Znany ekspert oskarżony o plagiat. Jest reakcja

Zamieszanie wokół doktoratu Jacka Bartosiaka, autora książki "Pacyfik i Eurazja". Prawnik i wykładowca Michał Piegzik przeanalizował jej treść i zarzucił Bartosiakowi szereg merytorycznych błędów oraz plagiat. Do sprawy odniósł się już autor i jego promotor.

Znany ekspert oskarżony o plagiat
Znany ekspert oskarżony o plagiat
Źródło zdjęć: © Twitter

28.05.2023 | aktual.: 28.05.2023 15:35

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jacek Bartosiak zyskał popularność dzięki treściom, które publikował na YouTube po wybuchu wojny w Ukrainie. Wcześniej związany był z Nową Konfederacją i Fundacją Republikańską. Jest założycielem organizacji Strategy & Future, która zajmuje się geopolityką.

Michał Piegzik to z kolei prawnik i wykładowca szkockiego Edinburgh Nepier University, który zajmuje się m.in. sytuacją na Pacyfiku. Jak twierdzi, przeanalizował podrozdział książki "Pacyfik i Eurazja", która powstała na podstawie pracy doktorskiej Jacka Bartosiaka.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Piegzik opublikował szereg bardzo krytycznych recenzji publikacji Bartosiaka na temat wojny na Pacyfiku. W 26-stronicowej analizie zarzuca mu zwłaszcza błędy merytoryczne dotyczące działań Japonii w czasie II wojny światowej.

Na Twitterze napisał, że Bartosiak "nie zna treści japońskich opracowań i dokumentów, a także stara się manipulować wiedzą historyczną, aby pasowała do jego tezy".

Za chwilę dodał, że "masa krytyczna została przekroczona". "Zajmuję się wojną na Pacyfiku od 15 lat. Pracowałem naukowo 3 lata w Tokio, gdzie napisałem swój doktorat. Wydałem 7 książek i 30 artykułów w PL/za granicą. Milczałem za długo" - napisał i za chwilę zarzucił Bartosikowi plagiat.

Sprawę szybko podchwycili inni użytkownicy Twittera, którzy zaczęli wklejać zdjęcia z raportu amerykańskiego think-tanku RAND oraz pracy doktorskiej Bartosiaka.

Oświadczenia na Twitterze

Skontaktowaliśmy się z zainteresowanym. W rozmowie telefonicznej nie chciał komentować sprawy i odesłał nas do postów, które zamieścił na Twitterze.

"Gdy okazało się, że trudno Panu sprostać polemice z innymi materiałami merytorycznymi, nie zaprzestał Pan gromkich krzyków i zaczął Pan atakować stronę formalną pracy, wykorzystując fakt, że większość z ogromnej rzeszy odbiorców w mediach społecznościowych i tak nie zajrzy do analizowanych materiałów, w tym do pracy doktorskiej lub materiałów z przypisów, szczegółowych recenzji, istoty suplementu itd. Biorąc pod uwagę wielką liczbę odbiorców tych treści, jest to wywieranie wpływu na osobę lub grupę w taki sposób, by nieświadomie i z własnej woli realizowała cele osoby manipulującej" - napisał Bartosiak.

I podkreślił, że dalsze takie zachowanie będzie oznaczało, iż Piegzik narusza jego dobra osobiste. "Wypełnia Pan znamiona zniesławienia i znieważania określone stosownymi przepisami i orzecznictwem sądów" - podsumował.

Promotor pracy doktorskiej Jacka Bartosiaka Bogdan Góralczyk zapowiedział z kolei w rozmowie z WP, że jeżeli będzie potrzebna odpowiedź, to przedstawi ją w formie publicystycznej.

"Doktorat J. Bartosiaka napisany w 2015 r. był jednym z najlepszych, jakie znam i miałem w ręku. Był na naszym rynku pionierski i nie dziwi fakt, że jego późniejsza wersja książkowa odniosła taki sukces [...] Zarzuty o plagiat dotyczą, jak rozumiem, jednego rozdziału w doktoracie, napisanego jako "historyczna ilustracja". Czy można mówić o plagiacie, jeśli jest tam zbiorczy przypis?" - podsumował na Twitterze prof. Góralczyk.

Czytaj też: