Znany publicysta zniknął z anteny. Już wiadomo, dlaczego
Jan Wróbel, dziennikarz i publicysta, nie wystąpi w żadnym programie telewizyjnym ani radiowym. Nieobecność potrwa co prawda zaledwie tydzień, ale jej powód może być zaskakujący. Po 59-letniego kaprala upomniało się wojsko.
Słuchacze TOK FM mogli być zaskoczeni, gdy we wtorkowy poranek nie usłyszeli na antenie Jana Wróbla.
Okazuje się, że za nieobecnością dziennikarza i publicysty stoi wojsko. W rozmowie z portalem Press, Wróbel zdradził, że jako 59-cio letni kapral, otrzymał bilet na tygodniowe ćwiczenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Obrońca ojczyzny? Wątpliwości publicysty
Dziennikarz wyjaśnił, że skrócony, czteromiesięczny kurs, odbył jeszcze w czasach PRL.
- Moje kompetencje w zakresie wojskowości są znikome. Rozumiem, że mieszczę się w ogólnych kryteriach: osoby ze stopniami podoficerskimi pozostają do dyspozycji wojska do momentu ukończenia 63. roku życia - mówił Jan Wróbel. Publicysta wątpi w sens obsadzenia go w roli obrońcy ojczyzny, również ze względu na swój wiek.
Jak dodał, to już kolejny raz, kiedy wojsko się po niego upomniało.
W ubiegłym roku dostał powiadomienie o konieczności stawienia się w Wojskowym Centrum Rekrutacji. - Gdzie wręczono mi wezwanie do częściowej możliwej mobilizacji, co w praktyce oznaczało, że w razie ogłoszenia danego kryptonimu mam wykonywać konkretne czynności - wspominał w rozmowie z Press.
Wróbel w wojsku, lis w kurniku
Decyzja o powołaniu go na ćwiczenia była, zdaniem Jana Wróbla, ryzykowna.
- Nie powinno się wpuszczać lisa do kurnika. Dziennikarz wezwany na ćwiczenia może przecież opisać wojsko od środka, krytycznie lub ironicznie. Ale ja tego robić nie zamierzam. Przez szacunek dla państwa nie będę mieszał ról - zapowiadał publicysta.
A jaki będzie efekt tej zapowiedzi? Być może słuchacze przekonają się w kolejnych tygodniach.
Czytaj również: Polacy dostają pisma. Wojsko mobilizuje SUV-y? Wyjaśniamy
Źródło: Press/WP