Żołnierka zgwałcona na poligonie. Spytaliśmy o inne ofiary. Odpowiedź: nie odnotowaliśmy

Żołnierka zgwałcona na poligonie. Spytaliśmy o inne ofiary. Odpowiedź: nie odnotowaliśmy

Żołnierka zgwałcona na poligonie. Spytaliśmy o inne ofiary. Odpowiedź: nie odnotowaliśmy
Źródło zdjęć: © East News
20.03.2019 11:06, aktualizacja: 20.03.2019 13:01

"Gwałt w wojsku? Nie odnotowaliśmy." Takie informacje otrzymaliśmy od ppłk Beaty Targońskiej, przewodniczącej Rady ds. Kobiet przy MON. Jedna z jej poprzedniczek przyznaje  jednak w rozmowie z WP, że sytuacja kobiet w polskiej armii jest bardzo trudna. Mówi o molestowaniu, poniżaniu, zastraszaniu, a nawet przypadkach pobicia.

O kobiecie, która została zgwałcona na poligonie, głośno zrobiło się w niedzielę. Wszystko wydarzyło się podczas ćwiczeń wojskowych w maju 2015 roku. Kobieta zgłaszała sprawę najpierw swojemu przełożonemu, a później - w obliczu braku reakcji - opisała sprawę w oficjalnym meldunku skierowanym do dowódcy zgrupowania i dowódcy kompanii. Od nich również miała nie dostać wsparcia. Mimo że dowódca kompanii otrzymał od sprawcy informację o tym, że "faktycznie doszło do gwałtu". Ofiara skierowała sprawę do wojskowej prokuratury, która umorzyła śledztwo.

Za ogólny stan dyscypliny, w tym szczególnie za przewinienia o zabarwieniu dyskryminacyjnym lub na tle seksualnym, odpowiada przełożony każdego szczebla w Wojsku Polskim. To na nim spoczywa obowiązek stałego monitoringu i zdecydowanej reakcji na takie zjawiska. W przypadku ich zaistnienia, w sprawę angażowane są instytucje resortu: Żandarmeria Wojskowa, Koordynator ds. Równego Traktowania, Przewodnicząca Rady ds. Kobiet, komórki odpowiedzialne za dyscyplinę.

Przewodnicząca Rady ds. Kobiet, ppłk Beata Targońska pytana o zgłoszenia od ofiar gwałtu mówi: - Nie odnotowaliśmy. Podkreśla przy tym, że przewodniczącą jest od stycznia 2017 roku.

Na to samo pytanie komandor Bożena Szubińska, która przewodniczyła radzie od 2009 do stycznia 2015 roku, odpowiada: - Za mojej kadencji nie zgłosiła się żadna ofiara gwałtu. Za kadencji mojej poprzedniczki miedzy 2006 a 2008 rokiem była dość głośna sprawa molestowania kobiety żołnierza przez generała, który szybko odszedł z armii.

Molestowanie w dwóch odsłonach

Obie panie przyznają, że do molestowania seksualnego w wojsku dochodzi. Ale to, jak o tym mówią, zdecydowanie się różni.

- Molestowanie w wojsku było zawsze - wyznaje WP komandor Szubińska, która nie jest już w strukturach MON. I szeroko opowiada o tym, jakie zgłoszenia przyjmowała. Mówi o dyskryminacji, poniżaniu kobiet żołnierzy, znęcaniu się psychicznym przez przełożonego. Wyznaje, że kobiety spotykały się z poniżaniem, mściwym zachowaniem dowódcy, mobbingiem i zastraszaniem, a nawet pobiciem.

- Był przypadek, kiedy żołnierz filmował ukrytą kamerą kobiety, które się przebierały. Nagrywał je i wrzucał to do internetu. W opinii mężczyzn była to zdrowa męska reakcja. Nie podzielały tego poglądu poszkodowane kobiety, które wystąpiły z tą sprawą do sądu - opowiada komandor.

