większość rannych jest w ciężkim stanie.

Do drugiego wybuchu doszło o 8.37 (6.37 czasu polskiego) na stacji metra Park Kultury na linii Kolcewaja (Okrężnej), również gdy pociąg był na stacji. Według agencji, co najmniej 14 osób zginęło, a 15 jest rannych.

Według agencji Interfax, wśród ofiar wybuchów są także dzieci.

Karetki pogotowia i służby ratownicze miały problemy z dojazdem na miejsce wybuchu z powodu porannych korków w mieście. Na obu stacjach wybuchła panika.

Wśród ofiar nie ma Polaków

Ambasada RP w Rosji nie ma informacji, by w zamachach ucierpieli obywatele Polski - poinformował rzecznik ambasady Paweł Koć. Także żadne z nazwisk na listach rannych nie wskazuje na Polaków. Uruchomione zostały specjalne alarmowe numery telefonów, pod którymi można dowiedzieć się czegoś na temat losu poszkodowanych. Numer, pod jaki należy dzwonić to 622-14-30 i 624-34-40 (dzwoniąc z Polski numer należy poprzedzić kierunkowym 00 7 495).

Także polski MSZ zapewnia, że wśród ofiar nie ma Polaków. - Jesteśmy w stałym kontakcie z rosyjskim Ministerstwem do spraw Sytuacji Nadzwyczajnych. W tej chwili trwa ustalanie dokładnej liczby ofiar i poszkodowanych oraz ich tożsamości - powiedział Grzegorz Jopkiewicz z biura prasowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Zaznaczył, że jest za wcześnie na dokładne określenie narodowości ofiar. Dodał, że polskie służby konsularne w Moskwie są do dyspozycji Polaków, którzy mogą szukać swoich bliskich.

- Prosimy o kontaktowanie się z wydziałem konsularnym, on służy pomocą.(...) Konsul utrzymuje gorącą linię z rosyjskim ministerstwem i jak tylko będzie miał jakąś informację, to na pewno ją przekaże - powiedział Jopkiewicz. Pytany, czy polskie służby dyplomatyczne wiedzą, ilu Polaków przebywało w Moskwie w momencie eksplozji, odpowiedział, że MSZ nie ma takiej wiedzy.

Stacje położone są w odległości około trzech kilometrów od siebie.

Na miejscach wybuchów jest już wiele karetek i samochodów straży pożarnej, kolejne służby miały jednak problem z dojazdem z powodu porannych korków, dlatego wielu rannych jest transportowanych do szpitali helikopterami. Część pociągów metra utknęła w tunelach i ludzie są ewakuowani. Metro na czerwonej linii nie kursuje, uruchomiona została zastępcza komunikacja naziemna. Jednak ruch samochodowy w centrum Moskwy jest utrudniony.

"Zamachowcy-samobójcy to kobiety"

Jak powiedziała szefowa ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych Irina Adrianowa, oba wybuchy to zamachy samobójcze i miały znamiona dobrze zaplanowanego ataku terrorystycznego. W pobliżu stacji Łubianka znajduje się m.in. Kreml i siedziba Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB)
, zaś przy stacji Park Kultury usytuowanych jest kilka urzędów, w tym Izba Obrachunkowa Federacji Rosyjskiej i służba prasowa Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR).

- Według wstępnej wersji akt terroru ma związek z Kaukazem Północnym. Będziemy uważali to za główną wersję (dochodzenia) - powiedział szef FSB na spotkaniu z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem. Według służb bezpieczeństwa bomby zdetonowały dwie kobiety. W obu wypadkach we wrakach wagonów znaleziono fragmenty kobiecych ciał z charakterystycznymi obrażeniami, świadczącymi o tym, że zabite miały na sobie materiały wybuchowe.

Dotąd nikt nie wziął odpowiedzialności za ataki.

Prezydent Czeczenii Ramzan Kadyrow oznajmił, że organy ochrony porządku publicznego tej republiki są gotowe pomóc w śledztwie w sprawie zamachów.

Zaostrzone środki bezpieczeństwa

FSB podała, że w zamachach wykorzystano heksogen, jednego z najsilniejszych materiałów wybuchowych. Bomba użyta na stacji Łubianka miała siłę rażenia 4 kg trotylu, a na stacji Park Kultury - 1,5-2 kg. W obu wypadkach dla spotęgowania siły rażenia użyto śrub, zakrętek i innych metalowych elementów.

W moskiewskiej kolejce podziemnej zaostrzono środki bezpieczeństwa. Milicjanci z psami przeszkolonymi do wykrywania ładunków wybuchowych przeszukują wszystkie stacje. Milicja moskiewska została postawiona w stan podwyższonej gotowości.

Moskiewskim metrem codziennie porusza się około 9 milionów ludzi. W czasie ataków w metrze znajdowało się około pół miliona osób.

Jak podaje Ria Nowosti, władze wszczęły już śledztwo w sprawie zamachów o podłożu terrorystycznym.

Zamknięto linię metra

Zamknięto ruch na większej części linii metra Sokolniczeskaja, na której doszło do wybuchów. Pasażerów w metrze informowano przez głośniki o zmianach w kursowaniu pociągów "z przyczyn technicznych"; zalecano korzystanie z komunikacji naziemnej. Także milicja informowała, że "z przyczyn technicznych" zamknięto część stacji na linii Sokolniczeskaja, najstarszej w Moskwie.

Kilka pociągów metra utknęło w tunelach. Pasażerów ewakuowano. Ruch samochodowy w centrum miasta został sparaliżowany. Przez kilka godzin nie funkcjonowała telefonia komórkowa.

Tysiące moskwian musiały iść do pracy pieszo. Sytuację tę skrzętnie wykorzystywali taksówkarze, którzy od razu podbili ceny. Opłaty dochodziły nawet do 1000 rubli (ok. 34 dolarów za kilometr).

Władze miasta uruchomiły zastępczą komunikację autobusową, która dubluje zamknięte stacje metra. Milicja drogowa apeluje, aby bez pilnej potrzeby nie wjeżdżać prywatnymi samochodami do miasta.

Wcześniejszy zamach w metrze

To nie pierwszy zamach terrorystyczny w moskiewskim metrze. 6 lutego 2004 doszło do zamachu bombowego w pobliżu stacji Awtozawodzka, w którym zginęły 42 osoby. 31 sierpnia 2004 roku dwóch zamachowców-samobójców zdetonowało bombę koło stacji metra Ryska (Ryżskaja) - było wtedy 10 ofiar śmiertelnych.

Zobacz także
Komentarze (0)