Znamy decyzję ws. kary dla posłanki PiS za głośne słowa o deportacji muzułmanów. Jest niejawna
Posłanka PiS Beata Mateusiak-Pielucha została ukarana przez sejmową komisja etyki za słowa o deportacji ateistów, prawosławnych czy muzułmanów, którzy nie złożą oświadczeń dotyczących respektowania konstytucji - dowiedziała się nieoficjalnie Wirtualne Polska. - Sejm to urząd cenzorski - ocenia sama zainteresowana, która o karze dowiedziała się od nas, bo decyzja komisji jest...niejawna.
08.02.2017 | aktual.: 08.02.2017 14:50
Słowa posłanki, które odbiły się szerokim echem nie tylko w Polsce, padły w jej tekście na portalu wPolityce.pl w listopadzie. Mateusiak-Pielucha przekonywała w nim, że osoby niebędące katolikami powinny oświadczać, że znają i zobowiązują się w pełni respektować polską Konstytucję, a ci którzy nie złożą oświadczenia, powinni zostać deportowani.
Według nieoficjalnych informacji Wirtualnej Polski posłanka za te słowa została ukarana przez komisję etyki zwróceniem uwagi, czyli najmniejszą z kar, którymi dysponuje komisja (pozostałe to upomnienie i nagana).
Poseł Kukiz'15 Grzegorz Długi, który jest szefem tej komisji, mówi WP, że może jedynie "potwierdzić fakt podjęcia uchwały".
Wyjaśnia, że komisja podjęła decyzję, że nie będzie informować o treści uchwały, bo posłanka może się od niej odwołać do prezydium Sejmu.
- Decyzja o ukaraniu przez zwrócenie uwagi jest podjęta, ale możemy o niej informować - mówi WP jeden z członków komisji.
- Decyzja była oczywista. Mateusiak-Pielucha się broniła mówiąc, że jej słowa były wyrwane z kontekstu, ale nie było czego bronić - relacjonuje inny.
Jego zdaniem trzymanie w tajemnicy decyzji o ukaraniu posłanki nie ma większego sensu. - Dyskutowaliśmy na ten temat i ostatecznie taką podjęliśmy decyzję ze względu na odwołanie posłanki. Prezydium Sejmu i tak przychyla się w 90 proc. sytuacji do naszych decyzji, więc powinni podtrzymać karę - dodaje.
Przeciwnego zdania jest inny z posłów. - W komisji większość ma opozycja, a w prezydium Sejmu rządzi PiS, wiec na pewno uchylą karę - ocenia.
Posłanka PiS o decyzji komisji etyki dowiedziała się od Wirtualnej Polski. - Nie wiem, co zdecydowała komisja, bo mam być powiadomiona na piśmie – mówi nam Mateusiak-Pielucha. Zaznacza, że decyzję o ewentualnym odwołaniu podejmie po zapoznaniu się z uzasadnieniem.
- Nie przejmę się decyzją komisji o ukaraniu mnie, choć oznaczałaby ona, że Sejm jest urzędem cenzorskim. Zawsze byłam za wolnością wypowiedzi - podkreśla. Wnioski o ukaranie posłanki przez komisję etyki złożyli posłowie Platformy, Nowoczesnej i Kukiz'15. Miały być one rozpatrzone na poprzednim posiedzeniu przed dwoma tygodniami, jednak Mateusiak-Pielucha się na nim nie stawiła. - Do jednej nieobecności na posiedzeniu komisji poseł ma prawo, jednak za drugim razem już musi się stawić - mówi WP poseł z tej komisji.
Tekst Mateusiak-Pieluchy dotyczył wydarzeń wokół filmu "Wołyń". "Powinniśmy wymagać od ateistów, prawosławnych czy muzułmanów oświadczeń, że znają i zobowiązują się w pełni respektować polską Konstytucję i wartości uznawane w Polsce za ważne. Niespełnianie tych wymogów powinno być jednoznacznym powodem do deportacji" - napisała w portalu wPolityce.pl.
Później, we wpisie na Facebooku, wyjaśniła, że chodziło jej o imigrantów. "Napisałam o problemie związanym z zagrożeniem, jakie stanowi coraz większa ilość pracujących i żyjących w Polsce imigrantów" - tłumaczyła.