"Jeśli ktoś nie pił taniego wina, to dla mnie jest podejrzany. Bo albo był wychowany w jakimś obrzydliwym luksusie i nie zna życia, albo nigdy nie był młody" - Stefan Niesiołowski
Wyznanie premiera Donalda Tuska o tym, że w młodości palił marihuanę, nie pozostało bez politycznego echa. Zachęciło innych polityków PO do zdradzenia swoich „grzeszków”.
Wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski z rozbrajającą szczerością wyznał "Dziennikowi" (12. 05. 2008 r.): "W czasach studenckich byliśmy bardzo biedni, więc piliśmy tanie wino. Pamiętam, jak kiedyś prosto z akademika wsiedliśmy do taksówki i powiedzieliśmy: ‘My nie płacimy za kurs, bo paliwo mamy własne’. Tak nam się odbijało tym benzenem, tą benzyną z wina" - wspomina Niesiołowski.
Inni politycy PO również pokazali się z tej "rozrywkowej" strony. Tadeusz Ross wyznał, że w młodości nadużywał napojów wyskokowych. „Raz nadużyłem alkoholu tak bardzo, że milicjant budził mnie na ławce” – opowiadał.
W porównaniu z tymi wypowiedziami, politycy PiS wiedli nudne życie. Żaden z nich nie przyznał się ani do alkoholu, ani do narkotyków.