"To jest prawdziwa inwigilacja w czasie rzeczywistym". Kanadyjski badacz z Citizen Lab zdradza kulisy polskiej afery z Pegasusem
Nie cichnie echo szokujących doniesień w związku z włamaniem na telefon senatora Krzysztofa Brejzy. W rozmowie z dziennikarką "Faktu" Katarzyną Kozłowską John Scott Railton, badacz z Citizen Lab przyznał, że wzorzec postępowania z telefonem senatora sugeruje, że był priorytetem dla służb.
03.01.2022 07:48
Na temat badań interdyscyplinarnego laboratorium badawczego "Citizen Lab" działającego przy Uniwersytecie Toronto w Kanadzie, zrobiło się głośno w grudniu zeszłego roku. Jednostka badawcza ustaliła wówczas, że telefony komórkowe trzech polityków opozycji w Polsce, w tym czynnego senatora Krzysztofa Brejzy, były obiektem ataku wojskowym oprogramowaniem Pegasus.
W rozmowie z dziennikarką "Faktu" Katarzyną Kozłowską, John Scott Railton, starszy badacz z Citizen Lab przyznał, że ostatnie poczynania polskich służb stawią je raczej w złym towarzystwie, bo tuż obok innych przypadków włamań do telefonów działaczy na rzecz praw człowieka w Syrii, Meksyku czy Egipcie. Badacz podkreślił także, to mogą pojawić się kolejne doniesienia.
"To narzędzie, o którym Służba Bezpieczeństwa mogła jedynie marzyć"
Zdaniem Railtona istnieje wyraźny związek pomiędzy faktem, że w Polsce zidentyfikowano aktywnego operatora Pegasusa oraz tym, że cele Pegasusa to osoby będące w specyficznej relacji z władzą: a konkretnie krytykujące tę władzę. Ustalenia Citizen Lab pod kątem wykorzystania Pegasusa w Polsce sięgają aż listopada 2017 roku. To podkreśla tylko kluczowe znaczenie niezależnego dochodzenia, które należałoby podjąć.
Póki co polskie służby nie potwierdziły, ani nie zaprzeczyły używania lub wykorzystywania Pegasusa do swoich działań operacyjnych. Wg. Railtona to sygnał ostrzegawczy dla obywateli.
- Informacja o tym, że ktoś był celem politycznym ataku hakerskiego w połączeniu z brakiem woli wyjaśnienia tej sprawy przez władze, byłaby dla mnie czerwoną flagą. Warto sobie uświadomić, że Pegasus to narzędzie inwigilacji, o którym Służba Bezpieczeństwa mogła jedynie marzyć. W czasach Polski Ludowej żeby kogoś szpiegować, trzeba było mieć sieć informatorów, trzeba było instalować w ścianach mikrofony i całą infrastrukturę. Teraz wystarczy jeden klik, by dostać się do czyjejś sypialni - powiedział Railton.
- Jako obywatel chciałbym wiedzieć, czy władza korzysta z takiego narzędzia zgodnie z jego przeznaczeniem, czy też go nadużywa. To dziś prawdziwy test praworządności — dodał.
Badacz z Citizen Lab: "To jest prawdziwa inwigilacja w czasie rzeczywistym"
Kozłowska dopytywała się dlaczego włamywano się do telefonu senatora Brejzy aż 33 razy i o czym to świadczy z perspektywy operujących Pegazusem.
- Cechą Pegasusa jest to, że może infekować urządzenie wielokrotnie. Tajne służby działają zwykle tak, że włamują się do urządzenia, kradną całą jego zawartość, na przykład wszystkie zdjęcia, rozmowy i informacje z ostatnich dwóch lat, i wszystko, co zostało zgromadzone w chmurze. W ten sposób budują sobie bazę danych. Ale potem włamują się ponownie, bo chcą więcej. Chcą wiedzieć nie tyko, co ich cel robił kiedyś, ale co robi teraz - tłumaczł Railton.
Zdaniem badacza, zwykle obserwują znacznie mniejszą częstotliwość włamań przy pomocy Pegazusa. Wzorzec postępowania zaobserwowany na telefonie senatora Brejzy świadczy, że jego właściciel jest priorytetem dla służb i że jest na ich celowniku.
Źródło: "Fakt"