Znicze jak rakiety
Maria Maliszewska ma 70 lat i krzywi się na te wszystkie dziwy, sprzedawane przy cmentarzach.
Znicze jak rakiety kosmiczne, w krzyczących kolorach. Kto to widział, by takie stawiać na mogile? - dziwi się.
Przyniosła gałęzie jodły i proste znicze, które palą się parę godzin. Najważniejsze by być tutaj w te dni i pamiętać, pomodlić się, podumać. A tego się nie kupi - dodaje po chwili pani Maria.
Jest wtorek, 31 listopada, wigilia Wszystkich Świętych. Kupcy, mimo że sprzedają pod nekropoliami od co najmniej dwóch tygodni, przeżywają prawdziwe oblężenie. Przy starej kapliczce najlepiej idą donice z małymi chryzantemami po 10 złotych. Tradycyjnie i tanio. Krakowianie jak zwykle robią zakupy w ostatniej chwili. Szukają tanich kwiatów i zniczy. Chętnych na modne tego roku znicze mrozoodporne i bukiety z postrzępionymi chryzantemami, zwanymi przez sprzedawców pajęczastymi, jest niewielu.
Autobusy i tramwaje kursujące do krakowskich nekropolii we wtorek są przepełnione. Tłumy, z wypchanymi reklamówkami i wieńcami, forsują drzwi. O godzinie 10 rano trudno wsiąść i do 184- ki, która staje przy cmentarzu Rakowickim, jak i do 105-ki, której trasa wiedzie do cmentarza Batowice. Wiele osób dopiero teraz ma czas, by uporządkować mogiły najbliższych. Kupcy, którzy przez całą noc pilnowali miejsc i swoich stoisk, niechętnie rozmawiają dziennikarzami.
Nawet w nocy sprzedawaliśmy pojedyncze znicze- mówi Magda. Ma na stoisku przy bramie cmentarza Rakowickiego najróżniejsze bukiety i znicze. Był tu pan co pytał o znicze w kształcie aniołka, a nawet rakiety.Większość szuka jednak tradycyjnych form, tanich lampionów po 2 złote, wybiera wieńce sztuczne, z suszonych kwiatów po 15,20 złotych. Ikebana, czyli kwiaty ułożone w bukiety, rzadko się sprzedaje, choć jest piękna. Zniczy są setki. Mają przeróżne kształty, palą się od kilku godzin do 9 dni! Sprzedawcy nazywają je: palmami (20 zł,palą się 5 dni), winogronami (12 zł, palą się ok. 3 dni), kulami (15 zł, nie gasną ok. 4 dni). Nowością są znicze ze szkła mrozoodpornego (wygląda jak pajęczynka) a kosztują od 15 do 20 złotych. Znaleźliśmy też niebieskie znicze przypominające lampy naftowe, tzw. naftówki. Duży okaz to wydatek 40 złotych.
Krakowianie nie chcą eksperymentować. Nie kupują bukietów z żywych róż, choć i takie proponują kupcy za 100,150 złotych. Wybierają chryzantemy. Odważniejsi: kędzierzawe, pajęczaste, anemonowe, parasolkowate; tradycjonaliści; kuliste i pomponowe o ciepłych barwach. Niosą je później na groby bliskich, owijają by nie zmarzły przez noc. W dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny przyjdą zapalić kolejne znicze i kupić miodek turecki. Karmelizowany, zastygły w bryłki cukier z dodatkiem orzechów, sprzedawany od stuleci przed bramami cmentarnymi, jest kolejnym zwyczajem, bez którego krakowianie nie mogą się obejść.
Katarzyna Kachel