Zsyłka pod przymusem
Do końca marca wszyscy celnicy, którzy muszą
odejść z granicy zachodniej, mają dostać decyzje o tym, gdzie
zostaną przeniesieni - informuje "Gazeta Lubuska".
Na razie wręczono je 40 osobom. 10 marca mają zameldować się w pracy w białostockiej Izbie Celnej. Nie wiedzą, co będą robić, gdzie będą mieszkać. "Jeden z kolegów dzwonił tam i usłyszał, że na dwa miesiące zakwaterowanie dostanie, a potem musi szukać czegoś na własną rękę" - opowiada celnik z Rzepina. Wiceprzewodniczący Federacji Związków Zawodowych Pracowników Administracji Celnej Andrzej Gajda uspokaja jednak: "Są pieniądze na alokacje i celnicy dostaną zwrot kosztów wynajmu mieszkania, przeprowadzki i tzw. rozłąkowe".
"A co w sytuacji, jeżeli ktoś nie zgodzi się przenieść?" - pytają przewidziani do alokacji celnicy. Jasnej odpowiedzi nie ma. "Zgodnie z ustawą o służbie celnej, będzie to odmowa wykonania polecenia służbowego" - mówi rzecznik prasowy Izby Celnej w Rzepinie Mariola Karaśkiewicz. Przyznaje, że może to pociągnąć za sobą konsekwencje zwolnienia dyscyplinarnego, ale pewności nie ma, bo Izba nie dostała żadnej wykładni prawnej na ten temat - dodaje gazecie Karaśkiewicz.
Niektórzy celnicy znaleźli już wyjście z sytuacji. "Pojedziemy na Wschód, a po kilku dniach uciekniemy na zwolnienia lekarskie. Przez dwa, trzy miesiące pobierając pensje będziemy szukać sobie innej pracy" - mówią wprost. "Bo tam nie zostaniemy" - dodają stanowczo. I tłumaczą, dlaczego? "Nasi koledzy już tam pojechali i są bardzo niezadowoleni. Narzekają, że traktują ich tam jak zło konieczne. Niektórzy boją się o własne bezpieczeństwo, bo przemytnicy zza wschodniej granicy są bardzo agresywni" - opowiadają "Gazecie Lubuskiej".(PAP)