Znajomi księdza oskarżonego o pedofilię: był dumą wsi, a potem zaczął szaleć
Z księdza Bogdana była dumna cała wieś. Był wyświęcony przez Jana Pawła II i młodo został proboszczem w podwarszawskiej Kobyłce. - Wtedy zaczął "szaleć". Znikał z parafii mówiąc, że idzie "na ryby" – mówią nam jego znajomi. Oskarżony o pedofilię kapłan wrócił do rodzinnej wioski, gdzie sieje zgorszenie.
Wieś Duczki pod Wołominem, piątek wieczór. Ciągnąca się wzdłuż torów niewybrukowana ulica tonie w mroku. Rzadko ustawione latarnie dają wątłe światło. Poza brnącą w śniegu dziewczyną w okolicy nie widać żywego ducha. Nastolatka bez wahania wskazuje, gdzie mieszka ksiądz Bogdan S. Oskarżony przez prokuraturę o obcowanie płciowe z 13-latką kapłan stracił funkcję proboszcza w Kobyłce i wrócił do rodzinnej wsi. Na wąskiej uliczce spotykam mężczyznę, który wraca od mieszkającej tam mamy. - Wszyscy wiedzą, że który dom należy do księdza. Trzeba z tym zrobić porządek i go zamknąć. Pilnuję moich dzieci, ale ludzie nie zawsze są wyczuleni – ocenia.
"Mówił, że jedzie na ryby. Nikt go nie podejrzewał"
Dom księdza Bogdana jest ukryty za najwyższym w okolicy płotem, który zasłania budynek nie tylko od strony drogi, ale i od strony sąsiadów. Pan Jerzy, najbliższy sąsiad pokazuje szczelny płot z nadbudówką. - Rodzina zawsze była trochę dzika, bo z nikim nie utrzymywali kontaktu. Póki żył ojciec trzymał syna krótko. Jak zmarł to ksiądz zaczął "szaleć" - opowiada.
Duchowny miał od tej pory okazały, dwukondygnacyjny dom dla siebie. Na tyłach posesji w starszym budynku mieszkają jego matka i siostra. Ks. Bogdan był wtedy proboszczem w oddalonej o 5 kilometrów Kobyłce. Jego wierni zauważyli, że często opuszczał parafię. – Mówił, że jedzie na ryby. Nikt go nie podejrzewał – przyznaje jeden z mieszkańców Kobyłki. Proboszcz był w tym czasie często widywany w Duczkach.
Sąsiad : - Najpierw przyjeżdżał ksiądz, a 10 minut później przyjeżdżała dziewczyna. Potem nawet przestał się kryć. Wszyscy na to we wsi przymykali oko, bo to były pełnoletnie kobiety.
Proboszcz nagle znika z parafii
Kwiecień 2015 roku. Proboszcz Bogdan nagle znika z parafii w Kobyłce. Na jej stronie pojawia się enigmatyczny komunikat na temat jego rezygnacji spowodowanej stanem zdrowia. Podczas niedzielnej mszy ksiądz z innej parafii przedstawia nowego proboszcza. – Powiedział, że do wyjaśnienia spraw obyczajowych jest odsunięty. Chodziły wcześniej różne plotki, ale się nimi nie interesowałem. Ksiądz Bogdan sprawiał dobre wrażenie - mówi pan Jacek, który był wówczas na mszy.
Miasteczko huczy od spekulacji. Ludzie dyskutują na forum o zmianach w parafii.
„Jestem w totalnym szoku, różnie o nim myślałam, ale takiego odejścia w życiu bym nie przewidziała. Jeszcze tydzień temu byłam na mszy odprawianej przez niego, nic nie wskazywało na "taki cyrk". Słyszałam, że jest po operacji? Tylko teraz nie wiem jakiej?” – pisze jeden internautów.
„Wyprowadzili go w kajdankach za zrobienie dziecka trzynastolatce. Może to plotka, ale huczy w całej Stefanówce (nazwa parafii w Kobyłce - przyp.WP)” – pisze inny.
„To jest bardzo ufna i delikatna dziewczynka, takie dzieci są najbardziej narażone na wyrafinowaną grę dorosłych. Jestem zdruzgotana jakiej kanalii się spowiadałam co tydzień od lat. Nie mogę spać jestem w stresie teraz. Codziennie zastanawiam się jaki sens ma spowiedź. Jestem pewna, że nigdy w życiu nie będę ,,u spowiedzi'' – oburza się „kolenka1”.
Prokuratura stawia zarzuty, ale ksiądz pozostaje na wolności
Spekulacje ucina prokuratura stawiając księdzu zarzut obcowania płciowego z osobą poniżej 15. roku życia. Oskarżą też kapłana o nakłanianie do składania fałszywych zeznań. O sprawie piszą media. Dziennikarze ujawniają, że ksiądz przez 10 miesięcy molestował 13-letnią dziewczynkę. Diecezja Warszawsko-Praska informuje, że ksiądz odszedł z funkcji proboszcza. Media wytykają prokuraturze, że mimo ciężkich zarzutów od niemal trzech lat ksiądz pozostaje na wolności. Prokuratura wyjaśnia, że wobec księdza zastosowano poręczenie majątkowe i dozór policyjny.
