Zostawiła Matce Boskiej 40 tys. dolarów "na przechowanie"
Amerykanka z Hagerstown w amerykańskim stanie Maryland musiała wyjechać z miasta. Bała się zostawić oszczędności swego życia w domu, więc schowała je na terenie katolickiego Sanktuarium Matki Bożej z Lourdes, "aby czuwała nad nimi Najświętsza Maryja Panna" - donosi agencja AP.
Sposób zadziałał - pieniądze wróciły do właścicielki, chociaż po drodze sprawiły wszystkim trochę komplikacji.
Wszystko przez to, że kobieta ukryła kosztowności w foliowych torbach pod stertą liści na terenie świątyni. Jednak podczas nieobecności kobiety, teren przykościelny zaczęli sprzątać ogrodnicy i podczas grabienia terenu, znaleźli drogocenne reklamówki.
Ogrodnicy przekazali znalezisko władzom Sanktuarium, które uznały, że jakiś anonimowy darczyńca zrobił świątyni niespodziewany prezent. Często się bowiem zdarza, że kościół otrzymuje darowizny od anonimowych osób.
Jednak sześć dni po odnalezieniu skarbu, po jednej z mszy do dyrektora Sanktuarium Williama Tronolone'a podeszła kobieta pytając, czy nikt nie znalazł na terenie kościoła drogocennych monet.
Okazało się, że kobieta musiała wyjechać z miasta i postanowiła powierzyć swoje oszczędności pod opiekę Matce Boskiej.
W czasie pomiędzy odkryciem skarbu, a zgłoszeniem się kobiety, monety badał uniwersytet, który miał określić ich wartość.
Dyrektor Sanktuarium zwrócił kobiecie pieniądze i przekonał ją, aby swoje oszczędności umieściła w banku.