Zmienił zdanie? Kaczyński może być "dożywotnim" prezesem PiS
Jarosław Kaczyński - wbrew swoim własnym zapowiedziom - prawdopodobnie znów będzie ubiegał się o funkcję prezesa Prawa i Sprawiedliwości - wynika z nieoficjalnych rozmów WP z politykami tej partii. - Bez Kaczyńskiego PiS się rozleci - mówi jeden z działaczy.
Jesień 2023 roku. Jarosław Kaczyński udziela wywiadu Polskiej Agencji Prasowej. Dziennikarz pyta go o to, czy odda stery w swojej partii. Prezes odpowiada: "Nie ma sensu podejmować dyskusji w tych sprawach. Moja kadencja jako prezesa PiS upływa w 2024 r., jeszcze przed wyborami prezydenckimi. Nastąpi wtedy wybór nowego szefa partii. Jeżeli nie będzie nadzwyczajnych wydarzeń, to tak zostanie to przeprowadzone".
Kaczyński po stwierdzeniu, że dyskusja w tej sprawie nie ma sensu, sam ją rozpoczyna. I snuje domysły: "Kongres PiS zadecyduje, kto ma być nowym szefem. Sądzę, że nie może być to ktoś z krótkim stażem w naszej partii. Musi być to ktoś młodszy ode mnie o pokolenie, sprawdzony w ogniu i lodowatej wodzie. U nas tacy ludzie są".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W tym fragmencie rozmowy padły dwie deklaracje. Pierwsza: że Kaczyński odejdzie, a jego kadencja upływa już w tym - 2024 - roku. Druga: że jego następca musi mieć konkretne cechy. Słowem: to sam Kaczyński kogoś takiego rekomenduje.
W kuluarach padają nawet typy: Mariusz Błaszczak, Beata Szydło, Mateusz Morawiecki, a nawet Przemysław Czarnek.
Uzależniony od partii
Dziś słyszymy, że - po utracie władzy przez PiS - Jarosław Kaczyński zmienił zdanie. I podziela opinię polityków swojej partii, że PiS bez niego "nie przetrwa".
Czy aby na pewno? Wszak nieoficjalnie wielu polityków PiS mówiło o koniecznych zmianach w partii, być może na czele z jej liderem, który - jak wiele na to wskazuje - nie jest w najlepszej formie. Zwłaszcza po wyborach.
- Jeśli nie zmienimy leadershipu i nie schowamy partyjnej starszyzny, to nic się nie zmieni. I nic już nigdy nie wygramy - załamywał niedawno ręce jeden z polityków PiS.
Rozmówca w większym stopniu miał na myśli przybocznych prezesa aniżeli jego samego. Niemniej w kuluarach można było usłyszeć coraz więcej głosów, że lider PiS powinien ustąpić miejsca innym, młodszym. Nie porzucać przywództwa, ale zrobić przestrzeń dla bardziej przebojowych polityków, którzy do starć z nową koalicją rządzącą oraz komunikowania się z wyborcami mogliby wnieść nową energię.
Ale Jarosław Kaczyński jest przywiązany do medialnej atencji. Lubi "robić politykę" w kuluarach, ale lubi też o niej mówić - twierdzą jego współpracownicy. Od partii jest zaś uzależniony. Jak mówią jego ludzie: dosłownie. I może nigdy nie zrezygnować z kandydowania na jej szefa. Mimo regularnie pojawiających się w tej sprawie deklaracji.
Prezes zresztą już nie raz się ze swoich słów wycofywał. W czerwcu 2022 roku w wywiadzie dla dziennika "Polska" tłumaczył: "Miałem już nie kandydować [na szefa PiS] w roku 2020, ale ówczesne wydarzenia spowodowały, że nie było innego wyjścia. Kongres partii był dopiero w 2021 r. i musiałem kandydować". Kaczyński wyraził nadzieję, że "w 2025 r. sytuacja będzie zupełnie inna" (być może wskazując na to, że w 2025 roku odbędą się ważne dla PiS wybory prezydenckie).
Warto też zwrócić uwagę, że - zgodnie ze statutem PiS - "kadencja władz naczelnych PiS trwa cztery lata" oraz że "kadencja liczy się od dnia wyborów, a kończy się z chwilą wyboru nowych władz". Kaczyński został wybrany ponownie w lipcu 2021 roku, zatem kadencja formalnie kończy się mu w lipcu 2025.