Sąsiad księdza z Duszek: - Odkąd wykorzystał 13-latkę uważam go za zwyrodnialca. Powiedziałem mu prosto w twarz, że jest pedofilem. Wkurzył się. Odpowiedział, że moje dni są policzone – relacjonuje sąsiad księdza.
Skrzywdzona przez kapłana nastolatka mieszkała wcześniej niedaleko kościoła w Kobyłce i chodziła do pobliskiej szkoły z którą parafia ściśle współpracuje. Uczniowie przychodzą na zajęcia pozalekcyjne w budynkach parafii. Ks. Bogdan jeszcze zanim został proboszczem był mocno zaangażowany w pracę z młodzieżą. Sąsiadka księdza z Duczek: – Organizował wycieczki. Sama jako dziecko byłam na kilku. Zachowywał się normalnie. Nic nie wskazywało, by interesował młodymi dziewczynami.
Wyświęcony przez Jana Pawła II
Katolickie pismo "Idziemy" poświęciło kapłanowi w 2011 roku artykuł, gdy jego kościół miał być konsekrowany. „Ma dobry kontakt z parafianami, z każdym chętnie rozmawia. Największe wyzwanie stanowi dla niego duszpasterstwo młodzieży. Co prawda grupa oazowa liczy około 30 osób, dobrze układa się też współpraca z dyrekcją pobliskiej szkoły” – czytamy w tekście. „Spokojna atmosfera małego miasteczka: wokół same domki. Panuje rodzinny klimat, wszyscy się znają albo są ze sobą spokrewnieni” – pisze dziennikarka. Tekst ilustruje zdjęcie z 1987 roku, na którym papież Jan Paweł II patrzy na ks. Bogdana z łagodnym uśmiechem. Młody kapłan ma ręce złożone do modlitwy. Z podpisy wynika, że ks. był wtedy wyświęcony przez papieża jako jedyny duchowny z całej archidiecezji.
- Wszyscy byli z niego dumni. Ksiądz z takiej małej wsi, który został wyświęcony przez Jana Pawła II – mówi jeden z mieszkańców Duczek. - Jego msza prymicyjna to było wielkie wydarzenie. Na płotach wzdłuż ulicy rozwieszane były chorągiewki. Zwrócono się do mnie, bym ma mojej ulicy ułożył chodnik, by było bardziej godnie. Uznałem, że to przesada – opowiada nam pan Henryk, znajomy rodziny. - Jak dzieciak Bogdan był grzeczny. Młodo został proboszczem i mu odbiło. Poczuł się ważny, przestał poznawać znajomych – dodaje.
"Wychodzi najczęściej po zmroku. I unika ludzi"
Kobyłka, piątkowe popołudnie. Ulica przy której stoi ceglany budynek kościoła jest pusta. Drzwi do świątyni są zamknięte. Na dzwonek nie reagują ani obecny proboszcz, ani wikary. Pani Agnieszka, która prowadzi zakład fryzjerski obok kościoła przyznaje, że sprawa przed trzema laty wywołała w lokalnej społeczności podział na obrońców i krytyków księdza Bogdana – Podział był pół na pół. Emocje były ogromne. Niektórzy z klientów sam zaczynali poruszać temat. Starałam się te rozmowy ucinać, bo sama tu nie mieszkam – tłumaczy. - Dewotki to broniły, które siedzą na okrągło w kościele. Urzędnicy kościelni też – denerwuje się pan Włodzimierz, ktory przejeżdza obok kościoł na rowerze. Bardziej stonowana jest inna mieszkanka Kobyłki, która nie chce zdradzić nawet swojego imienia. – Chodziły różne słuchy o kontaktach księdza z kobietami. Ta 13-latka była z biednej rodziny. Podobno im pomagał. Może nie była bez winy. Choć to nie usprawiedliwia księdza, jako dorosłego mężczyzny – ocenia.
Sąsiedzi kapłana przyznają, że ks. Bogdan po utracie funkcji proboszcza mimo zarzutów cieszy się swobodą. Dodają, że był szukany przez policję, gdy nie stawił się na jedną z rozpraw. – Pytali o niego policjanci, ale ksiądz często wyjeżdża do Niemiec. Założył firmę i sprowadza stamtąd samochody. Ma też konkubinę – mówi jeden z nich.
Z ks. Bogdanem nie udało się nam skontaktować. Nie było go w domu.
Znajomy księdza: - Jest widywany w Duczkach. Wychodzi najczęściej po zmroku. Jest ubrany po cywilnemu. I unika ludzi.