Znany alpinista Artur Hajzer zginął na Gaszerbrum
Artur Hajzer nie żyje - dramat polskich himalaistów
Kolejny dramat po Broad Peak
Po niedawnej tragedii na Broad Peak, w której zginęło dwóch Polaków - Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski, polski alpinizm przeżywa kolejny dramat polskich himalaistów w pakistańskim Karakorum.
Biorący w wyprawie na Gaszerbrum Marcin Kaczkan poinformował, że jego partner, legenda polskiego himalaizmu Artur Hajzer, spadł do podstawy kuluaru (zagłębienia u podnóża góry) i nie żyje. Według Kaczkana, razem z Hajzerem schodzili ze ściany. Starszy i bardziej doświadczony Artur Hajzer schodził pierwszy, a nad nim szedł Kaczkan. W pewnym momencie Kaczkan zauważył, że "Artur nie schodzi, ale po prostu spada". Himalaista spadł około 500 metrów dzielących go od podstawy góry.
Kaczkan jak najszybciej zszedł na dół, jednak Artur Hajzer już nie żył. Następnie Marcin Kaczkan zdołał zejść do obozu na wysokości 6,5 tys. metrów, gdzie pomogli mu alpiniści z Rosji.
Celem wyprawy Hajzera i Kaczkana było zdobycie dwóch ośmiotysięczników: Gaszerbrum I i Gaszerbrum II w jednym sezonie oraz przygotowanie do ewentualnych wypraw zimowych.
Obok: Marcin Kaczkan i Artur Hajzer 24 czerwca podczas ostatniej wyprawy na Gaszerbrum.
(Wikipedia/polskihimalaizmzimowy.pl/TVN24/meg/mj)