Żołnierze handlowali organami zabitych?
Izraelska armia jest zamieszana w handel organami pobranymi od zabitych Palestyńczyków - twierdzi szwedzki dziennik "Aftonbladet". Przedstawiciele władz Izraela są oburzeni doniesieniami gazety.
Autor opublikowanego w poniedziałek artykułu, Donald Bostrom, oparł się na wypowiedziach Palestyńczyków z Zachodniego Brzegu Jordanu i Strefy Gazy. W publikacji powiązał ich oskarżenia wobec Izraelczyków o handel organami z niedawnym zatrzymaniem w USA obywatela amerykańskiego narodowości żydowskiej podejrzanego o tego rodzaju praktyki.
- Zaprotestowaliśmy przeciw temu artykułowi podczas spotkania z ambasador Szwecji w Izraelu Elisabet Borsiin Bonnier - powiedział rzecznik izraelskiego MSZ Jigal Palmor. Określił publikację jako rasistowską i ocenił, że może ona zachęcać do przestępstw na tle rasowym. Wiceminister spraw zagranicznych Izraela Daniel Ajalon zażądał od rządu szwedzkiego, by potępił artykuł i określił go jako bezpodstawny.
Agencja Reutera wskazuje, że zarzuty, iż armia izraelska pobiera narządy od osób zmarłych w areszcie, podnosili Palestyńczycy już na początku lat 90. Nie zostały one nigdy poparte dowodami. Reuters zaznacza, że burzliwą reakcję w Izraelu budzi powtarzanie tych starych oskarżeń oraz wiązanie ich z obecną sprawą kryminalną w USA.
Szwedzka gazeta oskarża
Według "Aftonbladet", który ma największy w Szwecji nakład, sugeruje, że nielegalny handel organami odbywał się za przyzwoleniem władz izraelskich. Publikację opatrzono zdjęciem martwego mężczyzny - Palestyńczyka, na którego klatce piersiowej widoczny jest szew chirurgiczny, prawdopodobnie pozostałość po sekcji zwłok. Inne zdjęcie pokazuje młodych ludzi rzucających kamieniami. Na kolejnym figuruje Levy Izhak Rosenbaum, nowojorczyk oskarżony o próbę nielegalnego kupienia nerki od obywatela Izraela w celu sprzedania jej pacjentowi z USA za 160 tys. dolarów.
Bostrom opisuje niedobór organów do przeszczepów w Izraelu i wspomina, że w 1992 roku rząd tego kraju rozpoczął kampanię, by pozyskać dawców. "W tym samym czasie, gdy trwała kampania na rzecz organów, znikali młodzi Palestyńczycy. Pięć dni później, nocą, dostarczano ich do ich wsi - martwych i rozkrojonych" - pisze Bostrom. Cytuje przy tym rzecznika armii izraelskiej, który przeczy tym oskarżeniom i mówi, że Palestyńczycy zabici przez armię izraelską rutynowo poddawani są sekcji zwłok.
W wywiadzie dla radia izraelskiego autor artykułu powiedział, że jest zaniepokojony doniesieniami, o których usłyszał, ale nie wie, czy są one prawdziwe. Jego zdaniem, powinny zostać zbadane.
Izrael: to rasizm
Opisując reakcje izraelskie, agencja Reutera zauważa, że w tym kraju często krytyka ze strony Europy dotycząca polityki wobec Palestyńczyków odbierana jest jako wyraz antysemityzmu. Takie nastroje wzmogły się, według agencji, po styczniowej inwazji Izraela na Strefę Gazy. Jednak reakcja na szwedzki artykuł jest wyjątkowo ostra. Przedstawiciele władz i komentatorzy przywołali historyczne zarzuty wobec krajów europejskich i w szczególności Szwecji, w tym jej neutralność wobec hitlerowskich Niemiec w czasie II wojny światowej. Jako "szwedzką produkcję" i "pornografię nienawiści" określił publikację przedstawiciel MSZ Jossi Lewi.
W Szwecji artykuł wywołał krytykę ze strony konkurencyjnej gazety "Sydsvenskan", która uznała, że jest to przykład teorii spiskowej. "Aftonbladet" nie wypowiedział się w tej sprawie.
Ambasador Izraela w Sztokholmie Benny Dagan ocenił, że artykuł nie jest wyrazem klimatu wrogości wobec Izraela w tym kraju. - To są tylko pewne elementy - powiedział w radiu izraelskim - dodając, że nie chodzi o całą Szwecję, ani też o dominujące tam nastroje.