Ppłk Beata Targońska: - Kobiety na ćwiczeniach i poligonach spotykają się z normalnymi zachowaniami. Zdarzają się przypadki molestowania, natomiast z moich informacji, jakie posiadam na podstawie zgłaszanych do mnie spraw czy do pozostałych członkiń Rady ds. Kobiet, na przestrzeni dwóch lat było dosłownie kilka. W większości przypadków kobiety zgłaszają naruszenia, informują przełożonych, psychologów lub swoje reprezentantki.

Złamanie dyscypliny

Komandor Bożena Szubińska twierdzi, że wiele przypadków molestowania nie jest ujawnianych. - W wojsku nikt nie chce, żeby sprawy molestowania czy gwałtów wychodziły na zewnątrz. Nie jest to powód do dumy czy chwały, raczej do wstydu - stwierdza.

I wyjaśnia, że armia jest instytucją hierarchiczną, w której obowiązują regulaminy i dyscyplina. - Gdyby kobieta nagłośniła sprawę na zewnątrz, to traktowane byłoby to jako złamanie dyscypliny służbowej, jako ujawnienie czegoś, co najpierw trzeba było załatwić wewnątrz służby. Tylko jak się wewnątrz zaczyna załatwiać sprawę molestowania, to się z człowieka robi idiotę. Robi się wokół ofiary nieprzyjemną atmosferę, podważa jej wiarygodność i szuka jej winy - dodaje.

- Ofiara zostaje sama i bez żadnej pomocy czy wsparcia. Można zaobserwować, że brak jest stanowczości w tym, żeby problem molestowania i gwałtów zdecydowanie rozwiązać. Mówi się, że to jest niepotrzebne, bo takich przypadków nie ma - podsumowuje.

Ppłk Targońska zapewnia, że żołnierze kobiety i mężczyźni są "szkoleni w tym temacie", a ofiary otrzymują wsparcie. - Do programów szkolenia w całym wojsku włączyliśmy tematy profilaktyczne, organizujemy warsztaty szkoleniowe dla dowódców, prowadzimy również spotkania z żołnierzami poświęcone problematyce rozpoznawania, reagowania i rozwiązywania problemów interpersonalnych. W trakcie szkoleń żołnierzy podkreślamy jakie zachowania, słowa są niewłaściwe i informujemy, w jaki sposób powinni reagować na naruszenia - informuje przewodnicząca Rady ds. Kobiet.

- Kobiety żołnierze to w większości wojowniczki, nie puszczają płazem zniewag. Walczą o swoje dobre imię i sprawiedliwość - dodaje.

"Skandal i podeptanie godności"

Spytaliśmy obie panie o sprawę zgwałconej żołnierki. Ppłk Beata Targońska: - Stanowisko Przewodniczącej Rady ds. Kobiet w resorcie obrony narodowej zajmuję od stycznia 2017 r. Opisywana w mediach sprawa pochodzi z 2015 r., więc w tej sprawie nie posiadam informacji.

Komandor Bożena Szubińska: To, co się wydarzyło w tej sprawie, to skandal. Umorzenie sprawy przez wojskową prokuraturę, przy przyznaniu się sprawcy do popełnionego czynu, jest świństwem oraz wielką niegodziwością wobec ofiary. To znaczy, że ci prokuratorzy nie mają rzetelnej wiedzy na ten temat, albo udają, że jej nie mają. Tym bardziej, że sprawca się przyznał. Doszło do podeptania godności poszkodowanej kobiety oraz naruszenia praworządności.

- Jest wielką kpiną, że przyznano jej odszkodowanie w wysokości niespełna 4 tys. złotych. Nie poszanowano godności tej kobiety. I to idzie teraz w eter - że tak można i że gwałt będzie uznawany za wypadek przy pracy. Mężczyznom daje się sygnał, że w wojsku wielkiej kary się nie poniesie w takich sytuacjach.

Rzecznik pułku, w którym miała służyć zgwałcona żołnierka, pytany o sprawę, zasłonił się dyscypliną służbową.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (205)
Zobacz także