"Życzliwy wobec PiS", "Tusk może mieć problem". Gorące reakcje po wskazaniu ambasadora USA w Polsce

Donald Trump nominował Thomasa Rose'a na nowego ambasadora Stanów Zjednoczonych w Polsce. PiS wiąże z nim duże nadzieje. Podobnie koalicja rządząca. Jednak przewidywania skutków tej nominacji są rozbieżne.

 Gorące reakcje na wskazanie przez Donalda Trumpa ambasadora USA w Polsce
Gorące reakcje na wskazanie przez Donalda Trumpa ambasadora USA w Polsce
Źródło zdjęć: © PAP
Michał WróblewskiSylwester Ruszkiewicz

- Donald Trump, mianując Toma Rose'a na ambasadora USA w Polsce, najwyraźniej chce wzmocnić sojusz z Izraelem, a w naszym kraju docenić konserwatywną prawicę - twierdzi w rozmowie z WP osoba z otoczenia prezydenta Andrzeja Dudy.

Jak zauważa, "poglądy Rose'a są wyraziste, ale nie skrajne". - Opowiada się za dalszą pomocą dla Ukrainy i nie jest tak krytyczny wobec NATO, jak prezydent Trump. Z prezydentem Dudą mieli okazję już wcześniej się spotkać i bez problemu znajdą wspólny język - dodaje nasz rozmówca. 

Współpracownik prezydenta uważa, że przyszły ambasador USA w Polsce "jest bardzo życzliwy wobec polityków obozu Zjednoczonej Prawicy". 

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zamach stanu w Polsce? Poseł PiS: Czekamy na wyniki śledztwa

- Bardzo ciekawa nominacja. Thomas Rose orientuje się w tym, co dzieje się w Polsce. Dawał temu wyraz nie tylko w social mediach, ale też na konferencjach czy na eventach, jak w grudniu 2024 r. na wydarzeniu Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w Warszawie - mówi z kolei poseł PiS Andrzej Śliwka, który jako jeden z pierwszych polityków zareagował na nominację Rose’a.

Polityk dodaje, że Rose "ma tę przewagę, że nie musi uczyć się, jaka jest sytuacja polityczna w Polsce".

- Rolą odpowiedzialnych rządzących jest zadbanie o to, by mieć bardzo dobre relacje z USA na najwyższym poziomie. Szczególną rolę mają tu szef MSZ Radosław Sikorski i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Przed Polską bowiem duża szansa na to, by pewne projekty związane z naszym bezpieczeństwem, nie tylko militarnym, ale też energetycznym, dobrze kontynuować - dodaje członek sejmowej komisji obrony.

Nowy ambasador USA. Koalicja z optymizmem 

Politycy koalicji zapewniają, że tak właśnie będzie. - Nowy ambasador USA w Polsce jest przyjazny naszemu krajowi. Cieszę się, że do Polski przyjedzie człowiek, który zna i rozumie nasz kraj - stwierdził po nominacji Rose'a wicepremier Krzysztof Gawkowski. 

Z optymizmem o nominacji mówią kolejni politycy koalicji. - Jestem dobrej myśli. Ambasador Stanów Zjednoczonych zawsze spełnia ważną rolę i czekamy na dobrego, otwartego przedstawiciela administracji waszyngtońskiej - powiedział w Polsat News były szef MSZ, dziś senator KO, Grzegorz Schetyna.

Wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Szejna z Nowej Lewicy uważa z kolei, że nominacja Rose'a nie będzie problemem, bo "dossier pana przyszłego ambasadora USA w Polsce pokazuje, że jest to człowiek mądry i otwarty". 

Thomas jest szanowanym biznesmenem i komentatorem, który przez prawie dekadę prowadził udany program radiowy w Sirius XM i pełnił funkcję wydawcy i dyrektora generalnego 'The Jerusalem Post'. Zadba o to, aby nasze interesy były reprezentowane w Polsce i zawsze stawiał Amerykę na pierwszym miejscu.

Donald Trump na platformie Truth Social
PiS liczy na Trumpa
PiS liczy na Trumpa© EAST_NEWS | East News

Z nominacji Rose'a cieszą się też przedstawiciele polskiej prawicy - przede wszystkim politycy PiS - choć twierdzą, że nowy ambasador nie będzie życzliwy wobec obecnej władzy. Uważają, że budowa relacji z nim będzie bardzo trudna. - Tusk może mieć problem - słyszymy.

Powód? Rose - jako publicysta i były współpracownik wiceprezydenta Mike Pence'a - krytycznie wyrażał się na temat obecnej koalicji i jej lidera. I to całkiem niedawno. W Warszawie.

Senator Schetyna to bagatelizuje. - Mam nadzieję, że Rose pozytywnie rozczaruje się Polską - stwierdza.

Rose krytykował rząd Tuska

A zarzuty ze strony Rose'a były poważne. - Ściganie za różnice polityczne jest niedopuszczalne w każdej demokracji. Wiem, że w Polsce jest czym się martwić pod tym względem pod rządami nowej koalicji - mówił kilka tygodni temu w wywiadzie dla telewizji wPolsce24 nowy ambasador USA w Polsce.

Nawiązał też do wyborów prezydenckich. Cytowany przez portal wPolityce.pl, stwierdził w telewizji braci Karnowskich, że "nadchodzi czas decyzji przed wyborami prezydenckimi w Polsce, czy Polska chce zbliżyć się do centrum władzy w Unii Europejskiej, a to może mieć z kolei negatywne implikacje dla głównych sił w Unii Europejskiej, Niemiec i Francji, czy może Polska zechce pozostać suwerennym, dumnym krajem, który spełnia swoje zobowiązania sojusznicze i co może ściągać na Polskę krytyczne opinie".