2,5 roku temu szef PiS mówił tak: - Dziękuję za wybór, naprawdę nie spodziewałem się, że w tak trudnych czasach będę miał tak mało przeciwników. Naprawdę sądziłem, że będzie ich więcej, chociaż liczyłem na sukces. Po raz ostatni staję na czele Prawa i Sprawiedliwości.
Prezes może uratować partię lub ją pogrążyć
Jeden z polityków PiS przyznaje dziś: - Nikt w te zapewnienia nie wierzy. Prezesa mogłaby powstrzymać jedynie poważna choroba. Do żadnych deklaracji nie należy się przywiązywać, bo nie przywiązuje się do nich nawet sam prezes.
Inny rozmówca wskazuje: - 2025 rok to będzie rok prezydencki. PiS nie może sobie pozwolić na trzęsienie ziemi. Zwłaszcza że sam prezes przyznał, że to będą wybory o wszystko.
Poseł PiS: - Szef nabrał wątpliwości co do tego, czy w partii jest godny następca, który mógłby ten interes wziąć na siebie. W mojej opinii nie ma dziś nikogo takiego. I szef o tym wie.
Z drugiej zaś strony to sam Kaczyński jest wskazywany jako ten, który może pociągnąć partię w dół. Niektórzy publicyści - jak współpracujący z Wirtualną Polską Jakub Majmurek - wskazują na wyraźny kryzys przywództwa prezesa. Kaczyński, zdaniem części analityków, przestaje panować nad swoimi emocjami, nie kontroluje swoich wypowiedzi, używa wciąż tego samego języka, co w przegranej dla PiS kampanii.
Niektórzy wskazują, że największy kłopot PiS może mieć dziś z własnym liderem. Jarosław Kaczyński w środę 3 stycznia miał na konferencji prasowej zaprosić obywateli na manifestację 11 stycznia, a skończyło się tym, że obraził dziennikarzy i przerwał spotkanie. Nie wyglądał, jakby wyciągnął wnioski po utracie władzy.
- To, co się dzieje w Polsce, jest nie do obrony. Państwo mają płacone, by tego bronić. Serdecznie państwu współczuję - oznajmił i wyszedł.
Poruszenie po słowach prezesa
Warto przypomnieć, że wypowiedź prezesa dla PAP z 2023 roku, którą przywołaliśmy na początku tekstu, wywołała niemały ferment w partii. Głos zabierali kluczowi politycy PiS.
Ówczesny rzecznik rządu Piotr Mueller przestrzegał, że jeśli prezes zdecyduje się oddać stery, to PiS po prostu tego nie przetrwa. I się rozpadnie. - Niech Jarosław Kaczyński będzie prezesem Prawa i Sprawiedliwości jak najdłużej, bo dzięki temu obóz Zjednoczonej Prawicy trzyma się w całości. W moim głębokim przekonaniu, jeżeli prezes by odszedł z pełnienia funkcji prezesa PiS, to tak, grozi nam rozpad - mówi.
Głos zabrał także ówczesny przełożony Muellera, czyli premier Morawiecki (wymieniany jako pretendent do objęcia sterów w PiS). - Mam nadzieję, że pan prezes Jarosław Kaczyński dopiero za 10 lat będzie rozważał, kto może być jego zastępcą. Wtedy będę jeszcze lepiej spełniał te kryteria. Przeszedłem przez różne lodowate wody i przez różne ognie, nie tylko na polu partyjnym, ale generalnie to mam naprawdę takie przekonanie, że prezes Jarosław Kaczyński w momencie, jak dzieje się źle, to on jeszcze bardziej jest naładowany energią, gotowy do działania i cieszę się, że spina nasz ogromny obóz polityczny, bo dzięki temu on jest w całości - perorował były szef rządu.
Jeden z posłów PiS uśmiechnie się na wspomnienie tych słów: - A co miał Mateusz powiedzieć? Musiał się nerwowo tłumaczyć, bo to jego wszyscy wskazywali jako tego, który chce załatwić sobie namaszczenie prezesa. Przecież wiadomo, że Mateusz chciał i chce przejąć prawicę.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autor: michal.wroblewski@grupawp.pl