Żurawie nie zostaną zwierzętami łownymi. Ministerstwo stanowczo odpowiada posłowi PiS
Żurawie zwierzętami łownymi? Takiego postulatu doszukano się w interpelacji posła PiS Jana Dziedziczaka. Ministerstwo Środowiska zapewnia, że status żurawi się nie zmieni. I daje posłowi wykład z wiedzy o środowisku.
Miesiąc temu ten pomysł wywołał burzę. Poseł PiS Jan Dziedziczak napisał interpelację, w której tłumaczy, że rolnicy z jego okręgu skarżą się na szkody wyrządzone przez żurawie, których liczba stale rośnie. W dodatku nie mogą zabiegać o rekompensaty, bo to zwierzęta chronione. Rozwiązaniem miałoby być wpisanie ich na listę zwierząt łownych. "Aktualnie obowiązujące przepisy nie dopuszczają możliwości wypłaty odszkodowań w wyniku szkodliwego działania żurawi, bowiem nie są one zaliczane do zwierząt łownych" - pisał Dziedziczak.
Kłopotliwa nazwa
I opisywał zabiegi rolników: "przekazują do Ministerstwa Środowiska liczne postulaty o konieczności włączenia dzikiego ptactwa do zwierząt łownych, przez co rolnikom przysługiwałoby prawo szacowania szkód i wypłaty odszkodowań z tytułu tychże strat". - Nie było moim celem szkodzenie ptakom, wręcz przeciwnie, chodzi o wpisanie żurawi na listę zwierząt chronionych, za których szkody płaci odszkodowania Skarb Państwa. Obecnie na tej liście są bobry, rysie, wilki, żubry i niedźwiedzie - tłumaczył w rozmowie z WP poseł PiS. - Wynika to z treści interpelacji, gdzie pytam ministra o odszkodowania i planowane formy pomocy rolnikom - przekonuje.
Zobacz także: Są wściekli na PiS, bo czują się oszukani. Zapowiadają protesty
Przekonywał, że całe zamieszanie wzięło się z błędnego tytułu interpelacji, nadanego przed pracowników Kancelarii Sejmu. W oryginale brzmiał on "w sprawie konieczności włączenia dzikiego ptactwa (żurawi) do zwierząt łownych". Po interwencji posła tytuł zmieniono na "w sprawie pomocy rolnikom dotkniętym szkodami wyrządzonymi przez żurawie".
Miażdżąca odpowiedź
Po kilku tygodniach przyszła odpowiedź z Ministerstwa Środowiska. Wiceminister Małgorzata Golińska wyjaśnia partyjnemu koledze, że żuraw "jest objęty ścisłą ochroną gatunkową". Ale główna część pisma to szczegółowy wykład z szacowania szkód rolniczych. W dużym uproszczeniu argumentacja ministerstwa sprowadza się do tego, że odszkodowanie można dostać, jeśli udowodni się, że szkody rolnicze powstały w wyniku działalności jednego z pięciu gatunków z listy (żubry, wilki, rysie, niedźwiedzie i bobry). I o ile łatwo udowodnić, że zalane pole to efekt działalności bobra, a martwa zwierzyna to ofiara wilka, o tyle w przypadku ptaków nie da się tego stwierdzić.
"W przypadku szkód wyrządzonych przez ptaki na polach uprawnych (np. wydziobanie ziarna zasiewowego, wyciągnięcie świeżo skiełkowanych ziaren), nawet naturalna zmiana warunków atmosferycznych (w szczególności wystąpienie opadów) może istotnie utrudnić, a nawet uniemożliwić, jakąkolwiek ocenę. Bez prowadzenia stałych obserwacji ptaków trudno ustalić, który gatunek spowodował wystąpienie szkody (np. poprzez wydziobanie ziarna). Na polach uprawnych żeruje szereg gatunków ptaków, w tym gatunki nie powodujące szkód w plonach (np. żywiące się pędrakami, owadami). Jeszcze inne gatunki zatrzymują się na odpoczynek, dodatkowo utrudniając identyfikację gatunku przebywającego na terenie, na którym wystąpiła szkoda" - wyjaśnia wiceminister środowiska.
Małgorzata Golińska swój wywód konkluduje stwierdzeniem, że nie są planowane zmiany w liście zwierząt, za których szkody odpowiada Skarb Państwa. Wygląda więc na to, że poseł Dziedziczak swoją interpelacją nic nie wskórał. No, może poza załatwieniem sobie łatki zwolennika polowań na żurawie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl