Znicze przed pomnikiem ofiar na zakończenie uroczystości w Auschwitz
Znicze zapłonęły przed Międzynarodowym
Pomnikiem Ofiar Obozu na zakończenie uroczystości
upamiętniających 60. rocznicę wyzwolenia obozu koncentracyjnego
Auschwitz-Birkenau.
27.01.2005 | aktual.: 27.01.2005 18:28
Modlitwa ekumeniczna
Po modlitwie ekumenicznej delegacja byłych więźniów obozu - Władysław Bartoszewski, Simone Veil, Israel Gutman, Tadeusz Bielecki, Kazimierz Albin i Edward Paczkowski zapalili znicze przed pomnikiem. Znicze zapaliła również delegacja wyzwalających obóz w 1945 r. byłych żołnierzy Armii Czerwonej.
Na każdej z 21 tablic umieszczonych na pomniku widnieje napis w różnych językach: "Niechaj na wieki będzie krzykiem rozpaczy i przestrogą dla ludzkości to miejsce, w którym hitlerowcy wymordowali około półtora miliona mężczyzn, kobiet i dzieci, głównie Żydów z różnych krajów Europy, Auschwitz-Birkenau - 1940-1945".
"Cisza"
Trębacz odegrał sygnał "Cisza" wykonywany m.in. podczas uroczystości żałobnych i upamiętniający tych, którzy odeszli. Znicze zapalili też prezydenci Polski Aleksander Kwaśniewski, Izraela Mosze Kacaw i Rosji Władimir Putin oraz pozostali szefowie oficjalnych delegacji biorących udział w obchodach.
Nowojorski kantor Joseph Malovany a cappella odśpiewał modlitwę "El maale Rahamim" (tzn. "Boże pełen miłosierdzia") odmawianą w intencji zmarłych.
Potem Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia z Katowic oraz chóry: Camerata Silesia z Katowic i Polskiego Radia z Krakowa pod dyrekcją Wojciecha Michniewskiego wykonały finałową część kantaty Krzysztofa Knittla "El maale Rahamim".
Kompozycję muzyczną Krzysztof Knittel skomponował w 2001 r. ku pamięci Żydów zamordowanych w Jedwabnem. Wychodzący z uroczystości również zapalają znicze przed pomnikiem.
"Przejmująca i wzruszająca" uroczystość
Byli więźniowie hitlerowskich obozów zagłady określili ceremonię rocznicową jako "przejmującą i wzruszającą". Odbioru uroczystości nie popsuł im nawet przejmujący chłód.
To było dla mnie olbrzymie przeżycie. Przeszły mnie ciarki, gdy usłyszałam sygnał pociągu wjeżdżającego na rampę. Natychmiast odżyły wszystkie okropne wspomnienia z obozu - powiedziała 82-letnia Barbara Pozimska, która w Auschwitz, a potem w Birkenau spędziła łącznie 3,5 roku w latach 1942-1945.
Pochodząca z Budapesztu pani Barbara znalazła się w obozie za pomoc polskim żołnierzom i kurierom, którzy przybywali z Polski na Węgry. W obozie poznała swojego późniejszego, nieżyjącego już męża, pochodzącego ze Śląska Jerzego Pozimskiego. Spędził on w Auschwitz pięć lat. Był m.in. współautorem książki na temat obozowej gehenny "Numery mówią".
Pani Barbara nie doczekała oswobodzenia obozu Birkaneu. 16 stycznia wraz z grupą innych więźniów została ewakuowana do obozu na Pomorzu. Wygonili nas pieszo na 32-stopniowy mróz i tak pędzili, stale poganiając - wspominała Barbara Pozimska, mieszkająca dziś w Tarnowskich Górach na Śląsku. Po wojnie odnalazła poznanego w obozie Jerzego, który został jej mężem.
Czwartkowe uroczystości były też wielkim przeżyciem dla córki Barbary Pozimskiej, Jolanty Bielaszki. Obóz znam tylko z opowiadań mamy, ale to, co dzisiaj zobaczyłam i usłyszałam uzmysławia mi cały ten koszmar. To przerażające - powiedziała pani Bielaszka.