Żona Adama Bieleckiego przerywa milczenie
W środę Polski Związek Alpinizmu opublikował raport specjalnej komisji powołanej do zbadania okoliczności wypadku na Broad Peak z 5 marca tego roku. W raporcie wymienia się między innymi błędy podczas ataku na szczyt, brak taktyki wejścia, utratę kontaktu i rozdzielenie członków wyprawy. Negatywnie oceniono szczególnie postawę Adama Bieleckiego. Raport wywołał burzę. Żona Adama Bieleckiego zabrała głos w tej sprawie.
"Mój mąż Adam Bielecki jest dobrym człowiekiem i dobrym himalaistą. Wydarzenia na Broad Peak odcisnęły na nim swoje piętno, i dzieje się to wciąż i wciąż od powrotu z tej wyprawy. Czy ktoś naprawdę myśli, że dla Adama góra mogłaby być ważniejsza niż życie kolegów? Skąd komisja wie, że od początku planował samotne zejście? Mieli wgląd do jego umysłu?
Czy komisja i część "środowiska", które poznałam niedawno jako osoba z zewnątrz, a okazało się zawistne, rozplotkowane i bardzo łatwo wydające najcięższe wyroki, zastanowiło się przez chwilę, zanim zdecydowało się go zlinczować, zanim podjęło kolejną próbę zniszczenia życia jego i naszego, jego rodziny: rodziców, mnie, siostry. Adam podjął się eksploracji Karakorum zimą, bez tlenu, gdzie warunki są najtrudniejsze z tych, jakie mogą być w górach. Jego koledzy tak samo i każdy wiedział, że cena może być najwyższa. Adam oddałby wszystko - bez chwili zawahania - szczyt, by ta tragedia nigdy się nie wydarzyła.
W takich chwilach szczególnie brak mi Artura Hajzera, osoby, która nie stawiała na prywatę, była sprawiedliwa i prawdziwie dążyła do rozwoju polskiego himalaizmu.
Adasiu, Kocham Cię i jestem z Tobą" - napisała Dobrosława Bugajna-Bielecka na swoim profilu na Facebooku.
Pod tym wpisem już pojawiło się mnóstwo słów wsparcia. "Oby to piekło szybko się dla was skończyło... wytrwałości" - tak brzmi większość z nich.
"Ja sobie wtedy psychicznie z tamtą sytuacją nie poradziłem"
- Na raport Polskiego Związku Alpinizmu o wyprawie na Broad Peak zareagowałem bardzo emocjonalnie - rozpłakałem się, była plątanina emocji. Od złości przez żal i najsilniejsze poczucie niesprawiedliwości - powiedział w rozmowie z Dariuszem Kmiecikiem, reporterem "Faktów" TVN, Adam Bielecki.
- Ja sobie wtedy psychicznie z tamtą sytuacją nie poradziłem - przyznaje. Jeden z dwóch ocalałych zimowych zdobywców szczytu Broad Peak nie godzi się jednak na to, by uczynić go odpowiedzialnym za śmierć dwóch kolegów, którzy z wyprawy nie wrócili. A to właśnie decyzje Bieleckiego były - zdaniem komisji Polskiego Związku Alpinizmu - najbardziej szkodliwe dla przebiegu ataku na szczyt i jego uczestników.
"Bardzo wam dziękuję za tak liczne wiadomości i posty, wierzcie, że dzięki wam mam siłę żeby się z tym wszystkim zmierzyć. Raport uważam za niespójny wewnętrznie, niesprawiedliwy w swoich ocenach a także nierzetelny ze względu na pominięcie w analizie kilku istotnych faktów. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się opublikować mój oficjalny komentarz w tej sprawie. Jeszcze raz dziękuję wam za wirtualne a jednak realne wsparcie." - napisał Adam Bielecki.
Źródło: TVN24