Jednocześnie zaznaczył, iż nie sądzi, by administracja Trumpa mieszała się w wewnętrzne sprawy Polski, tak jak - jego zdaniem - robiła to administracja Joe Bidena".

Nie sądzę, żeby amerykańscy dyplomaci krytykowali działania naszych demokratycznych sojuszników, które nie są idealnie zbieżne z interesami Ameryki w danym momencie, tak jak poprzednie administracje dokonywały bez mała świętokradztwa na tym polu, tego też już nie zobaczymy. Polska to równy partner. Nie jest to ktoś, nie jest to państwo, na które spogląda się z góry i sądzę, że w związku z tym nadszedł nowy świt do amerykańskiej polityki zagranicznej.

Thomas Rose

Rose przyznał też, że "bez wątpienia prezydent Trump miał znakomite relacje z premierem Morawieckim i prezydentem Dudą". 

Jak słyszymy od polityków PiS, Rose do dziś utrzymuje dobre relacje z Morawieckim. Politycy ostatni raz osobiście rozmawiali w grudniu na Dniach Studyjnych EKR w Warszawie. Rose pojawił się tam na zaproszenie europosła PiS Adama Bielana, który jest odpowiedzialny za relacje środowiska PiS z Amerykanami.

- Adam od kilku tygodni miał informacje, że Rose może zostać ambasadorem - słyszymy w PiS. W partii mówią, że "Rose to stuprocentowy trumpista, z bezpośrednim dostępem do ucha prezydenta". - Może do niego zadzwonić w każdej chwili - twierdzi jeden z naszych rozmówców.

- Od wielu tygodni wskazywaliśmy, że po wyborze Donalda Trumpa rząd Donalda Tuska będzie miał poważne wyzwania i trudności w relacjach z Amerykanami. Administracja prezydenta Trumpa nie przymykała bowiem - i z pewnością nie będzie przymykać - oka na naruszenia praworządności w Polsce. Nie będzie również przymykać oczu na politykę w poprzek interesów Ameryki, a można wnioskować, że Donaldowi Tuskowi bliżej do realizacji interesu niemieckiego niż amerykańskiego - twierdzi w rozmowie z WP były wiceminister spraw zagranicznych i były szef Biura Spraw Międzynarodowych w Kancelarii Prezydenta, poseł PiS Marcin Przydacz.

Polityk dodaje jednak, że "wierzy, iż jest wiele spraw łączących Amerykanów i Polaków, bez względu na to, kto rządzi". Wskazuje m.in. kwestie bezpieczeństwa i obronności. 

- Najważniejsze - to tego nie zmarnować. A, niestety, wpływają na to głupie, niemądre, emocjonalne gesty, czy wypowiedzi polityków obecnej koalicji, które nie rzutują dobrze na relacje polsko-amerykańskie - przekonuje Przydacz. I tłumaczy, że ma na myśli m.in. krytyczne, a wręcz obraźliwe wobec Trumpa, słowa ze strony m.in. obecnego premiera Tuska czy kierownika polskiej placówki dyplomatycznej w USA Bogdana Klicha (jeszcze z czasów kampanii do Sejmu i Senatu w 2023 r.). 

Potencjalny punkt sporu

Thomas Rose to biznesmen i komentator radiowy, który w przeszłości był wydawcą i dyrektorem dziennika "The Jerusalem Post". Jest ortodoksyjnym Żydem.

Czy w związku z tym PiS nie obawia się, że Rose może naciskać na rząd w kontekście sporu o mienie żydowskie? Do awantury dyplomatycznej w tej sprawie - niezwykle poważnej i burzliwej - doszło za rządów PiS w 2018 r.

- Thomas Rose będzie ambasadorem amerykańskim w Polsce, więc będzie się zajmować relacjami dwustronnymi. Oczywiście nie znamy planów ambasadora, ale znamy Toma Rose'a, bo był zapraszany przez grupę Europejskim Konserwatystów i Reformatorów, do której należy PiS, do Warszawy, bywał tu, mamy z nim bardzo dobre relacje, również osobiste. Dlatego będziemy starali się przekonywać, żeby koncentrować się przede wszystkim na tym, co ważne dla stosunków polsko-amerykańskich - odpowiada Przydacz. 

Były wiceszef MSZ przypomina, że Rose wie, ile naród polski wycierpiał w czasie II wojny światowej. - Ta świadomość jest bardzo istotna i mam nadzieję, że będzie rzutować na nasze relacje - podkreśla polityk PiS.

W Polsce Rose zasłynął swego czasu z wypowiedzi prostujących zakłamywanie historii przez niektórych dziennikarzy o tym, że rzekomo "polski rząd był zaangażowany w tłumienie powstania w getcie". To oczywista nieprawda.

"Rząd polski nie tylko nie brał udziału w stłumieniu powstania w getcie warszawskim - polski rząd, odmawiając poddania się Hitlerowi, uciekł do Londynu, gdzie przyłączył się do aliantów, aby kontynuować walkę o wyzwolenie Polski i całej okupowanej Europy spod nazistowskiego piekła" - napisał w internetowej dyskusji w 2019 r.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
ambasador usausaambasador usa w polsce

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (279)