Zniszczenie i panika na ulicach Nowego Jorku
Wskutek uderzenia samolotów w oba nowojorskie
wieżowce World Trade Center i zawalenia się tych budynków straciła
życie przerażająca liczba ludzi - oświadczył we wtorek burmistrz
Nowego Jorku Rudolph Giuliani.
Zaczęła się szalona gonitwa po wszystkich alejach na zachodniej stronie Manhattanu. Ludzie popadli w histerię, wołając "Umrzemy". Wielka chmura dymu i pyłu przesunęła się wzdłuż alei, zdawało się, że pochłonie każdego - tak reporterka Reutersa Marjorie Olster zapamiętała zawalenie się pierwszego budynku w ponad godzinę po uderzeniu samolotu.
Samolot wbił się w pierwszy wieżowiec około godziny 8.45 rano czasu lokalnego (14.45 czasu polskiego). Według świadków, jeszcze przed runięciem obu gmachów z wyższych kondygnacji spadały ludzkie ciała.
Skutki uderzeń w oba budynki były tym bardziej niszczycielskie, że zatankowano je na długie, transkontynentalne loty. Według American Airlines, w obu samolotach znajdowało się łącznie 156 ludzi.
Oba wieżowce, liczące po 110 kondygnacji, zamieniły się w stos gruzów. Katastrofa tym bardziej skomplikowała akcję ratowniczą, że w jednym ze zniszczonych wysokościowców mieściło się miejskie centrum przeciwdziałania klęskom żywiołowym.
Jeśli jesteście na południe od Canal Street, zwiewajcie - mówił do nowojorczyków burmistrz Guiliani w telewizji New York 1. Jednocześnie powiadomił o odłożeniu prawyborów kandydatów na jego następcę, które miały się rozpocząć właśnie we wtorek.
World Trade Center został wzniesiony w 1973 roku. (and)
Porozmawiaj * na czacie w WP: Atak terrorystyczny w USA*