"Znałem Ziobrę tak samo jak premier Belka Jennifer Lopez"
Paweł Wilkoszewski powiedział przed komisją śledczą ds. nacisków, że jako członek zespołu prokuratorskiego ds. zbadania przecieków ws. akcji CBA w
ministerstwie rolnictwa nie utrzymywał specjalnych kontaktów z
ówczesnym ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro. Wilkoszewski stwierdził też, że zanim rozpoczął pracę w resorcie sprawiedliwości znał Ziobrę "tak samo jak premier Belka Jennifer Lopez".
15.04.2009 | aktual.: 15.04.2009 14:36
Pytany, czy przekazywał wówczas Ziobrze relacje ze śledztwa ws. przecieku z akcji CBA w ministerstwie rolnictwa powiedział, że tylko na jego początku "mogła być rozmowa telefoniczna", a potem rozmawiał jedynie na temat doniesień medialnych. Wilkoszewski oświadczył, że nigdy nie był wywierany na niego nielegalny nacisk przez Ziobrę, albo inne osoby z rządu, czy służb specjalnych. Zeznał, że nie wie, czy był plan śledztwa w sprawie przecieku. Jego zdaniem, decyzje w zespole podejmowano na zasadzie konsensusu w oparciu o materiał dowodowy. Jego zdaniem, ostateczny głos należał do ówczesnej szefowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie Elżbiety Janickiej i prok. Andrzeja Szeligi.
Wilkoszewski potwierdził, że w 2007 r. jako członek zespołu prokuratorskiego ds. zbadania przecieków ws. akcji CBA w resorcie rolnictwa był przetransportowany wojskowym helikopterem na przesłuchanie b. szefa PZU Jaromira Netzla. Podkreślił, że decyzję o użyciu maszyny musiał wydać "ktoś z wojska". Według Wilkoszewskiego, podczas przesłuchania Netzla nie doszło do wymuszania zeznań ani nie było innych nieprawidłowości. Zaprzeczył, że brał udział w zeznaniach byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka.
Wilkoszewski podkreślił, że nie pełnił ważnej funkcji w zespole, a podejmowane przez prokuratorów wnioski nie były jego autorstwa. Świadek zeznał, że członkowie zespołu korzystali ze wzorów postanowień, które gromadził na swoim laptopie. Zaznaczył, że na służbowym laptopie zgromadzone były materiały, które "mogły być potrzebne prokuratorom w czynnościach". - Nie przygotowywałem ich. Wprowadzałem jedynie do laptopa - tłumaczył. Wilkoszewski zeznał, że według jego wiedzy na pendrivie, który stracił, nie było informacji objętych gryfem tajności. O zagubieniu pendriva przez Wilkoszewskiego media informowały na początku 2008 r. Według mediów, miały na nim być kopie najgłośniejszych spraw toczących się za rządów PiS.
Wilkoszewski powiedział, że "raczej zgubił" dysk, a mniej prawdopodobne jest, że mu go ukradziono. - Nie pamiętam co było na nim dokładnie zapisane, gdy go straciłem - podkreślił. Jego zdaniem, mogły tam znaleźć się "dane z postępowań karnych". Przyznał, że zdarzyło się, że w siedzibie ABW, jako członek zespołu prokuratorskiego do wyjaśnienia przecieku z akcji CBA w ministerstwie rolnictwa, drukował m.in. postanowienia o przeszukaniu. - Wynikało to z dynamiki przeprowadzanych czynności - tłumaczył.
Wilkoszewski był pytany również o spotkanie z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą na początku lipca 2007 r. w restauracji na ul. Foksal. Jak zeznał, była tam także kobieta, która kończyła pracę w resorcie oraz jeszcze jedna osoba z ministerstwa. - To było pożegnalne spotkanie. Trwało od dziewiątej wieczorem do pierwszej - mówił. Dodał, że o szczegółach spotkania może powiedzieć na posiedzeniu niejawnym komisji. Według spekulacji medialnych, to spotkanie jest również brane pod uwagę jako moment przecieku.
Wilkoszewski, niegdyś asystent Ziobry, obecnie asesor w prokuraturze warszawskiej, powiedział przed komisją, że - jego zdaniem - nie było prób uczynienia go prokuratorem wbrew prawu. Według doniesień medialnych Elżbieta Janicka, była szefowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie chciała wcześniej niż dopuszczały to przepisy, przeprowadzić procedurę, która umożliwiłaby Wilkoszewskiemu zostanie prokuratorem. Zdaniem Wilkoszewskiego, sytuacja złamania prawa albo procedur nie miała miejsca. Jak podkreślił, do objęcia funkcji prokuratora wymagany jest rok bycia prokuratorskim asesorem.
Wilkoszewski przyznał, że sporządzał analizy jako asesor prokuratorski w sprawach, do których był wyznaczony, także w sprawie dr. Mirosława G. Zeznał, że większość z analiz sporządzał sam, a część na życzenie Janickiej. Zeznał też, że po tym jak zasugerowano mu, aby zrezygnował z prac w zespole prokuratorskim, ponieważ może być to źle odebrane w kontekście jego wcześniejszej pracy w charakterze asystenta Ziobry, zaprzestał dokonywania czynności procesowych.
Wilkoszewski zaznaczył, że po tym wydarzeniu "wspierał zespół technicznie", "streszczał sprawę" nowym prokuratorom do niego dołączającym oraz brał udział w niektórych rozmowach między członkami zespołu. Pytany, czy wnioskował o przeszukanie u dyrektora gabinetu politycznego b. ministra SWiA Janusza Kaczmarka powiedział, że "mógł rzucić taką sugestię, ale nie wniosek". Wilkoszewski zaprzeczył, żeby, jako asystent Ziobry, prowadził czynności prokuratorskie. Dodał, że słyszał o tym, iż w gabinecie poprzedniego ministra sprawiedliwości w rządzie PO Zbigniewa Ćwiąkalskiego, była osoba pracująca także w prokuraturze.