Znana modelka prowadzi terapię śmiechem
Ich znak rozpoznawczy to kolorowe stroje i cyrkowe rekwizyty - noszą jaskrawe peruki, za duże spodnie, różnobarwne skarpety. Tak ubrani wolontariusze Fundacji Dr Clown odwiedzają szpitale w całej Polsce. Wśród nich jest znana modelka, Katarzyna Butowtt.
19.10.2011 | aktual.: 25.10.2011 12:27
- Na początku trudno oswoić się z różnymi reakcjami dzieci na nasz widok - mówi Agnieszka, która jako wolontariusz pracuje od 5 lat. - Zdarza się, że kiedy wchodzimy do szpitalnego pokoju, maluchy z wrzaskiem zaczynają uciekać do swoich mam lub chowają się w odległym kącie pomieszczenia. Najwspanialszy moment następuje wtedy, gdy te dzieci z radością zaczynają się z nami bawić - opowiada Agnieszka.
Na terenie Warszawy działa około 30 związanych z fundacją wolontariuszy. Są wśród nich osoby w różnym wieku, pracujący w różnych zawodach. W kilkuosobowych grupach odwiedzają oni szpitale, gdzie prowadzą tzw. terapię śmiechem. Ubrani w kolorowe stroje klaunów, rozmawiają z pacjentami przebywającymi m.in. na oddziałach onkologicznych, chirurgicznych, psychiatrycznych. Rozmawiają, ale też wykonują dla nich magiczne sztuczki, żonglują, "kręcą balony" - czyli tworzą z nich różnokolorowe zwierzątka.
Każdy z wolontariuszy ma własny pseudonim - dr Zdrówko, dr Iskierka. Wśród nich jest też dr Guzik - Katarzyna Butowtt, znana modelka. Jak mówi, do Fundacji Dr Clown trafiła przypadkowo - chciała zaangażować się działalność, dzięki której będzie mogła jakoś pomóc innym. Siedziba fundacji znajdowała się blisko jej domu, więc postanowiła spróbować najpierw tam. Zgłoszenie modelki rozpatrywała Anna Borkowska, która podczas pierwszego spotkania nie rozpoznała osoby, z którą rozmawiała. - Nie było żadnej taryfy ulgowej - opowiada Butowtt. - Jak każdy początkujący wolontariusz, najpierw przyglądałam się pracy innych, a później sama zaczęłam "występować" przed pacjentami. Na początku inni klauni traktowali mnie bardzo podejrzliwie - chyba myśleli, że działalność w fundacji to tylko mój chwilowy kaprys. Jednak jestem wolontariuszką od dziewięciu lat i nie mam zamiaru rezygnować - mówi modelka. Działalność fundacji wspierają też inne gwiazdy, jak np. Małgorzata Socha czy Michał Piróg.
Fundacja Dr Clown powstała w 1999 roku. Jest to jedyna tego typu instytucja w Polsce, która realizuje ideę terapii śmiechem. Zapoczątkował ją w latach 60. XX w. Hunter Campbell - amerykański lekarz, zwany także Patchem Adamsem. To na podstawie jego biografii powstał film „Patch Adams” z Robinem Williamsem w roli głównej. Ten obraz był też inspiracją dla Agnieszki, jednej z wolontariuszek, którym towarzyszyliśmy podczas wizyty w Warszawskim Szpitalu Dla Dzieci. - Zgłosiłam się do fundacji, bo chciałam pomagać innym właśnie w ten sposób - dając im odrobinę radości - mówi. Zaznacza jednak, że działalność wolontariuszy nie skupia się tylko na wykonywaniu magicznych sztuczek. Bardzo ważne są też rozmowy z rodzicami przebywających w szpitalu dzieci, a także z personelem. - Dla nich wszystkich pobyt małego dziecka w szpitalu jest ciężkim przeżyciem. Swoją obecnością staramy się choć częściowo złagodzić ten stres. Trzymamy się też zasady, aby nie pytać o szczegóły przebiegu choroby danego dziecka; nie komentujemy
sposobu prowadzenia leczenia – opowiada Agnieszka, z zawodu grafik komputerowy. Wraz z nią Oddział Pediatryczny Warszawskiego Szpitala Dla Dzieci odwiedziła Gosia, która pracuje w firmie turystycznej i Marta - studentka pedagogiki na UW.
Dziewczyny są świetnie zgraną drużyną - wspierają się podczas rozmów z pacjentami, pomagają też sobie podczas wykonywania magicznych sztuczek. Każda z nich realizuje określone zadania - Agnieszka żongluje, Gosia wyciąga z kolorowe tkaniny z magicznego - pozornie pustego - worka, Marta zapełnia kolorowymi obrazkami początkowo niezapisany zeszyt. Jeśli dzieci z nieufnością reagują na najbardziej jaskrawo ubraną Agnieszkę, do akcji wkracza Marta, która prawie nie ma makijażu; jej strój jest też bardziej „stonowany”. Po spokojnej rozmowie z nią maluchy chętnie włączają się do zabaw zaproponowanych przez całą trójkę. - Jednak nigdy nie zmuszamy dzieci do przyłączenia się do grupy. Jeśli po przyjaznej rozmowie maluch nadal nie chce angażować się w zabawę, odchodzimy. Zwykle po krótkiej obserwacji tego, co robimy, dzieciaki, które wcześniej się wahały, same do nas podchodzą - śmieje się Marta.
Zanim wolontariusze trafią na oddział, muszą przejść specjalne szkolenia. - Składają się na nie trzy podstawowe bloki - mówi Anna Mossakowska, Pełnomocnik Fundacji Dr Clown w Warszawie. - Każda z osób uczestniczy w szkoleniu prowadzonym przez psychologa, podczas którego doskonali swoje umiejętności interpersonalne. Z wolontariuszami pracują też lekarze, którzy przedstawiają charakterystyki chorób najczęściej występujących na poszczególnych oddziałach. Przyszły „dr klaun” powinien też opanować kilka magicznych sztuczek - tłumaczy Mossakowska.
Polskich „Patchów Adamsów” wciąż przybywa. Fundacja Dr Clown działa w 26 miastach na terenie całego kraju i – jak mówi Anna Mossakowska - ciągle zgłaszają się do niej nowi wolontariusze. Zapewne wielu z nich kieruje się przekonaniem, o którym mówiła mi Agnieszka: „chciałabym zrobić w życiu coś, co przyda się ludziom, a nie tylko strawić je na jedzeniu i kupowaniu”.
Anna Korzec, Wirtualna Polska