"Szukał drogi". Ludzie Morawieckiego o głośnym nagraniu z Waszyngtonu
Współpracownicy Mateusza Morawieckiego w nieoficjalnych rozmowach zupełnie inaczej przedstawiają sytuację z udziałem byłego premiera w Waszyngtonie. Polityk PiS i szef EKR poleciał do USA na inaugurację prezydentury Donalda Trumpa. Na miejscu miał napotkać kłopoty.
Jedna z zagranicznych dziennikarek obecna w Waszyngtonie przekazała na portalu X, że Mateusz Morawiecki nie został wpuszczony na wydarzenie z udziałem Donalda Trumpa. Okazało się to nieprawdą.
Polski premier miał - wedle ukraińskiej dziennikarki - zostać zatrzymany przez żołnierzy, którzy ochraniali wydarzenie. Morawiecki, nie mając rzekomo żadnej legitymacji uprawniającej do wejścia, próbował udowodnić swoją tożsamość innymi sposobami, m.in. pokazując swój biogram na Wikipedii. Taka była relacja dziennikarki, która nagrała sytuację. Relacja - jak się okazuje - niezgodna z prawdą, o czym mówił potem sam Morawiecki.
Filmik jednak wcześniej błyskawicznie rozniósł się w internecie. I był wykorzystywany przez przeciwników Morawieckiego.
Ludzie Morawieckiego: To fake news
Osoba z otoczenia Mateusza Morawieckiego relacjonuje nam jednak, że były premier "nie chciał uczestniczyć w żadnej ceremonii, bo takiej nie było, tylko szedł na wywiad i inne umówione spotkania".
- Szukał drogi do innego przejścia, bo pół Waszyngtonu jest zablokowane, pokazywał ochronie mapę w telefonie, pytał o kierunek. Nie pokazywał żadnej Wikipedii, nie tłumaczył, kim jest, to jest fake news - przekonuje Wirtualną Polskę współpracownik Morawieckiego.
W podobnym tonie zabiera głos Piotr Müller, europoseł PiS i były rzecznik premiera.
"Wczoraj premier Morawiecki szedł na umówione spotkania, w tym wywiady. Nie na żaden wiec. Pół Waszyngtonu jest zamknięte, więc zapytał strażnika o drogę, bo zmieniono organizację ruchu. Niektórzy się tak zagrzali, że nawet daty w kalendarzu nie sprawdzili. Może dlatego, że w Waszyngtonie w ogóle ich nie ma? Inauguracja jest dzisiaj" - pisze w sieci.
Otoczenie byłego szefa rządu i nowego przewodniczącego EKR nie kryje zdenerwowania. - Nie spodziewaliśmy się, że taki fejk może się tak rozprzestrzenić, sytuację wyjaśni sam premier - mówią o Morawieckim jego stronnicy.
Niektórzy jednak zwracają uwagę, że premier powinien mieć przy sobie lepsze zaplecze organizacyjne.
Sprawę szybko podchwyciła koalicja rządząca w Polsce. Politycy naigrywali się z Morawieckiego, twierdząc, że nie jest poważany przez Amerykanów. Niektórzy sugerowali, że wcale nie został tam zaproszony, więc nie mógł wejść na wydarzenia związane z inauguracją.
Współpracownicy Morawieckiego podkreślają, że inauguracja jest dopiero 20 stycznia (a nagranie jest z 19 stycznia). I będzie uczestniczyć w niej szef EKR. Sam Morawiecki przeciął spekulacje w nagraniu na X.
Do sprawy odnieśli się też politycy PiS. - Jeśli chodzi o tę sytuację związaną z obecnością premiera Mateusza Morawieckiego, sądzę, że tak duże przedsięwzięcie o tak dużej skali powoduje też pewne braki organizacyjne i tak bym to wyjaśnił - powiedział szef klubu PiS Mariusz Błaszczak.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl