ŚwiatZrób z Polaka Litwina - nacjonaliści w natarciu

Zrób z Polaka Litwina - nacjonaliści w natarciu

Litewski premier Andrius Kubilius wyraził zaniepokojenie z tego powodu, że Wileńszczyzna zamieszkała przez mniejszości narodowe, głównie polską, jest uważana przez Litwinów za zacofany kraj. Premier zaznaczył przy tym, że "rozkwit i rozwój" Wileńszczyzny może zapewnić jej otwartość oraz konkurencja.

Zrób z Polaka Litwina - nacjonaliści w natarciu
Źródło zdjęć: © wp.pl/ U.Lesman

28.12.2009 | aktual.: 28.12.2009 12:45

Kubilius powiedział też, że chciałby, żeby mniejszości narodowe na Litwie "czuły się dobrze ze swoimi tradycjami, pieśniami, flagami, mową, dziećmi, rodzicami i praojcami". - Niepokoi jednak zwykłe pytanie, dlaczego Wileńszczyzna, gdzie są duże wspólnoty polska i białoruska, w świadomości Litwinów jest zacofanym krajem - powiedział premier podczas obchodów 20-lecia przyjęcia Ustawy o mniejszościach narodowych.

W uroczystościach z tej okazji uczestniczyli przedstawiciele wspólnot narodowych oraz eurodeputowany Vytautas Landsbergis, patriarcha litewskich konserwatystów. Przed ostatnimi wyborami lokalnymi był on autorem skandalicznego apelu do członków swojej partii o masowe meldowanie się na Wileńszczyźnie, żeby można było "odnieść historyczne zwycięstwo" w wyborach nad Akcją Wyborczą Polaków na Litwie, która od wielu lat rządzi w tzw. polskich rejonach - wileńskim i solecznickim.

Wileńszczyzna zacofana, Polacy to margines

Podwileńskie rejony w rzeczy samej są odbierana przez litewską opinię publiczną jako zacofany kraj, a jego mieszkańcy, głównie miejscowi Polacy uważani są często za margines społeczny. Z kolei władze centralne, w tym głównie instytucje rządowe, uważają mieszkańców Wileńszczyzny za nielojalnych do końca obywateli. Dlatego też zamieszkali tu Polacy nieraz są szykanowani i prześladowani za używanie swego języka w administracji publicznej, a samorządy są sukcesywnie ograniczane w prawach, głównie w kwestii administracji publicznej oraz szkolnictwa, które w opinii polskiej mniejszości jest "ostatnim bastionem polskości na Wileńszczyźnie".

Władze centralne Litwy szachują samorządowe polskie szkoły siecią odgórnie zakładanych szkół państwowych z litewskim językiem nauczanie. Często nowo zbudowane i lepiej zaopatrzone szkoły te stanowią poważną konkurencję dla borykających się z problemami finansowymi szkołami samorządowymi, którym brakuje czasami nawet podręczników.

Tymczasem na rozwój i rozbudowę szkół rządowych, rząd Kubiliusa nawet w kryzysie nie szczędzi wielomilionowych asygnacji budżetowych. Są one kierowane na budowę nowych szkół oraz na rozbudowywanie już istniejących o baseny, sale i stadiony sportowe. Przy tym, warto zauważyć, że w żadnym innym rejonie kraju nie ma ani szkół rządowych, ani też wielomilionowych inwestycji. Tam, gdzie mniejszości narodowe stanowią marginesowy odsetek, w ciągu 20 lat litewskiej niepodległości nie wybudowano prawie żadnej nowej szkoły. Co więcej, w tych rejonach szkoły te są zamykane z powodu kłopotów finansowych lokalnych samorządów. Działające zaś szkoły mają podobne problemy finansowe, co samorządowe szkoły na Wileńszczyźnie.

Władze chcą wynarodowić Polaków?

Podwileńskie samorządy uważają, że prowadzone w dziedzinie oświaty działania rządowe na Wileńszczyźnie mają za cel asymilację jej rdzennej polskiej ludności. Z kolei rząd usprawiedliwia się, że dba o zapewnienia mieszkańcom ziemi wileńskiej konstytucyjnego prawa do nauki w języku urzędowym, chociaż na Wileńszczyźnie działają samorządowe szkoły nie tylko z polskim językiem nauczania, ale też wiele szkół z litewskich oraz mieszanych.

Niemniej, podczas obchodów 20-lecia przyjęcia Ustawy o mniejszościach narodowych premier Kubilius raz jeszcze podkreślił doktrynę rządową wobec Wileńszczyzny. - Ważnym też jest, żeby Litwini mieszkający tam, gdzie większość stanowią Polacy i Białorusini, nie czuliby się również mniejszością, której praw nikt nie broni i nie szanuje - powiedział premier Kubilius.

Doktryna rządowej polityki wobec Wileńszczyzny wywodzi się po części z opinii niektórych "historyków" litewskich, że Polacy na Wileńszczyźnie są spolonizowanymi Litwinami. Jak zaznaczono w przedstawionym w tym tygodniu Raporcie polskiego MSZu o sytuacji Polonii i Polaków za granicą, to podejście prezentuje przede wszystkim skrajnie nacjonalistyczna i antypolska organizacja "Vilnija". Popiera ona lituanizację mniejszości polskiej, twierdząc, że trzeba ją "przywrócić do korzeni". - Organizacja podsyca też pamięć o historycznych polsko-litewskich zadrażnieniach, m.in. domagając się przeprosin za bunt Żeligowskiego i międzywojenną "okupację litewskiego Wilna", a także oskarża AK o ludobójstwo na Litwinach - czytamy w Raporcie.

Nacjonaliści: na Litwie nie ma Polaków

Należy też zauważyć, że chociaż oficjalnie litewskie władze centralne nie utożsamiają się z poglądami "Vilnii", jej prezes Kazimiera Garsva często występuje w roli eksperta i doradcy rządowego, szczególnie w sprawie szkolnictwa na Wileńszczyźnie. To, między innymi, z powodu opinii "Vilnii" wileński samorząd odrzucił niedawno prośbę jednej z polskich szkół o nadanie jej im. Tadeusza Kościuszki. Konserwatywne władze Wilna użyły przy tej odmowie wyjątkowo "mocnego" argumentu, a mianowicie, że Kościuszko nigdy nie był obywatelem Litwy i dla Litwy niczym się nie zasłużył.

Imieniem Emilii Plater nie może się też nazywać jedna ze szkół w rejonie wileńskim, bo chociaż w tym przypadku nie neguje się zasług bohaterki narodowej dla Litwy, litewskie sądy uznały, że polska szkoła powinna nosić jej litewski wariant imienia Emilia Pliateryte.

W doktrynie rządowej polityki wobec polskiej mniejszości decyzje te mieszczą się w ramach tzw. integracji mniejszości narodowych, której sedno najlepiej wyraża Raport polskiego ministerstwa spraw zagranicznych w części dotyczącej sytuacji mniejszości polskiej na Litwie.

- Politykę władz niepodległej Litwy w ostatnich latach trudno jest uznać za otwartą na problemy mniejszości narodowych. Przez cały ten czas, z różną intensywnością, ale konsekwentnie, realizowana była polityka tzw. integracji mniejszości z litewskim społeczeństwem, co faktycznie oznaczało przymusową ich asymilację. Polacy - powołujący się na fakt, że podobnie jak Litwini są ludnością autochtoniczną, byli najtrudniejszymi, bo najbardziej opornymi wśród mniejszości „partnerami” w realizacji tej polityki. Stąd rozległy, wręcz niekończący się katalog działań prowadzących do zmiany stosunków narodowościowych w Wilnie i na Wileńszczyźnie, np. nieznane nigdzie w świecie rozwiązania dotyczące obrotu ziemią (tzw. "przenoszenie ziemi" z innych regionów do lub pod Wilno), różne sposoby wspierania litewskiego osadnictwa w rejonach zdominowanych przez Polaków, manipulacje przy reformie administracyjnej Litwy, systemie okręgów wyborczych i ordynacji, stale ponawiane próby rozbicia unikalnego systemu szkolnictwa polskiego
na Wileńszczyźnie. Z biegiem lat do "tradycyjnych" problemów zwrotu ziemi, oświaty, czy stosowania języka ojczystego i pisowni imion i nazwisk, dochodziły nowe - reformy administracyjnej, uszczuplających prawa zmian w ustawie o mniejszościach, dyskryminującej mniejszości ustawy o obywatelstwie, czy ostatnio kwestionowanie lojalności wobec państwa litewskiego wybranych z ramienia AWPL posłów na Sejm RL, którzy posiadają Kartę Polaka - czytamy w Raporcie MSZ.

Wszystkie te sprawy zawsze znajdują rozgłos w mediach litewskich, ale zazwyczaj są przedstawiane z pozycji kół rządowych oraz stowarzyszenia "Vilnija".

Jak zauważono w Raporcie MSZ, ogół mediów litewskich rzadko podejmuje temat polskiej mniejszości, przez co można odnieść wrażenie, że jej aktywność jest zdecydowanie mniejsza, niż jest w rzeczywistości. Jeśli natomiast tematyka polska pojawia się w mediach, to zwykle w negatywnym kontekście.

Często są to komentarze do wydarzeń bieżących bezpośrednio lub pośrednio związanych z mniejszością polską. Przy czym, niejednokrotnie wydarzenia bieżące stają się pretekstem do przypominania historycznych zadrażnień. Trudno jednak mówię o zdecydowanie antypolskim charakterze ogółu mediów litewskich, choć faktem jest, że zwykle pojawiają się w nich głosy krytyczne. Polacy są opisywani przez pryzmat zaszłości historycznych, ich postulaty są krytykowane, a lojalność wobec państwa bywa podważana. W ten sposób powstaje obraz mniejszości polskiej na Litwie jako grupy nastawionej roszczeniowo wobec państwa, z którym nie jest związana emocjonalnie.

- Należy podkreślić, że antypolska kampania w mediach litewskich nie ma charakteru koniunkturalnego, lecz stały. Zmianie ulega jedynie jej nasilenie w zależności np. od stopnia determinacji władz RP w kwestii pomocy w rozwiązywaniu niezałatwionych spraw polskich czy bieżących i litewskich interesów politycznych - czytamy w Raporcie.

Litewskie władze, w relacjach z Polską stale deklarują chęć rozwiązania problemów polskiej mniejszości narodowej. Jednak, jak zauważono w Raporcie dotyczącym sytuacji Polaków za granicą, chęć ta najczęściej jest zwykłą obłudą.

- W przypadku wielu zagadnień, stanowiących od lat nierozwiązane problemy polskiej społeczności, władze litewskie stosują wypróbowaną zasadę przeciągania w czasie podejmowania ostatecznych, pozytywnych dla Polaków, decyzji. W relacjach oficjalnych niezmiennie deklarują dobrą wolę, niestety niepopartą odpowiednimi działaniami - czytamy w raporcie polskiego resortu spraw zagranicznych.

Polacy na Litwie

Według spisu z 2001 r. polska mniejszość narodowa na Litwie liczyła 234 989 osób, co stanowiło 6,74% ogółu ludności kraju. Polacy są obecnie największą mniejszością narodową na Litwie (Rosjanie – 6,31%, Białorusini – 1,23%, Ukraińcy – 0,65%). W stołecznym Wilnie mieszka około 100 tys. Polaków (18,9% ludności miasta), w rejonie wileńskim – 54 322 (61,32% ludności), w solecznickim – 31 223 (79,5%), w trockim – 12.403 (33,18%), w święciańskim – 9089 (27,43%) i w szyrwinckim 2019 (10%). Dane spisu nie oddają jednak wiernie stanu obecnego. W ostatnim okresie bowiem znaczna liczba obywateli, w tym Polaków, opuściła Litwę w poszukiwaniu pracy. Według danych Departamentu Statystyki, w 2008 roku na Litwie mieszkało około 205 tys. Polaków. Polskie organizacje na Litwie szacują natomiast, że polska mniejszość na Litwie stanowi około 300 tys. osób, czyli około 10% ludności kraju. Ok. 85% społeczności polskiej na Litwie uważa język polski za ojczysty. Straty wojenne i kolejne fale powojennej tzw. repatriacji spowodowały,
że do dziś nieliczna jest polska inteligencja, a liczba osób z wyższym wykształceniem jest dużo niższa od litewskiej średniej krajowej. Również stopień zamożności na zaniedbywanej przez lata i niedoinwestowanej Wileńszczyźnie odbiega od poziomu reszty kraju.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
litwamniejszośćpolacy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)