Zrobili zdjęcie na granicy. Musieli zapłacić 500 zł
Drogie selfie na granicy. Młoda kobieta i rodzice z dzieckiem - to osoby, które w ostatnich dniach weszły na pas drogi granicznej na Podkarpaciu, aby sobie zrobić zdjęcie ze słupem granicznym. Zdjęcia okazały się kosztowne - zostali ukarani mandatami od 300 do 500 zł.
17.08.2023 | aktual.: 17.08.2023 15:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Funkcjonariusz przypomniał, że na podkarpackim odcinku polsko-ukraińskiej granicy obowiązuje zakaz wejścia na pas drogi granicznej. Zakaz został wprowadzony rozporządzeniem wojewody podkarpackiego. Wyjątkiem są oznakowane szlaki w Bieszczadach.
- Na drogach dojazdowych oraz bezpośrednio w rejonie granicy ustawione są wyraźne tablice ostrzegawcze: "Pas drogi granicznej wejście zabronione" i "granica państwa przekraczanie zabronione", a mimo to wciąż zdarzają się osoby, które z różnych przyczyn ten zakaz łamią – zauważył por. Zakielarz, rzecznik bieszczadzkiego oddziału Straży Granicznej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I dodał, że jedną z głównych przyczyn wchodzenia na ten 15-metrowy pas, mierzony od linii granicy, jest tzw. chęć zrobienia sobie selfie lub też po prostu zwykła ciekawość tego, jak wygląda granica.
Wszyscy dostali mandat
W ostatnich dniach funkcjonariusze BiOSG zatrzymali kilkoro takich osób.
- Jedną z nich była młoda, 21-letnia turystka z Polski, która uległa pokusie zrobienia sobie zdjęcia ze słupem granicznym. Kilka dni później na pas drogi granicznej weszła trzyosobowa rodzina - wymienił rzecznik BiOSG.
I dodał, że dzień później funkcjonariusze SG z Korczowej podjęli czynności wobec obywatela Kanady, który również nie zastosował się do znaków znajdujących się przy granicy.
- W przypadku osób dorosłych wszystkie zdarzenia zakończyły się mandatami w wysokości od 300 do 500 zł. Takich zdarzeń na podkarpackim odcinku granicy z Ukrainą nie brakuje. Jednak należy pamiętać, że wszystkie osoby wchodzące na pas drogi granicznej będą skontrolowane przez strażników granicznych - zapowiedział funkcjonariusz.
Czytaj też: