Znak drogowy wbity w auto. Kierowca: Nic się nie stało

Ułańską fantazją wykazał się 24-letni kierowca z Białegostoku. Jechał przez miasto ze znakiem drogowym nakazu wbitym w maskę auta. Gdy zatrzymał go policjant i zapytał, co się wydarzyło, ten spokojnie odparł: "Nic".

Znak drogowy wbity w auto. Kierowca: Nic się nie stało
Znak drogowy wbity w auto. Kierowca: Nic się nie stało
Źródło zdjęć: © KMP Białystok
Violetta Baran

19.12.2022 | aktual.: 19.12.2022 10:36

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Policjant z białostockiej dochodzeniówki, który wracał z pracy do domu, zauważył dość niecodzienny widok: citroena ze znakiem drogowym wbitym w maskę. Jego kierowca, nie zwracając uwagi na tę dziwną "ozdobę", jechał ul. Zabłudowską w Białymstoku.

Gdy citroen zjechał z jezdni do zatoczki autobusowej i tam się zatrzymał, policjant postanowił sprawdzić, czy wszystko jest w porządku.

- Co się stało? - zapytał kierowcę, gdy ten opuścił szybę w drzwiach auta.

- Nic się nie stało - odparł beztrosko kierowca.

Stracił prawo jazdy, grożą mu dwa lata więzienia

Ta beztroska i silna woń alkoholu, sprawiły, że policjant zabrał kierowcy kluczyki i postanowił wezwać swoich kolegów z drogówki.

Okazało się, że 24-latek miał blisko promil alkoholu w organizmie.

Mężczyzna stracił prawo jazdy, a jego pojazd, wraz ze znakiem drogowym, odjechał na lawecie.

To nie koniec problemów 24-latka. Za jazdę po pijanemu grożą mu dwa lata więzienia.

Skąd wziął się znak drogowy nakazu, wbity w maskę citroena? Tego policjanci nie wyjaśnili.

Przeczytaj także:

Źródło: KMP Białystok

Komentarze (11)