Znów rozbite auto BOR‑u? "Przypominamy winy PiS"
Czarna limuzyna z niebieskim kogutem na dachu i otwartą maską jak po zderzeniu - taki widok ukazał się przechodzącym ulicami Warszawy uczestnikom "Marszu Wolności". Natychmiast pojawiły się komentarze, że to kolejne rozbite auto Biura Ochrony Rządu. Okazało się jednak, że chodzi o symbol rządów PiS.
Limuzyna stała tuż przy latarni u zbiegu ulic Królewskiej i Marszałkowskiej, co zwiększało wrażenie miejsca kolizji czy wypadku. Uczestnicy marszu głośno komentowali ten widok, a zdjęcia auta natychmiast pojawiły się na portalach społecznościowych.
Pojawiły się nawet doniesienia, że samochód należy do prywatnej ochrony prezesa Jarosława Kaczyńskiego, którą opłaca mu Prawo i Sprawiedliwość.
Tym razem nie była to jednak wpadka kierowcy rządowych oficjeli, ale performance organizatorów "Marszu Wolności". Chcą w ten sposób przypomnieć to, w jaki sposób władzę sprawuje PiS oraz arogancję polityków tej partii, których auta w ostatnich miesiącach brały udział w serii kolizji.
Organizatorzy zapowiadają kolejne podobne instalacje na trasie marszu.