Żona sierżanta Balesa nigdy nie uwierzy w winę męża
Żona amerykańskiego sierżanta Roberta Balesa, który w piątek zostanie formalnie oskarżony o zabicie 17 afgańskich cywili, powiedziała, że nigdy nie uwierzy w winę swojego męża. Dodała, że jej mąż nie mógłby zamordować dziewięciorga najmłodszych, bo "kocha dzieci i sam jest jak wielki dzieciak".
26.03.2012 19:18
Karilyn Bales opowiedziała na antenie NBC, że jej małżonek wstąpił do armii niedługo po atakach z 11 września. Zrobił to, by "chronić swoją rodzinę, przyjaciół i kraj, chciał mieć w tym swój udział", bo jak zaznaczyła, był "bardzo odważny". Przyznała również, że mąż nie wykazywał oznak stresu pourazowego.
To nie pierwsze publiczne wystąpienie żony sierżanta Balesa. 20 marca Karilyn opublikowała oświadczenie, w którym wyraziła żal i współczucie dla rodzin ofiar w Afganistanie i zaapelowała o zrozumienie jej sytuacji. "Nasza rodzina ma niewiele informacji, poza tym co czytamy i widzimy w mediach. To, co donoszą całkowicie nie zgadza się charakterem człowieka, którego znam i podziwiam. Proszę o poszanowanie mojej sytuacji i tego, że nie mogę rzucić żadnego światła na temat tego, co stało się tamtej nocy" - pisała w oświadczeniu
Amerykański sierżant 11 marca w prowincji Kandahar na południu Afganistanu zastrzelił w sumie 17 cywili. Wśród jego ofiar było dziewięcioro dzieci i trzy kobiety. Adwokat żołnierza wielokrotnie podkreślał, że oskarżony nie pamięta tego, co robił w czasie, w którym dokonał zbrodni.
Masakra w Kandaharze wywołała nowy, głęboki kryzys w stosunkach amerykańsko-afgańskich. 38-letni sierżant sztabowy Rober Bales, weteran czterech misji zagranicznych, przebywa obecnie w wojskowym areszcie w Fort Leavenworth, w stanie Kansas. Jest tam przetrzymywany po przewiezieniu go z Afganistanu do USA.
Jak informują przedstawiciele armii, sprawcy grozi kara śmierci.