Zobacz, co zrobili, bo minister miał przyjechać
Wystarczył jeden telefon z zapowiedzią wizyty ministra na Dworcu Centralnym w Warszawie, a w pół godziny wypucowali go tak, że zaczął pachnieć. Prowokacja "Faktu" udowodniła, że dworce mogą lśnić - wystarczy posprzątać. Szkoda tylko, że zarządców trzeba wcześniej postraszyć wizytacją. Ale skoro hasło "Cezary Grabarczyk" czyni na kolei cuda, to apelujemy do szefa resortu infrastruktury: panie ministrze, niech pan poświęci dwa tygodnie i przejedzie się po wszystkich polskich dworcach. Zrobi się tak ładnie...
Jak się chce, to można. Niestety, naszym urzędnikom chęci często brakuje, a jedynym sposobem, aby ich wszystkich zmobilizować do pracy, jest groźba wizytacji wysokiego rangą urzędnika. Udowodniliśmy to naszą prowokacją na warszawskim Dworcu Centralnym, który zawsze słynął ze swojego zapaszku, ale teraz z powodu remontu administracja dworca zdaje się już w ogóle nie zwracać uwagi na warunki, w jakich przebywają pasażerowie.
Wystarczył jeden nasz telefon do zarządcy Centralnego, którego poinformowaliśmy o wizytacji przedstawicieli kancelarii premiera i ministerstwa infrastruktury. - Od razu dzwonię tu i dyspozycje wydam (...) Mam nadzieję, że za chwilę będzie tam pełno ludzi sprzątających - usłyszeliśmy w odpowiedzi.
I jak powiedział, tak zrobił. Na dworcowe korytarze wysypały się ekipy sprzątające, które zaczęły pucować podłogi. Za chwilę wjechała nawet maszyna czyszcząca. I gdy wszystko zapowiadało się wspaniale, pojawił się zgrzyt. Maszyna na peron zjechać nie może, bo przecież winda towarowa jest zepsuta!
Zapomnieli... Ale nie ma to jak motywacja, wszak minister z wizytacją już jedzie. W te pędy wysłano ekipę mechaników, którzy w mig naprawili urządzenie.
A więc jednak można! Panie ministrze Grabarczyk - inne dworce w Polsce czekają. Czas rozpocząć akcję zimowych porządków pod kryptonimem „Wizytacja”! Pasażerowie będą wdzięczni. My zresztą też.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Jak załatwić przedszkole? Na "marszałka"